Chapter 44

202 18 30
                                    

Przełknęłam głośno ślinę, gdy Sebastian zamknął za nami drzwi od swojego pokoju. Cała ta sytuacja wydawała mi się wyjątkowo nie na miejscu, stąd stres spowodowany czekającą mnie rozmową.

-Wszystko w porządku? - usłyszałam nad uchem szept szatyna, przez co moje ciało przeszył dreszcz.

-Ciężko stwierdzić - wyznałam zgodnie z prawdą. - Zje mnie? - spojrzałam na szatyna z udawanym przerażeniem, na co on pokręcił głową, uśmiechnięty.

-Zależy, ale jest taka możliwość - zakpił, splatając nasze palce, po czym pociągnął mnie za sobą w dół schodów. Zdecydowanie mi nie pomógł. Wzięłam głęboki wdech, usiłując jakoś sprowadzić się na ziemię. - Nie panikuj - parsknął śmiechem.

-Łatwo ci mówić - mruknęłam.

Gdy pokonaliśmy ostatni stopień, do moich oczu rzuciła się średniego wzrostu, trzydziestokilkuletnia szatynka, która automatycznie uśmiechnęła się w naszą stronę. Miała śliczne, zielone oczy i wyjątkowo smukłą sylwetkę. Odniosłam wrażenie, że biła od niej wyjątkowo pozytywna energia.

-Dzień dobry - wydukałam, nie do końca wiedząc, co powiedzieć.

-Maeve, poznaj moją mamę - wtrącił szatyn, nim zdążyłam do reszty się zbłaźnić - Octavię. Mamo, poznaj Maeve, moją... - rzucił mi jednocześnie niepewne i pytające spojrzenie, na które automatycznie skinęłam głową, unosząc kąciki ust ku górze. - Moją dziewczynę - dodał w końcu.

-Miło cię w końcu poznać, Maeve - rzuciła, robiąc krok w moją stronę, po czym lekko mnie uścisnęła. Zbita z pantałyku, odwzajemniłam gest dopiero bo krótszej chwili.

-Cała przyjemność po mojej stronie, proszę pani - uśmiechnęłam się promiennie w kierunku szatynki.

-Tylko nie pani, błagam - wzdrygnęła się teatralnie. - Po prostu Octavia - dodała z uśmiechem. Wydawała się naprawdę sympatyczna. - Sebastian trochę mi o tobie opowiadał, a uwierz mi, że dla niego to wielki wyczyn - oznajmiła, kpiarskim tonem. - Tak, czy inaczej, zostajesz na śniadaniu?

Moje oczy automatycznie powędrowały w stronę wyraźnie speszonego szatyna, który posyłał rodzicielce karcące spojrzenie. Uśmiechnęłam się szyderczo, natychmiastowo wracając wzrokiem w stronę kobiety.

-Ach tak? - zakpiłam. - W takim razie, chętnie zostanę i posłucham - wzruszyłam ramionami, kierując się w stronę sporych rozmiarów stołu, na którym kobieta akurat rozstawiała talerze i jedzenie.

-Bardzo chętnie z tobą porozmawiam. Widzisz, Sebastian jest ostatnio nie do zniesienia - wykręciła oczami, robiąc nacisk na każde pojedyncze słowo. - Mam go dosyć - dodała, wywołując u mnie śmiech.

-Mamo, mogłabyś...

-Nie, nie mogłabym - przerwała szatynowi, wytykając przy okazji język w jego stronę. - To sama prawda, a twoja dziewczyna wydaje się naprawdę dwa razy bardziej  interesująca niż ty, synu, więc czemu obie miałybyśmy nie skorzystać? - zagryzłam wargę, próbując nie wybuchnąć głośnym śmiechem. - Zresztą, śmiało można stwierdzić, że to nie żadna sztuka, żeby znaleźć kogoś ciekawszego - dodała, klepiąc go delikatnie po ramieniu, po czym skinęła głową w stronę stołu.

-Mamo - jęknął, łapiąc się za głowę. - Jeśli nie chcesz, nie musisz tego słuchać - spojrzał na mnie błagalnie, nawet nie próbując ukryć zażenowania.

-Dlaczego? - parsknęłam śmiechem. - Jeśli o mnie chodzi, to naprawdę świetnie się bawię - dodałam, zajmując miejsce przy stole.

-I kto tu robi komu na przekór? - wyszeptał nad moim uchem, gdy siadał obok.

Prawdę mówiąc, nie sądziłam, że gdy przyjdzie co do czego, będę tak zrelaksowana i zadowolona spotkaniem z mamą Smythe'a. Sądziłam raczej, że ludzie z tych wyjątkowo wysokich sfer, bywają poważni, a jedyne, czym wykazują zainteresowanie, to stan czyjegoś portfela i etykieta, która została przypięta tej osobie. Zresztą, wyniosłam ten nawyk z domu, więc nie ma czym się dziwić. Miłe zaskoczenie.

Zabrałam się za jedzenie, stale wysłuchując upokarzających historii z życia Sebastiana. Zdecydowanie powinnam częściej bywać w tym domu.

-Naprawdę? - zapytałam, stale podśmiechując, gdy kobieta wygłosiła kolejną z zabawnych anegdotek. - Byłeś słodkim dzieckiem - mruknęłam, układając dłoń na ramieniu szatyna, który jedynie przewrócił oczami.

-Poczekaj aż zobaczysz zdjęcia - oczy szatyna momentalnie się powiększyły, a on sam zerwał się z miejsca.

-Bardzo chę...

-Może przy następnej okazji. Maeve spieszy się do szkoły - stwierdził na jednym wdechu, posyłając mi przy tym wymowne spojrzenie.

-Racja - uśmiechnęłam się, podnosząc z miejsca. - Naprawdę miło było panią poznać - wyznałam zgodnie z prawdą.

-Z wzajemnością, kochana - odparła, kierując się w moją stronę, po czym szybko mnie uścisnęła. - Mam nadzieję, że niedługo ponownie się zobaczymy - dodała z uśmiechem.

-Koniecznie - odparłam. - I niech przygotuje pani album - zaśmiałam się.

-Zrobię co w mojej mocy i...

-Żadna pani - zacytowałam jej słowa, przewracając oczami.

-Dokładnie, trzymajcie się, dzieci - skinęła głową na pożegnanie.

✿ڿڰۣ-

ALMOST LOVE || Sebastian Smythe  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz