chapter eleven

5.1K 193 155
                                    

— Kurwa, przecież my kończymy liceum. — odezwała się Zuza, gdy siedzieliśmy na plaży i piliśmy. Westchnęłam ciężko i trochę zrobiło mi się przykro.

— Ale nie umieramy, wyjebane. — wzruszył ramionami Adam. — Gwiazda, graj.

Zwrócił się do Michała, który się zaśmiał i wziął gitarę, leżąca za nim, a ja zrobiłam mu zdjęcie.

— Starczy

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


— Starczy. — powiedział w końcu i odłożył instrument, a Krzysiek polał wódkę do plastikowych kieliszków. — Adam, idź po popitę.

— Spierdalaj. — odpowiedział mu chłopak. — Sam idź.

— Ja pójdę. — wtrąciłam się i wstałam z koca, a Michał zmarszczył czoło.

— To siedź już, ja pójdę. — powiedział, a ja się zaśmiałam.

— Muszę się przebrać i tak, bo chłodno się robi. — wytłumaczyłam, a on się uśmiechnął.

— Tym bardziej idę. — wywróciłam oczami, ale tego nie skomentowałam, w porównaniu do naszych znajomych, którzy mówili, żebyśmy byli grzeczni i że nie chcą dzieci w ekipie.

— Jeden bachor już jest. — skomentowałam i spojrzałam na Franka, a on wystawił w moją stronę środkowy palec.

Weszliśmy do domku, a ja wyjęłam z walizki bluzę i jeansy. Matczak walnął się na łożku i zaczął narzekać, że jest najebany.

— Jak pijesz w takim tempie, to się nie dziwię. — skrzywiłam się. — Leż, idę do łazienki.

Przebrałam się i poprawiłam lekko, po czym wróciłam do pokoju. Położyłam się na plecach, obok bruneta, a on przesunął się i wtulił w mój brzuch. Zaczęłam bawić się jego włosami.

— Jak zaraz tam nie pójdziemy, to zasnę. — skomentowałam, a on jęknął, ale podniósł się.
Wzięliśmy trzy butelki soku i wróciliśmy do reszty, a tam kontynuowaliśmy zabawę.

— Gramy w butelkę. — powiedział nagle Krzysiek, a ja zmarszczyłam brwi.

— No błagam. — zaczęłam marudzić, ale całej reszcie podobał się ten pomysł, więc uległam. 

Franek musiał zrobić freestyle, Adam wypić cztery kieliszki pod rząd i inne głupoty. Chłopcy jarali się tym, że kazali Zuzi pocałować Kubę, a ja tylko się zaśmiałam, przypominając sobie, jak kiedyś pijani sprawdzaliśmy kto z nas najlepiej się całuję. Swoją drogą, podobno wygrałam.

— Ada. — zwrócił się do mnie Krzysiek, a ja zobaczyłam, że butelka wskazała na mnie. — Prawda czy wyzwanie?

— Prawda. — wzruszyłam ramionami.

— Kiedy przyznacie z Matczakiem, że jesteście razem? — wypalił, a ja otworzyłam szczerzej oczy i spojrzałam na niego, a następnie na wspomnianego chłopaka.

— Hm? Co? — to było jedyne, co wyszło z moich ust.

— No, przecież widać. Nie musicie nas robić w chuja, już. — zabrał głos Franek, a ja nie do końca wiedziałam co powiedzieć.

— Ale my nie... — zaczęłam, ale nie dane mi było dokończyć.

— Mieliśmy być szczerzy... — skomentowała pod nosem Zuzia, a chłopcy jej zawtórowali.

— Po chuju taka zabawa. — prychnął Szczepan, a ja spojrzałam zdezorientowana na Michała, który w końcu zabrał głos.

— Toż kurwa, mówi, że nie jesteśmy. Na chuj się rzucacie? — wywrócił oczami, wstał i zabrał gitarę, po czym ruszył w kierunku domku, a ja nie wiedziałam co mam robić. Skakałam wzrokiem, raz na moich znajomych, a raz na plecy oddalającego się chłopaka.

— Zajebiście. — przerwałam w końcu ciszę.

— Ada... — zaczął Kuba, ale mu przerwałam.

— Co wy odpierdalacie? — prychnęłam. — I on też, kurwa.

Machnęłam ręką w stronę, w którą poszedł Matczak. I przymknęłam oczy, a następnie wypuściłam głośno powietrze.

— Przepraszam. Po prostu widać, że coś między wami jest, a myśleliśmy, że po prostu z jakiegoś powodu, nie chcecie nam powiedzieć... — zabrał głos Szczepański, a ja uniosłam brwi.

— Krzysiek, ile już przyjaźnicie się z Michałem? Co razem przeżyliście? — zapytałam, ale nie czekając na odpowiedź, zwróciłam się do Dąbrowskiego i brunetki, siedzącej obok niego. — A my ile się przyjaźnimy? No, błagam was. Nie jestem zła, szczerze mam wyjebane, ale po co się rzucać o coś takiego? Jeszcze, żebyśmy naprawdę was okłamywali, to przynajmniej byście czegoś dowiedli. Idę do Michała, bo on z jakiegoś powodu sobie poszedł.

Nastała grobowa cisza, a ja ruszyłam do jednej z drewnianych chatek. Stanęłam w progu sypialni i wpatrywałam się w bruneta, który siedział na łożku i grał coraz to nowe akordy, śpiewając coś pod nosem. W końcu zauważył mnie i przestał, a ja odepchnęłam się od framugi.

— Ładne. Co to? — zapytałam i usiadłam obok niego.

— Napisałem trochę numerów od studniówki. Mógłbym z nich płytę wydać, ale nie wiem czy się uda. — westchnął lekko. — Tą piosenkę chyba nazwę sto dni do matury.

Uśmiechnęłam się i oparłam brodę o jego ramię.

— Grasz niedługo koncert i wątpisz, czy uda ci się wydać album? — prychnęłam. — Michał, masz talent i ludzie to widzą.

Na jego twarzy pojawił się uśmiech, a sam chłopak przekręcił lekko głowę i pocałował mnie w czoło.

— Czemu poszedłeś? — zapytałam w końcu.

— Nieważne... — zbył mnie, a ja lekko się odsunęłam.

— Musimy rozmawiać... Pamiętasz, że przed sobą się nie zamykamy? — powiedziałam, ale nadal milczał. — Jesteś na nich zły? To debile, ale nie chcieli...

— Nie. — przerwał mi i wbił wzrok w okno, a ja lekko zmarszczyłam brwi. — Jak powiedziałaś, że nie jesteśmy razem, to jakoś mnie to uderzyło. No i przyszedłem tu, zacząłem grać i sobie zdałem sprawę, że faktycznie nie jesteśmy razem.

Zaśmiał się pod nosem.

— W sensie, oficjalnie. — dodał i spojrzał na mnie, ale nie pozwolił mi się odezwać. — I dobrze, powoli. Nic na siłę i samo wyjdzie. I to nieważne, czy jesteśmy razem oficjalnie, bo jestem szczęśliwy przy tobie i tak. Jak będziesz gotowa, to super, jak nie, to poczekam, aż będziesz.

Posłałam mu uśmiech.

— Nie będę kłamać, Michał. Jest za wcześnie, żebym mogła powiedzieć cokolwiek o miłości, ale na pewno jestem zauroczona i wiem, że nie chcę cię stracić. Jesteś moim przyjacielem, wsparciem i moją ucieczką od złych rzeczy. Kurwa, chciałabym, żebyś był mój i wiem, że zawsze mówiłam co innego, ale nie przemyślałam takiego przypadku. Jeśli związek sprawi, że nasza relacja wejdzie na wyższy, poważniejszy poziom, to przecież możemy poznawać się będąc razem. Kurwa, jak mamy się dowiedzieć, jacy jesteśmy w związku, nie będąc w związku. — wyrzuciłam wszystko z siebie i złączyłam nasze usta, a brunet natychmiast oddał pocałunek.

— Czekaj, ja pierdole. Czy my jesteśmy oficjalnie razem? — upewnił się, a ja się zaśmiałam i pokiwałam głową.
Matczak odłożył gitarę na podłogę i objął mnie, przewracając nas do pozycji leżącej, a następnie znów mnie pocałował.

Byłam szczęśliwa.


// nsbdjahdha
miałam mieć teraz sprawdzian, a jednak nie mam, więc wy tez miejcie coś od życia

umrzemy wolni | MATA Where stories live. Discover now