chapter six

5.8K 210 126
                                    

— Twój ojciec wyglądał, jakby miał mnie zabić. — skomentował Michał, a ja spojrzałam na niego z politowaniem.

— Udawał. — wzruszyłam ramionami, po czym wysiadłam z samochodu i przejechałam dłonią po materiale mojej długiej, czarnej sukienki na ramiączkach. Miała prosty krój i wycięcie na nogę, ale zakochałam się w niej od pierwszego wejrzenia.

Weszliśmy do środka i zostawiliśmy kurtki w szatni, a ja przeczesałam dłonią moje długie, ciemne fale.

— Nie mogę się na ciebie napatrzeć. — skomentował Michał, a ja przekrzywiłam głowę i złapałam się z nim wzrokiem. Ruszyliśmy na salę, a brunet położył rękę na dole moich pleców. — Gdzieś powinni być moi rodzice.

Rzeczywiście, jeszcze przed wejściem, zdążyłam ich poznać. Byli naprawdę sympatyczni, a jego mama przekochana. Obsypała mnie komplementami i zaczęła robić nam zdjęcia, a ja próbowałam ukryć zawstydzenie.

W końcu weszliśmy do pomieszczenia, gdzie miała miejsce impreza, a moim oczom ukazały się ogromne stoły, pełne jedzenia. Sala była ładnie oświetlona, a przy ziemi unosił się delikatni dym, który nadawał klimatu. Ruszyliśmy w stronę moich przyajciół, a ja kurczowo trzymałam w dłoni swoją torebkę. Cmoknęłam w policzek najpierw Zuzę, a następnie Kubę.

— Jesteście najpiękniejszą parą na tej studniówce. — jęknęła dziewczyna, a blondyn jej zawtórował. — Jestem zazdrosna.

— Ciężko się nie zgodzić. — zaśmiał się Matczak, a ja szczerze podziękowałam.

Niedługo później pojawili się też przyjaciele Michała, ze swoimi partnerkami. Zajęliśmy miejsca, a po chwili podziwialiśmy poloneza, którego tańczyli nasi znajomi z równoległych klas i wysłuchaliśmy paru przemówień, z czego jedno wygłaszała Zuzia.
No, a później studniówka naszego rocznika, oficjalnie się rozpoczęła.

— Nałożę ci. — zaoferował Krzysiek, trzymający talerz z ciepłym daniem. Już go przechylał, gdy Matczak go powstrzymał.

— Debilu, ona nie je mięsa. — wywrócił oczami i zaczął mi nakładać sałatkę, po którą właśnie chciałam sięgnąć. Zmarszczyłam czoło i położyłam dłoń na jego przedramieniu.

— Dziękuję, Michał. Doceniam, że znasz mnie tak dobrze, że czytasz mi w myślach, ale umiem mówić. — zaśmiałam się, a on przyznał mi rację i przeprosił.

Już niedługo później, zaczęliśmy pić, a Kuba wyciągnął mnie do tańczenia. Wstawałam od stołu, kiedy chłopcy zaczęli mnie namawiać, żebym wypiła jeszcze jeden kieliszek, zanim pójdę. Pokręciłam głową.

— Ja na spokojnie. Już jestem podpita.

— No co ty? To twoja studniówka. — skomentował Franek.

— Właśnie, temu wolałabym ją pamiętać. — zaśmiałam się i ruszyłam z moim przyjacielem na parkiet.
Przetańczyliśmy kilka piosenek, aż w końcu byliśmy zmęczeni i wróciliśmy do stołu.

— Idziemy zapalić? — zapytał mnie na ucho Michał, po jednej z kolejek.

— Ja nie chcę palić, ale możemy iść.

Nie miałam ochoty i nie chciałam śmierdzieć dymem. To był największy minus szlugów.

Wzięłam swoje jasne futro od pani z szatni i wyszliśmy na zewnątrz.
Staliśmy i gadaliśmy, gdy nagle brunet mnie pocałował, ale dosłownie po sekundzie, odsunął się.

— Przepraszam, wiem, że się znamy miesiąc, a ty chcesz czegoś więcej dopiero, jak dobrze się z kimś poznasz. Powinienem to uszanować. — zaczął, a ja uśmiechnęłam się szeroko i przybliżyłam się do niego, po czym cmoknęłam go w usta.

— Michał, nie chodzi o to, jak długo się z kim znasz, tylko jak dobrze. Wszystko powoli, ale mam wrażenie, że akurat ty przez ten miesiąc poznałeś mnie tak dobrze, że pamiętasz o mnie więcej rzeczy, niż na przykład Zuza. — powiedziałam, łapiąc jego dłoń.

Ścisnęłam ją lekko, po czym posłałam mu uśmiech. Puściłam ją i ruszyłam do środka, zostawiając chłopaka na zewnątrz.

— Gdzie zgubiłaś tego matoła? — zapytał Szczepan, gdy wróciłam na salę.

— Jeszcze pali, a mi było zimno. — wzruszyłam ramionami, po czym wzięłam do ręki polany kieliszek i momentalnie go opróżniłam. — Od tego chłodu, zaczęłam trzeźwieć.


// ;))))) lubię ten rozdział to wstawie na poprawę humoru w ten poniedziałek boży

umrzemy wolni | MATA Où les histoires vivent. Découvrez maintenant