chapter seven

5.5K 202 148
                                    

Moje postanowienie było jasne: od studniówki zaczynam intensywne przygotowania do matury, a naukę stawiam wyżej niż zabawę.
Bardzo zależało mi, żeby dostać się na studia w stolicy, bo nie chciałam stąd wyjeżdżać. Uwielbiałam Warszawę.

Ale chętnych było dużo, a progi wysokie, więc nie mogłam odpuścić przed samą metą.

— Ada! — usłyszałam głos Matczaka, więc zatrzymałam się na środku korytarza i odwróciłam, przez co prawie wpadł na mnie jakiś pierwszoklasista.

— Przepraszam. — zwróciłam się do niego z obojętną miną, ale on tylko skinął głową i mnie wyminął. Spojrzałam na bruneta, który znalazł się przede mną i odciągnął mnie na bok.

— Nie unikaj mnie, zapomnijmy o tamtej sytuacji. — wypalił, a ja zmarszczyłam czoło.

— Co? Michał...

— Nie chcę, żeby było między nami głupio. — kontynuował.

— Ale ja cię nie unikam, debilu. — zaśmiałam się. — Wybacz, jeśli to tak wygląda, ale muszę się przygotować do tej matury i skupiam się na tym. Faktycznie zaniedbałam trochę rzeczy przez to, ale nie chciałam.

— Aa... — pokiwał głową na znak, że rozumie i uśmiechnął się szeroko. — Dobra, to nie zapominajmy o tamtym.

Prychnęłam lekko i pokręciłam głową ze zrezygnowaniem.

— Jest jakaś szansa, że załapię się na korki z matmy do ciebie? — zapytał z nadzieją w głosie.

— Jest. Możesz dziś przyjechać po szkole. — powiedziałam, a on ucieszył się. Cmoknęłam go w policzek i ruszyłam do klasy, gdzie miała odbyć się zaraz lekcja polskiego.

Szczerze, matury z tego przedmiotu bałam się najbardziej. A zwłaszcza ustnej.

Całą godzinę, z uwagą słuchałam powtórki o motywach z poszczególnych lektur i starannie robiłam notatki, które później będę musiała pewnie wysyłać moim przyjaciołom.

Ktoś musi pracować, żeby ktoś inny mógł się opierdalać.

Po piętnastej byłam już w domu, a moi rodzice musieli dziś dłużej zostać w pracy, więc zabrałam się za robienie obiadu.
Pół godziny po moim powrocie, siedziałam już na kanapie z zapiekanką warzywną i oglądałam serial.
Michał miał przyjechać koło osiemnastej i nawet był na czas.

Otworzyłam mu drzwi i przywitaliśmy się, po czym skierowałam się do swojego pokoju.

— Siadaj, gdzie chcesz. Muszę dokończyć jeszcze notatki z biologii. — powiedziałam, a on pokiwał głową i walnął się na łożku.

— Mogę włączyć muzykę? — zapytał, a ja rzuciłam mu pilot do telewizora. Po paru minutach już skończyłam i mogłam poświęcić czas brunetowi.

— Serio chcesz się uczyć matmy? — zapytałam, a on pokiwał głową, więc położyłam się obok niego z książką. — Jest jakiś dział, którego szczególnie nie rozumiesz?

— Ja nawet nie wiem, czego nie umiem. — zaśmiał się, a ja wywróciłam oczami.
Chyba najlepiej będzie zacząć, po prostu od początku.

— Starczy, mam dość. — powiedział po niecałej godzinie i przekręcił się tak, żeby położyć na mnie swoją głowę, a ja ziewnęłam. — Jesteś zmęczona, to będę się zbierać.

— Nie, spokojnie. Po prostu mnie zmuliło. Oglądamy coś? — zaproponowałam, a on przytaknął.

Włączyliśmy jakiś losowy film z Netflixa, a w międzyczasie wrócili moi rodzice. Oparłam się o klatkę piersiową Michała i zaczęłam wpatrywać się w telewizor.

— Ada... — usłyszałam nagle i poczułam, jak chłopak głaszcze mnie po plecach. Przetarłam oczy i podniosłam się lekko. — Przysnęłaś, film się skończył.

Powiedział ze śmiechem, a ja przeniosłam wzrok na ekran, na którym przewijały się napisy końcowe. Jęknęłam lekko i spojrzałam na zegarek, który wskazywał prawie dwudziestą drugą.

— Będę lecieć, jutro na ósmą. — poinformował mnie, wstając z łóżka, a ja ruszyłam za nim do drzwi.

Cmoknęłam go na pożegnanie w usta i poprosiłam, żeby napisał, jak będzie w domu.
Przekręciłam zamek i usłyszałam wołanie moich rodziców, dobiegające z salonu.

— Możemy pogadać? — zapytał mój ojciec, a ja spojrzałam na niego pytająco. — Po pierwsze, to twój chłopak?

— Michał? To przyjaciel. — zmarszczyłam brwi, a on kontynuował.

— No i po drugie, to ważniejsze. Gadaliśmy z mamą o tym dużo, w ostatnim czasie. — wskazał na moją rodzicielkę, a ona pokiwała głową. — Nie ma nas ciągle w domu, a ty jesteś już dorosła i zaczynasz w tym roku studia. Jesteś pewna, że chcesz zostać w Warszawie?

Patrzyłam na nich niezrozumiale.

— Bardzo bym chciała, ale chcę też studiować medycynę i jeśli się nie dostanę, to...

— O to się nie martw. — zapewnił mnie ojciec, a ja wywróciłam oczami.

— Dziękuję, ale chciałabym sama coś osiągnąć, a nie wiecznie przez znajomości. To tyle, czy...

— Chcemy z mamą wynająć ci mieszkanie. Będziesz miała bliżej do liceum, póki co i będziesz miała własną przestrzeń. — wypalił, a ja otworzyłam lekko buzię z zaskoczenia.

— Kiedy?

— Kwestia znalezienia dobrego miejsca i możemy w każdej chwili. — wzruszył ramionami, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

Marzyłam o tym.

// tak dobrze mi się to piszę i ciagle mam rozdziały na zapas...
nie mam cierpliwosci i mam ochotę się z wami dzielić tym jak najszybciej, więc korzystajcie ;pp

umrzemy wolni | MATA Där berättelser lever. Upptäck nu