Chapter 32

244 28 52
                                    

-Skąd wiedziałeś, gdzie mieszka Rachel? - uniosłam brew ku górze, patrząc na chłopaka z podejrzeniem. Przez całą drogę nawet raz nie zapytał mnie o wskazówki.

-Byłem z nią - oznajmił obojętnie.

-Że co? - zdziwiłam się. Poważnie, po tej dwójce można było spodziewać się wszystkiego. Jeden zakochuje się w nauczycielce, druga w nauczycielu i w geju. Co było nie tak z tymi ludźmi?

-Była jedyną żydówką, którą znałem - wzruszył ramionami. - Poza tym, miałem objawienie we śnie - dodał. Chyba wolałam nie pytać.

-Okeeej - mruknęłam, robiąc wielkie oczy. - Tak, czy inaczej, dzięki za odprowadzenie - wyszczerzyłam się.

-Nie ma problemu - odparł, odwzajemniając mój uśmiech.

-Zapytałabym, czy nie chcesz wejść, ale pewnie chciałbyś zdążyć na imprezę Sugar?

-Pogięło cię? - prychnął. - Ratujesz mi tyłek - dodał i najzwyczajniej w świecie wszedł do środka. Wzruszyłam ramionami i poszłam za nim. Zdjęłam buty i udałam się do kuchni, aby wstawić kwiatki do wazonu. - Wolę przesiedzieć walentynki tu niż na jakiejś sztywnej imprezie w BreadstiX.

-Nawet, jeżeli miałbyś odpuścić darmowe przekąski? - zakpiłam.

-Mówisz, jakbyś myślała, że zaraz nie zniknie ci połowa lodówki - parsknął śmiechem.

Zaśmiałam się i skinęłam głową w stronę schodów, aby poszedł do mojego pokoju. Zamknęłam za nami drzwi.

-Jakieś specjalne życzenia? - zapytałam, opadając na łóżko i przesuwając laptopa przed swoją twarz.

-Na pewno żadnych romansów - wzdrygnął się.

-Jak to? - spojrzałam na niego z udawanym smutkiem. - Myślałam, że obejrzymy Pamiętnik.

-Litości - zakrył twarz dłońmi.

-Spokojnie - parsknęłam śmiechem, kręcąc głową. - Może i lubię romanse, ale ten film był wyjątkowo beznadziejny - oznajmiłam, wracając wzrokiem do laptopa. - Komedia? - zaproponowałam, gdy szatyn położył się obok. Spojrzałam na niego pytająco, na co ten niechętnie zmarszczył nos. - To co niby chcesz oglądać? - uniosłam brwi ku górze.

-Horror - oznajmił.

-Chyba cię pogięło - prychnęłam. - Jedyny horror, który obejrzałam bez zamykania oczu to Mordercza Opona - oznajmiłam, zirytowana.

-To jest komedia - parsknął śmiechem.

-No widzisz?! - wyrzuciłam ręce w górę. - Nie nadaję się do tego - dodałam, wywołując śmiech u szatyna.

-No weź - szturchnął mnie w ramię.

-Nie - odparłam twardo.

-Maaaaeveeee - wsunął dłonie pod brodę i wydął dolną wargę, po czym zamrugał kilka razy.

-Dobra - przewróciłam oczami. - Ale jak posikam się do łóżka, ty będziesz zmieniał mi pościel.

-Zdarzało ci się tak wcześniej? - zapytał, zdziwiony.

-Co? - pacnęłam się w czoło. - Nie - zaoponowałam, wzdychając ciężko. - Po prostu włącz ten film, idioto - zakpiłam, oddając mu laptop, po czym oparłam się o zagłówek łóżka. Chwilę później szatyn siedział obok, uśmiechając się szeroko. Mina zrzedła mi na widok filmu, który wybrał. - Puck, wyłącz to - westchnęłam ciężko.

-Czemu? - zdziwił się.

-Nie przypominam sobie, żebym godziła się na oglądanie pornola - przewróciłam oczami.

-To nie jest...

-Drogę bez powrotu nazywasz horrorem? - zakpiłam. - Mój kolega to oglądał - skrzywiłam się nieznacznie. - Był napalonym fanem - uśmiechnęłam się, zadowolona z suchara własnego autorstwa.

-Dobra - parsknął śmiechem, przełączając film. - I nie żartuj więcej - spojrzał na mnie spod przymrużonych oczu. - Zdecydowanie ci to nie wychodzi - dodał.

-Dzięki - przewróciłam oczami, opierając się o ramię przyjaciela i wbiłam wzrok w kręcące się kółko. - Co to za film? - zapytałam.

-Zobaczysz - parsknął śmiechem.

Wbiłam spojrzenie w czarny ekran, spodziewając się napisów, reklamy czy czegokolwiek normalnego. No właśnie, nigdy nie ufajcie horrorom. Przeciągły pisk wydobył się z mojego gardła, gdy na ekranie pojawiła się twarz, którą kojarzyłam głównie z reklam kinowych. Mimowolnie zsunęłam się w dół, zasłaniając twarz kołdrą.

Usłyszałam głośny śmiech szatyna. Posłałam mu mordercze spojrzenie, wychylając głowę znad pierzyny.

-Ale że tak na początku? - oburzyłam się.

-Uroki Annabelle - wzruszył ramionami z rozbawieniem.

Już otwierałam usta, chcąc uświadomić mu, jak bardzo go nienawidzę, gdy wzdłuż domu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.

-Kto to? - zapytałam, przerażona.

-Nie wiem - odparł obojętnie. - Idź sprawdzić.

Wiecie co? W życiu najważniejsza jest odwaga. Podniosłam się z łóżka, głośno przełykając ślinę i zeszłam w dół po schodach, stale rozglądając się dookoła. Wzięłam głęboki wdech i uchyliłam drzwi. Naprawdę wolałabym, żeby stała tam Annabelle...

✿ڿڰۣ-

ALMOST LOVE || Sebastian Smythe  ✔जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें