chapter thirty-five

3.2K 141 71
                                    

— I pójdziemy najpierw na Krupówki, wypijemy grzane wino i nie wiem, najebiemy się na mieście. — zaśmiał się chłopak, a ja wciągnęłam głęboko powietrze i zerknęłam przez okno pociągu, aby po chwili znów wrócić wzrokiem do mojego laptopa. — Jutro myślałem, żeby...

— Ja pierdole, Michał. Zamknij się na chwilę. — wypaliłam w końcu, gdy moja irytacja sięgnęła zenitu i uniosłam dłoń. Wzdrygnęłam się na mój oschły ton i spojrzałam na bruneta. — Przepraszam, jestem wykończona nie chciałam. Idź na razie do reszty, czy coś, bo muszę to wysłać, a nie dam rady się skupić.

Wskazałam ręka na urządzenie, na którym robiłam właśnie projekt na uczelnię, a Matczak pokiwał głową i wstał z miejsca.
Westchnęłam i wróciłam do poprzedniego zajęcia, ale zaczęłam mieć wyrzuty sumienia.

Dopiero co, odzyskaliście dobry kontakt, a ty już się na niego drzesz, że ma się zamknąć. Super.

Odstawiłam laptopa na siedzenie Michała i oparłam skroń o szybę, a następnie przymknęłam oczy.
Cały tydzień, bardzo mało spałam. Rano jechałam na uczelnię, później się uczyłam i planowałam, a następnie robiłam pracę zaliczeniową. I tak w kółko.
W końcu nadszedł piątek, kiedy moje zmęczenie osiągnęło niesamowity poziom, ale obiecałam reszcie, że pojadę z nimi na weekend w góry. No, a zmęczenie równa się irytacja.

Wyjęłam termos z kawą z torby i upiłam dużego łyka, a następnie założyłam słuchawki i włączyłam muzykę. Potrzebowałam chwili odpoczynku.
Wpatrywałam się w widoki za szybą. Na zewnątrz robiło się już ciemno.

— Mogę? — usłyszałam głos Matczaka, więc podniosłam wzrok znad laptopa i pokiwałam głową. — Chłopcy mają wódkę, chcesz?

— Mogę, już kończę i wysyłam to gówno.

Niedługo później, siedzielismy i piliśmy wódkę, wlaną do butelek z tymbarka, a ja tym razem słuchałam planów chłopaka.
Alkohol zmulił mnie jeszcze bardziej, kto by się spodziewał.

— Możesz iść do reszty, bo zaraz zasnę. — jęknęłam, a on wziął laptopa i postawił go na rozkładanym stoliku, a następnie uniósł klapę.
Wpisałam kod, a on włączył netflixa.

I nie wiem, kiedy zasnęłam.

— Ada, niedługo wysiadamy. — obudził mnie chłopak, a ja podniosłam głowę z jego ramienia, przetarłam oczy i spojrzałam na zegarek. Spałam dwie godziny.

Zaczęłam zbierać swoje rzeczy, a Michał pomógł mi zdjąć moją małą walizkę z góry.

Gdy opuściliśmy pociąg, zamówiliśmy ubery, które dowiozły nas do naszego, całkiem sporego domku. Był w typowo góralskim stylu, a krajobraz dookoła nadawał jeszcze lepszego klimatu. Znajdował się w niewielkim ośrodku, na który składało się jeszcze trochę domów, recepcja i restauracja, w której mieliśmy zapewnione śniadania, obiady i kolacje.

Przeszliśmy się po wszystkich pokojach, żeby zdecydować kto, gdzie śpi. Ja z Zuzą i Kubą zajęliśmy ten trzyosobowy. Miał jedno podwójne łóżko i jedno pojedyncze. I co najważniejsze - własną łazienkę.

— Najbardziej najebany śpi sam. — skomentowałam i weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, przebrałam się w beżowe jeansy, a na górę założyłam kilka warstw, żeby nie zmarznąć.
Zwolniłam łazienkę dla moich współlokatorów i zajęłam się makijażem.

Gdy jechaliśmy na Krupówki, było już po dwudziestej drugiej.
Chodziliśmy po Zakopanem, a chłopcy zajadali się oscypkami. Było przyjemnie.

— Paula napisała, że będzie jutro koło jedenastej. — odezwał się nagle Michał, więc spojrzałam w jego stronę niezrozumiale, ale on wpatrywał się z uśmiechem w telefon.
Złapałam się wzrokiem ze Szczepanem, który otworzył buzię, ale po sekundzie znów ją zamknął, nie przerywając kontaktu wzrokowego.

— Ada, chciałaś grzane wino, chodź. — odezwał się w końcu Krzysiek, wskazując na małą budkę po naszej lewej.
Zmarszczyłam brwi, ale przytaknęłam, a już po chwili staliśmy w kolejce do stoiska, krzycząc do reszty, że ich dogonimy.

— Coś jest między nimi. W sensie, no zachowują się jakby ze sobą kręcili. Michał i Paula. — wypalił, co nie ukrywam, zszokowało mnie.

— Ale... — zaczęłam, ale szybko zamilkłam. Nie wiedziałam, co chciałam powiedzieć. — Nic o niej nie wspominał. Myślałam, że chciał naprawić to między nami...

— Ja też. — przyznał Szczepański. — Nie chciałem ci psuć humoru, po prostu powinnaś wiedzieć. Parę razy była z nami na jakichś imprezach...

— To każdy ją już zna? Tylko ja o tym nie wiedziałam? — uniosłam brwi, a chłopak przytaknął.

Ogarnął mnie lekki zawód. Moi przyjaciele o wszystkim wiedzieli. Wow.

— Co podać? — zapytała ekspedientka, gdy nadeszła nasza kolej.

— Dwa razy grzane wino. — odpowiedział jej natychmiast Szczepan, a ja podniosłam wzrok z ziemi na kobietę.

— Właściwie, chciałabym coś mocniejszego.

umrzemy wolni | MATA On viuen les histories. Descobreix ara