Rozdział 9 |WL|

616 36 13
                                    

Stanęłam i nadal nie dowierzałam że tam weszłam, ale wiedziałam że gdybym mogła cofnąć czas nie zmieniłabym mojej decyzji...

Obróciłam się wokół własnej osi i przyjrzałam dokładniej labiryntowi.

Ściany były do połowy pokryte gęsto rosnącym bluszczem, a na niektórych można było dojrzeć tabliczkę z napisem

,, Departament Rozwoju Eksperymentów. Strefa Zamknięta : Czas Zagłady"

Co to do purwy nędzy miało znaczyć? Czas Zagłady?

Nie rozumiałam kompletnie nic z tego co było tam napisane.

Podskoczyłam ze strachu, gdzieś w labiryncie usłyszałam głośne szczękanie metalu.

- Dozorcy - pomyślałam

Czułam że moja głowa zaraz eksploduje, zacisnęłam ręce w pięści i nasłuchiwałam. Kolejny wrzask, buldożercy byli coraz bliżej mnie. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam biec, prawo, prawo, lewo, prawo, lewo. Próbowałam jakoś zapamiętać drogę do wrót.

Biegłam ile sił w nogach tylko po to aby znaleźć miejsce w którym mogłabym się schować. Oczywiście tak owego nie znalazłam cóż za ironia losu. Biegłam dalej, usłyszałam zgrzyt metalu dosłownie za drugą ścianą. Moje ciało przebiegł dreszcz.

Stanęłam jak wryta, moim oczom okazał się dozorca. Był to wielki metalowy skorpion z obślizgłym cieliskiem i masą przyborów do tortur. Do jego odnóży były poprzyczepiane m.in. piły, noże, ostrza, kolce, a na koniuszku jego ogona można było dostrzec połyskującą strzykawkę.

Zaczęłam biec jak najszybciej, zmuszałam moje opuchnięte nogi do zwinnego biegu. Byłam wycieńczona, nogi w końcu zaczęły odmawiać posłuszeństwa. Dozorca stąpał mi po piętach.

- Myśl logicznie! Myśl! - zganiałam się w myślach

Kreatura nie miała oczu, więc była ślepa. Miała jednak widoczne otwory na coś na wzór uszu. W takim razie musiała mieć wytężony słuch. Nie było czasu na potwierdzenie mojej teorii więc jak postanowiłam tak zrobiłam. Bezszelestnie stanęłam wciśnięta w mur, gdy stworzenie przechodziło koło mnie wstrzymałam powietrze. Zamachało mi kilka razy swoim odnóżem przed nosem ale po chwili odwróciło się i poszło w odległym kierunku.

- Udało się! - pochwaliłam się w myślach

Jeszcze gdybym wytrwała tutaj całą noc byłoby super.

Słońce zaczęło wyłaniać się zza murów, więc skierowałam się w stronę wrót. Cały czas próbowałam przypomnieć sobie drogę powrotną, ale bezskutecznie. Słyszałam już pisk rozsuwanych wrót a ja nadal tkwiłam w środku labiryntu.

Po długich poszukiwaniach rozpoznałam miejsce, stałam teraz naprzeciwko pierwszej tabliczki z napisem DRESZCZ. Teraz tylko musiałam iść w prawo, lewo, prawo, prawo, prawo. Po chwili truchtu ujrzałam już wrota a przed nimi Galliego, Minho, Newta i Chucka.

Wszyscy mieli opuchnięte od łez oczy, nie spodziewałam się że będą za mną płakać...

Podbiegłam do Galliego i rzuciłam się mu na szyję, on oddał mój gest szlochając. Po chwili odsunęłam się od brata i podeszłam do małego Chucka. Objęłam go bardzo mocno a chłopak wtulił się we mnie i rozkleił się na dobre.

- Nie rób tego nigdy więcej - powiedział chłopczyk

- Obiecuję - oznajmiłam i poczochrałam włosy Chucka

Wstałam i udałam się w stronę Newta, chociaż stał teraz z kamienną twarzą widziałam wcześniejsze ślady po płaczu. Podeszłam do niego i uścisnęłam, wcielając w ten uścisk wszystkie emocje które teraz mną targały. Odsunęłam się lekko od niego a on powiedział:

- Cholera, Trix nigdy więcej tego nie rób! - oznajmił naciskając na słowo nigdy

Pocałowałam go delikatnie w policzek i za sobą usłyszałam głos Minho:

- To nie fair! Ja też tak chce! - krzyknął jak zwykle głupio się szczerząc

Podeszła do niego i zaczęłam składać żartobliwe buziaki na całej jego twarzy, a on zadowolony mnie przytulił.

- Uważaj bo ktoś będzie zazdrosny - powiedział sarkastycznie

Na co ja dałam mu kuksańca w bok tak dobrze wymierzonego że syknął z bólu.

- Nie ma za co - powiedziałam i podeszłam bliżej Newta, on objął mnie swoim ramieniem i tak poszliśmy na stołówkę.

Siggy! Krzyknęłam i objęłam mocno chłopaka.

- Śpiąca Królewno! Radzę ci tak nigdy więcej nie robić bo już na oczy nie ujrzysz moich cudownych posiłków! - rzekł i się uśmiechnął

- Wiesz jak zareagował Newt? Chłopak na zawał złaził, mówię ci! Spójrz na jego pięści, chłopak walił z całej siły we wrota jak tam wlazłaś! - szepnął mi prosto do ucha patelniak

- Naprawdę - zapytałam mocno zdziwiona

Patelniak odpowiedział mi tylko skinieniem głowy.

Podeszłam do stolika przy którym siedzieli już chłopcy... moja rodzina.

Newt odsunął się lekko robiąc miejsce abym usiadła koło niego. Moje myśli mnie pochłonęły, siedziałam przy stoliku dziubiąc w moim jedzeniu.

- Bea? - zapytał zdziwiony Minho

- Hm? - fuknęłam

- Nie słuchałaś mnie prawda? - zapyta wcale niezdziwiony

- Przepraszam Minho. - bąknęłam

- Idę do mojego pokoju, jakbyście coś chcieli to tam będę - fuknęłam i wyszłam ze stołówki

Byłam okropnie zmęczona, położyłam się w moim łóżku które nagle wydawało się wygodne jak nigdy i zasnęłam twardym snem.

Musiała być już noc, nic dziwnego że przespałam cały dzień. Usłyszałam, że ktoś wchodzi do mojego pokoju. Nie mógł być to nikt inny jak Minho z Newtem. Gdy weszli poczułam odór alkoholu.

- No i tak się zabawić beze mnie - fuknęłam do nich i zrobiłam grymas obrażonej miny

- Myślałaś że cię zostawimy? Nigdy mała franco - powiedział Newt i wyjął zza pleców słoik z trunkiem

Zadowolona gdy usiedli na moim łóżku oby dwóch pocałowałam w policzek.

Wzięłam łyk specyfiku Galliego, potem drugi i takim sposobem wypiłam całość na raz. Chłopcy patrzeli na mnie z zdziwieniem wymalowanym na twarzy

- Ah, muszę wyciągnąć od niego ten przepis - stwierdziłam

- Jak myślicie, która mina go przekona? - zapytałam i zaczęłam robić słodkie minki po czym wszyscy wybuchliśmy śmiechem

- Każda wyglądała jakbyś miała zaraz kogoś zabić - odparł Minho kuląc się ze śmiechu

- Ty jesteś pierwszy na liście - puściłam do niego perskie oko, a on wybiegł z mojego pokoju.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę z Newtem po czym on zadał mi pytanie:

- Dlaczego wbiegłaś tam, aby ich uratować?

- Bo są moją rodziną głuptasie - odrzekłam i dałam mu kuksańca w bok

Wzięłam jego pięści w swoje ręce i tym razem ja zapytałam:

- Dlaczego zrobiłeś sobie to - spojrzałam na jego poranione kostki

- Bo cię kocham - odpowiedział

- Porozmawiajmy o tym jutro ok? Teraz nie myślimy zbytnio trzeźwo. - odparłam po czym położyłam się mu na uda a on zaczął głaskać moje włosy

- Jasne księżniczko, a teraz śpij miałaś ciężki dzień. - odpowiedział

- Położę się pod warunkiem że ty położysz się ze mną - bąknęłam

- Do usług - powiedział po czym szeroko się uśmiechnął

--------------------------------------------------------------------------

Byłabym wdzięczna gdybyście zostawili komentarz albo gwiazdkę! :))

You Are The Reason...  Więzień Labiryntu | NewtOnde as histórias ganham vida. Descobre agora