chapter eight

5.3K 193 71
                                    

— Mogę pożyczyć samochód? — zapytałam ojca, a on pokiwał głową. — W ogóle tak myślałam... Mam dużo oszczędności, a teraz skoro się wyprowadzam i w ogóle, to chciałabym mieć własne auto. Mógłbyś popatrzeć i znaleźć jakieś nieduże, w dobrej cenie? Totalnie się nie znam...

— Jasne, zerknę w wolnej chwili. — spojrzał na mnie znad laptopa, a ja pokiwałam głową i wyszłam z pomieszczenia.

Niedługo później wyjechałam z podjazdu i ruszyłam w kierunku domu mojego przyjaciela. Potrzebowałam paru rzeczy z Ikei, a Michał, który zadeklarował się, że ze mną pojedzie, zdychał w domu z kacem.

— Hej. — przywitałam się z Kubą i cmoknęłam go w policzek, gdy wsiadł.
Jakiś czas później, zaparkowałam na parkingu pod sklepem i wyszliśmy na zewnątrz. Było chłodno, ale wiedziałam, że zbliża się wiosna, co niesamowicie mnie pocieszało.

Spędziliśmy tam zdecydowanie za dużo czasu, a ja kupiłam o wiele więcej niż planowałam, ale nie mogłam się powstrzymać.

— Jesteś chyba pierwszą osobą, która zobaczy moje mieszkanie. — poinformowałam go, gdy wjeżdżaliśmy windą. — No, nie licząc rodziców.

Przekręciłam klucze w zamku i weszliśmy do środka, a naszym oczom ukazał się salon połączony z kuchnią. Pokazałam blondynowi też łazienkę i średniej wielkości sypialnię, a następnie garderobę.
Ale zdecydowanie największym plusem tego miejsca, były ogromne okna i widok z balkonu. Mieszkanie znajdowało się na najwyższym piętrze, a ja mogłam godzinami wpatrywać się w panoramę Warszawy. Centrum miasta, szczególnie w nocy, było piękne.

— Ślicznie tu jest. — powiedział Kuba, po czym odepchnął się od barierki i wrócił do środka, a ja uśmiechnęłam się szeroko.

— Super, to pomóż mi rozkładać resztę rzeczy. Już końcówka.

Zabraliśmy się do pracy, a gdy skończyliśmy, nie mogłam napatrzeć się na to, jak ładnie urządziłam wnętrze. Było w jasnych kolorach z elementami złota. Nie brakowało roślin, które totalnie kochałam oraz paru dekoracji ze sklepu z antykami, które dodawały cudownego klimatu.
Walnęłam się na kanapie i westchnęłam.

— Nigdy już stąd nie wyjdę. — powiedziałam z zachwytem, a Dąbrowski zaśmiał się i położył obok mnie.

— Nie spotykasz się z Matą? — dopytał.

— Spotykam chyba... — powiedziałam ze śmiechem. — Muszę odstawić auto do rodziców, a niedaleko od nich jest, więc no. Odwiozę cię.

Dogadałam się z Michałem, że przyjadę o siedemnastej i że pouczę się u niego, więc dokładnie o szesnastej dwadzieścia, opuściliśmy moje mieszkanie.

— Hej. — przywitałam się z brunetem, gdy otworzył mi drzwi i cmoknęłam go w usta. — Są twoi rodzice?

— Mama.

— Dzień dobry! — krzyknęłam, a kobieta odpowiedziała mi tym samym.

Chłopak ruszył w stronę swojego pokoju, a ja za nim. Ułożyłam się na łożku i przekręciłam się na brzuch. Michał zajął miejsce obok mnie i wziął do ręki pada, którym odpalił fifę.

— Znów będziesz się na mnie drzeć, że mam cię nie rozpraszać i się nie odzywać? — zmarszczyłam brwi, a on się zaśmiał.

— Tak. — pokręciłam ze zrezygnowaniem głową, a on dał mi buziaka w czoło i rozpoczął mecz. Westchnęłam i wyjęłam notatki z torby, po czym zaczęłam powtarzać materiał.
Kiedy skończył, przekręcił się tak, że się na mnie położył, a ja spojrzałam na niego i zaczęłam go przedrzeźniać. — Rozpraszasz mnie, jestem zajęta.

— Ada... — jęknął i przytulił się do mnie, a ja wtopiłam dłoń w jego włosy i wróciłam do nauki.

— Michał, nie śpij. — odezwałam się, gdy miałam już dość czytania w kółko tego samego. — Michałek...

— Cicho, śpię.

— Oki, to śpij spokojnie, a ja wracam do domu. — wzruszyłam ramionami i zaczęłam wstawać, ale brunet znów przyciągnął mnie do siebie i pokręcił głową. Prychnęłam lekko śmiechem i przytuliłam się do niego i sama przysnęłam.

— Koniec żartów, serio będę lecieć. — powiedziałam, podnosząc się z łóżka i przecierając twarz. Matczak marudził coś pod nosem. — Przyjedziesz jutro, zobaczyć w końcu moje mieszkanie?

— Tak, będę pod drzwiami od dziesiątej rano. — powiedział, a ja spojrzałam na niego krzywo.

— Ty wstajesz o czternastej. — skomentowałam, śmiejąc się lekko.

— Dla ciebie się poświęcę. — powiedział z uśmiechem, a ja westchnęłam i pokręciłam głową.

Niemożliwe.



// napisałam tak słodki rozdział cbsbdns nie wytrzymam, muszę wam powstawiać wcześniejsze szybciej, żebyście mogli przeżywać ze mną HAHAHA

umrzemy wolni | MATA Where stories live. Discover now