chapter twenty-nine

3.2K 148 168
                                    

— Będę lecieć. — odezwałam się, gdy któregoś dnia siedzieliśmy u Zuzy. Wszyscy spojrzeli na mnie ze zdziwieniem.

— Jest dwudziesta dopiero. — zmrużył oczy Krzysiek, a ja posłałam mu uśmiech.

— Ale niektórzy mają jakiś problem i nie mam ochoty już tu siedzieć. — wzruszyłam ramionami, patrząc na Michała, ale on unikał kontaktu wzrokowego. Cmoknęłam dziewczynę w policzek. — Dzięki za zaproszenie.

Wyszłam na zewnątrz, a następnie wsiadłam do czarnego samochodu.

— Hej, jak tam? — zapytałam szatyna, a on wyjechał z parkingu.

— Dobrze. Jesteś głodna? Zamówiłem jedzenie.

— Jestem. — uśmiechnęłam się i oparłam głowę o szybę pod takim kątem, żeby móc patrzeć na chłopaka za kierownicą.

Jego brązowe włosy były lekko roztrzepane, a ciemne oczy wpatrywały się ze skupieniem w drogę. Był ubrany w czarny golf, a na jego dłoni, którą trzymał kierownicę, błyszczały srebrne sygnety.

Hot.

Każdy swój ruch, wykonywał z taką lekkością i gracją. Nie umiałam tego nawet opisać.

Weszliśmy do jego mieszkania, a ja się zakochałam. Było w podobnym stylu do mojego, ale na ścianach było znacznie więcej obrazów i przede wszystkim - było znacznie większe.
Sufit znajdował się wyżej, niż w standardowych domach, a wszędzie były duże okna.
W przestronnym salonie stało śliczne pianino i dużo roślin. Totalnie moja estetyka.

— Myślałam, że u mnie jest ładnie, ale jednak wygrałeś. — skomentowałam z zachwytem i podeszłam do instrumentu, a następnie delikatnie dotknęłam klawiszy tak, żeby nie wydały żadnego dźwięku. Wyjrzałam przez okno i cholera, widok też miał piękny.

— Chciałbym kupić fortepian, ale musiałbym chyba sprzedać wszystkie organy. — zaśmiał się i postawił wino na stoliku.

Usiadłam na skórzanej sofie, a po chwili przyjechał dostawca, więc Antoni na moment zostawił mnie samą. Wyjęłam telefon i zaczęłam sprawdzać powiadomienia.

od Kubuś: matczak to taki debil nie wytrzymam

Zaśmiałam się pod nosem, a szatyn wrócił do pomieszczenia, więc nie odpisując, schowałam urządzenie do tylnej kieszeni.
Zabraliśmy się za jedzenie i rozmowę, a ja czułam się naprawdę przyjemnie.

— Aż tak źle się bawiłaś, że zostawiłaś swoich znajomych dla mnie czy aż tak mnie lubisz? — zapytał ze śmiechem.

— Chcesz słuchać o moim byłym? — uniosłam brwi, a on wzruszył ramionami.

— Chcę o wszystkim. — westchnęłam i zaczęłam moją opowieść. — Czyli debil.

Zaśmiał się, a ja uśmiechnęłam się i spojrzałam na niego z politowaniem.

— No co? Kto zdradza dziewczynę, a później się na nią obraża? — zapytał, ale nie odpowiedziałam. Miał rację. — Fajnie, z rapera do pianisty. Trochę skrajność.

— Masz rację, muszę przestać się brać za muzyków. — zmrużyłam oczy i pokiwałam głową, a on dolał nam wina. — Miałeś mnie nauczyć grać...

Zaczęłam, a on podniósł się z kanapy i usiadł przy pianinie, a następnie poklepał miejsce obok siebie, dając mi znak, że mam usiąść.
Zaczął powoli naciskać klawisze, a ja powtarzałam za nim.

— Porażka. — jęknęłam, gdy sama zagrałam całą melodię. Albo może próbowałam zagrać.

— No co ty? Jak na pierwszy raz, to jestem pod wrażeniem. — pochwalił mnie, a ja posłałam mu uśmiech.

— Teraz chcę prywatny koncert. — powiedziałam, wstając, po czym znów usiadłam na kanapie. Antek spojrzał mnie niepewnie, więc zrobiłam błagalną minę.

Westchnął i przeniósł wzrok na pianino, a następnie zaczął uderzać w klawisze, starannie wydobywając każdy dźwięk. A ja byłam pod wrażeniem, że jedna osoba może zagrać tak piękną piosenkę.
W końcu zdjął dłonie z instrumentu i spojrzał w moją stronę, a ja patrzyłam na niego z zachwytem.

— Wow. — powiedziałam tylko, na co się zaśmiał. — Od kiedy grasz?

— Od dziecka. — wzruszył ramionami.

— Może coś jeszcze... — zaczęłam, ale Antoni ze śmiechem pokręcił głową.

— Następnym razem, musisz zasłużyć.

Westchnęłam i oparłam dłoń na brodzie, a szatyn usiadł obok mnie. Chciałam sprawdzić godzinę, więc wyjęłam telefon, a gdy spojrzałam na wyświetlacz, moja mina od razu spoważniała.
Miałam masę nieodebranych połączeń od każdego z moich znajomych.

od Kubuś: odbierz ten telefon kurwa

od Kubuś: pomoc potrzebna

od Kubuś: głupio mi przerywać twoja randke, ale naprawdę musisz przyjechać

od Szczepan: odbieraj

Spięłam się cała i coś ścisnęło mnie w brzuchu.

— Co jest? — odezwał się Antoni, przez co lekko otrzeźwiałam. Spojrzałam na niego i przygryzłam usta ze stresu.

— Nie wiem. Muszę jechać, przepraszam strasznie, ale... — przerwałam i widząc jego zdezorientowaną minę stwierdziłam, że powinnam mu powiedzieć. — Chyba coś z Michałem. Nie wiem o co chodzi, ale on kiedyś... No, miał zły stan psychiczny.

— Spokojnie, Ada. Oddychaj, nie jest sam, skoro do ciebie dzwonili. Kurwa, podwiózłbym cię, ale wino. Zamówię ubera, a ty do nich zadzwoń. — ścisnął moją dłoń, a ja pokiwałam głową i wyszłam na balkon.

Wybrałam numer Kuby, który odebrał już po paru sygnałach.

— Przyjedź do Zuzy, pogadaj z nim. — wypalił od razu.

— No, już wychodzę...

— Okej, czekamy. — powiedział i się rozłączył.

Wróciłam zdezorientowana do salonu, a szatyn podniósł się z kanapy, gdy tylko mnie zobaczył. Wzruszyłam ramionami.

— Uber będzie za trzy minuty. Jechać z tobą? —  zapytał, a ja pokręciłam głową. — Okej, daj znać, jak będziesz na miejscu i czy wszystko w porządku.

— Dobrze. Dziękuję, Antoni. Bardzo. — cmoknęłam go w policzek, a następnie wyszłam na zewnątrz, gdzie było już ciemno.

Matczak, zepsułeś mi randkę.

umrzemy wolni | MATA Where stories live. Discover now