Rozdział 2 |WL|

1.1K 47 28
                                    

Zobaczyłam postać pochylającą się nade mną, jak się okazało był to ten blondas który mnie nienawidzi.

- Trix? - zapytał zaniepokojony

Nie odpowiedziałam mu tylko spojrzałam na niego spuchniętymi od płaczu oczyma, a on od razu przysiadł się koło mnie.

Po chwili objął mnie ramieniem, a ja się wtuliłam w jego tors pozwalając żeby łzy zrobiły mokrą plamę na jego koszulce.

- Ćśśś - szepnął mi do ucha głaszcząc moje włosy

- Już dobrze - dodał cicho

- Nic nie jest dobrze - Jestem tu jedyną dziewczyną, wszyscy patrzą na mnie jak na pośmiewisko. Na dodatek jestem tu zbędna, nikt mnie nie potrzebuje. Zresztą jak powiedział ten chłopak możliwe że ja was tu wsadziłam, wsadziłam biednych nastolatków którzy mogli cieszyć się życiem, imprezować i mieć dziewczynę albo chłopaka a ja kazałam wam wydorośleć, zbudować własną osadę i godzić się ze śmiercią bliskich. Jestem potworem, Potworem... - wyżaliłam się a za chwilę wybuchłam płaczem i mocniej wtuliłam się w tors Newta.

- Hej, po pierwsze nie jesteś potworem, można by powiedzieć że w pewnym sensie jesteś aniołem zesłanym na strefę, a po drugie to nie twoja wina, Bena ukąsiło gada brednie.- rzekł

Newt odsunął pasma włosów z moich mokrych policzków i pocałował mnie w czoło. Siedzieliśmy wtuleni w siebie z dobrą godzinę, a potem musiałam zasnąć. Pamiętam tylko jak ktoś mnie podniósł i zaniósł do łóżka.

Ktoś zaczął szturchać mnie za ramię.

- Pobudka księżniczko - prawie krzyknął

Od razu poznałam po głosie że stoi nade mną Minho.

- Purwa, Minho! Jestem wykończona daj mi spać! - wydarłam się na Azjatę, odwróciłam się plecami i spróbowałam znowu zasnąć.

- Widzę że oswajasz się z naszym slangiem! - przerwał mi Minho

Nagle poczułam zimno rozchodzące się po całym moim ciele. Ten idiota Minho wylał na mnie kubeł lodowatej wody!

- MINHO! - wrzasnęłam

Natychmiastowo wstałam i zaczęłam wydzierać się na Minho - byłam wściekła.

- Coś ty sobie myślał idioto! - krzyknęłam

- Nie mogłeś mnie obudzić normalnie! - dodałam

- Próbowałem - powiedział, zwijając się ze śmiechu.

- Zresztą to nie był mój pomysł tylko Newta - odchrząknął

- Wiedziałam że koleś mnie nie lubi, ale żeby aż tak?! - krzyknęłam

Wściekłość ze mnie kipiała, przemoczona do suchej nitki z impetem wyszłam z pokoju w którym się znajdowałam.

Gdy tylko ujrzałam światło dzienne, poczułam na sobie wzrok gapiących się na nie streferów.

Nie wiedziałam gdzie mam się udać, byłam tam dopiero kilka godzin a nikt mnie jeszcze nie oprowadził.

- Cholera - jęknęłam

Po chwili namysłu weszłam do jednej z chat stojących na polanie. Był to mały drewniany domek w którym prawdopodobnie mieszkał któryś ze strefowiczów. Wejście ozdabiały suszone zioła. Weszłam do środka, panował tam półmrok, jedyne oświetlenie było to kilka świeczek ustawionych na szafce. Obróciłam się wokół własnej osi aby lepiej przyjrzeć się pokojowi w środku. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy była to duża szafa. Podeszłam do niej i otworzyłam ją, na prowizorycznych wieszakach wisiały męskie ubrania. Wyjęłam z szafy czarne dresy oraz biały podkoszulek. Przebrałam się, a w pasie założyłam mój pas z nożami. Dobrze podtrzymywał mi spodnie, w końcu do czegoś się przydał, podwinęłam za długie nogawki a koszulkę wciągnęłam do spodni. Ubrania mimo podwinięcia były o wiele rozmiarów na mnie za duże.

Wyszłam z chatki i ujrzałam idącego w moją stronę czarnoskórego gładko ogolonego chłopaka.

Po chwili chłopak stał kilka kroków przede mną i zaczął nasza iście cudowną konwersację :

- Cześć świeża! Jestem Alby, dowodzę tu. - oznajmił

- Beatrix - odparłam cicho

Po chwili do Albiego doszedł Newt, nadal byłam na niego wściekła. Najchętniej zdzieliłabym mu w twarz po tym co zrobił.

Newt popatrzał na mnie i zaczął się głośno śmiać, Alby spojrzał na niego nieco zdezorientowany.

- Widzę, że byłaś w moim pokoju franco? - Newt zaczął się jeszcze bardziej śmiać

- Czterdziestu strefowiczów, a ja akurat musiałam trafić na jego chatę! - pomyślałam

- Jeśli czegoś potrzebujesz, albo czegoś ci braknie możesz do mnie przyjść- Alby przerwał Newtowi i wygiął usta w delikatnym uśmiechu i już miał odchodzić gdy zawołałam go.

- Alby! - krzyknęłam a on się odwrócił znowuż w moją stronę

Popatrzył na mnie pytającym wzrokiem a ja ciągnęłam

- Wiesz może gdzie jest pudło z moimi rzeczami, i zaprowadził byś mnie do łazienki?

- Jasne - odpowiedział i pokazał gestem dłoni abym szła za nim

Szliśmy prze chwilę w ciszy, aż weszliśmy do dużego budynku - bazy jak się potem dowiedziałam.

- Idź się przebierz i przyjdź potem na ognisko. Organizujemy je za każdym razem kiedy przyjeżdża Njubi, aby uczcić jego przybycie.

Skinęłam głową i szybkim krokiem udałam się do łazienki.

Zdjęłam z siebie za duże ubrania i weszłam pod prysznic. Gorąca woda spływała mi po plecach ogrzewając moje ciało.

-Gorąca kąpiel na pewno otrzeźwi mój umysł - pomyślałam

Jednakże tak się nie stało, nadal przygnębiona i wpurwiona zaczęłam się ubierać. Ubrania które dał mi Alby były to bojówki w kolorze Khaki i niebieska koszulka oraz szary sportowy stanik. Ubrałam się po czym zaplotłam moje wilgotne włosy w luźny warkocz.

Zauważyłam że za mną wisi niewielkie lustro, było one jednak na tyle duże żebym mogła obejrzeć moją twarz z bliska.

Spojrzałam w lustro i ujrzałam niebieskooką dziewczynę średniego wzrostu z czarnymi włosami sięgającymi mi do łopatek. Miałam szczupłą twarz i pełne usta w kolorze malin. Nie uważałam siebie za ładną, ale po chwili pomyślałam że mogło być gorzej i stwierdziłam że moja uroda jest do uznania. Wyszłam z łazienki i zaczęłam się kierować w stronę ogniska o którym wspomniał Alby...

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tak więc oto kolejna część... Dajcie znać jak wam się podoba.

Jutro wleci kolejna część - Buziaki!

You Are The Reason...  Więzień Labiryntu | NewtWhere stories live. Discover now