Rozdział 2 |PO|

410 24 4
                                    

Poczułam zbliżające się zapomniane uczucie. Biała mgła porywała mnie w swoje objęcia.

Byłam w jakimś dużym pomieszczeniu. Po jednej stronie mogłam ujrzeć ogromne słupowate akwaria wypełnione błękitną wodą. W nich byli dorastający dozorcy. Odskoczyłam lekko trafiając przy tym na drugą ścianę. Niepewnie weszłam w głąb pomieszczenia, a to co tam zobaczyłam zmroziło krew przepływającą w moich żyłach. W ogromnej sali w równych rzędach pouwieszane były ciała jakiś nastolatków. Wśród nich rozpoznałam jedną dziewczynę którą wywołał wczoraj Janson. Rurkami ściągali z nich jakiś płyn.

Drzwi pomieszczenia rozsunęły się a do środka wszedł Janson. Obraz nagle mi się przewinął ostatnie co usłyszałam to ,,Uśpić ich".

Obudziłam się w ramionach Newta. Naokoło nas w kręgu stała reszta chłopców. W naszym pokoju zapanował chaos, wszyscy zaczęli mówić na raz.

- Musi coś zjeść!

- Jest ewidentnie chora!

- Nie wygląda najlepiej!

- Miałam wizję – powiedziałam cicho ale w takim gwarze nikt tego nie usłyszał

- Cholera! Nie jestem chora miałam wizję! – wrzasnęłam, i wszyscy na raz zamknęli się

Opowiedziałam chłopcom o widzianym przeze mnie urywku przyszłości. Nikt nie wiedział co teraz poczniemy. Czy mogliśmy zaufać ludziom którzy nas uratowali ze szponów Dreszczu?

Cały czas w mojej głowie dudniły słowa ,,Uśpić ich", mało co rozumiałam z tej wizji ale gdzieś w mojej głowie rodził się lęk.

Umyłam zęby, rozczesałam moje włosy i szybko przemyłam twarz wodą. Byłam wykończona więc czym prędzej udałam się do swojego łoża. Nade mną spał Newt, a naprzeciwko mnie ale na drugim końcu pokoju spał Thomas. Cały czas nie wiedziałam czemu był na mnie taki zły. Ze wszystkich wspomnień jakie odzyskałam nie było żadnej wzmianki o nim... o nas.

Byłam zmęczona ale nie mogłam zasnąć, od jakiegoś czasu męczyła mnie bezlitosna bezsenność. Otworzyłam oczy a po drugiej stronie zobaczyłam kręcącego się w łóżku Thomasa, najwyraźniej też nie mógł spać.

- Tylko się nie przestrasz – powiedział znajomy głos w mojej głowie

Ponownie otworzyłam oczy i pod łóżkiem Thomasa zobaczyłam wychodzącego z szybu wentylacyjnego Arisa. Cóż jego ostrzeżenie nic nie dało bo wyskoczyłam z łóżka jak oparzona. Moje serce biło jak młot. Nie zastanawiając się podeszłam do szepczącego Arisa i Thomasa.

- Co do fuja ty tu robisz Aris? Chcesz żebym na zawał padła? – bąknęłam odrobinę za głośno. Aris uciszył mnie gestem ręki i zaczął mówić:

- Muszę pokazać coś Thomasowi – oznajmił

- Wiem, że jesteś tego samego zdania co ja i Trixie więc chodź za mną – skierował słowa do Wychylającego głowę zza łóżka Thomasa

Już mieli zniknąć w szybie ale zatrzymałam ich:

- Czekajcie! – znowu powiedziałam za głośno niemal budząc przy tym śpiącego na górze Minho.

Podbiegłam do małej szafki stojącej nieopodal mojego łóżka i zaczęłam szperać w jednej z szuflad szukając uporczywie skradzionego identyfikatora.

-Mam! – mruknęłam do siebie

Wróciłam do czekających na mnie chłopców i lekko rzuciłam im kartę.

- Może się przydać – rzekłam, a oni zniknęli już w ciemnościach szybu.

Nie mogłam znieść samotności panującej w moim umyśle, aby złagodzić trochę to uczucie wspięłam się na szczyt łóżka i wgramoliłam na posłanie Newta. Ten obrócił się w moją stronę i nie otwierając oczu wysunął ramię którym mnie objął. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową i powoli oddawałam się w objęcia Morfeusza.

You Are The Reason...  Więzień Labiryntu | NewtWhere stories live. Discover now