Rozdział 13 |WL|

Start from the beginning
                                    

- Zaśpiewasz nam? - zapytał całkiem poważnie

- Chyba sobie żartu... - chciałam odkrzyknąć

- Nie marudź tylko złaź Trix - odparł czekając na dole

- Ogay, ale od razu cię informuję że nie będę odpowiadała za pęknięte bębenki uszne tych sztamaków - stwierdziłam i zdrapałam się na dół

Podbiegłam do Minho i rzuciłam mu się na plecy, ten złapał mnie pod kolanami i tak zaczepiona na Minho niczym plecak pobiegłam z nim w stronę ogniska.

- Newt! Nie ociągaj się! Chyba nie chcesz ominąć debiutanckiego występu twojej dziewczyny! - krzyczałam do chłopaka śmiejąc się

Po chwili byliśmy już na miejscu. Stałam pośrodku kręgu stworzonego przez kilku streferów. Reszta najwyraźniej poszła już spać. Wzięłam do ręki kawałek jakiejś gałęzi i udając że jest to mikrofon zaczęłam najpierw nieśmiało śpiewać słowa piosenki która przyszła mi akurat do głowy. Potem się rozkręciłam i coraz energiczniej wyśpiewywałam piosenkę a streferzy kręcili się i tańczyli wykrzywiając się na wszystkie strony. Porwana w tłum, śpiewając obracałam się i robiłam piruety między chłopakami. Gdy skończyłam już, wszyscy wlepili na mnie wzrok i zaczęli klaskać. Rumieniec wypłynął na moje policzki, ale ja nie poddając się zrobiłam teatralny ukłon na zakończenie.

Podeszłam do Newta, Minho i Thomasa siedzących po drugiej stronie ogniska. Przysiadłam się koło Newta na co on objął mnie swoim ramieniem.

- Prędzej spodziewał bym się, że powybijasz wszystkie okna w Strefie swoim piskiem niż że tak ładnie zaśpiewasz - powiedział Minho sarkastycznie, na co ja wytknęłam mu język

Po chwili wszyscy już się śmialiśmy. Musiało być już późno w nocy, bo czułam się nieziemsko zmęczona. Ziewnęłam ukazując przy tym moje gardło i uznałam że położę się już spać.

- Branoc chłopcy, idę się przekimać. - powiedziałam do chłopców sennym głosem

Weszłam do pokoju, i nie myśląc już o tym aby się przebrać albo zdjąć buty ułożyłam się na moim łóżku i przykrywszy się kocem przyjęłam dziwną pozycję. Prawie natychmiastowo oddałam się w objęcia Morfeusza.

Obudziłam się wcześniej niż zwykle, ale musiało być już około 7 bo przed wrotami ujrzałam czekających na otwarcie chłopców. Przed kamiennymi wrotami stał Minho wraz z Albym, Dziwne bo Alby nie był biegaczem.

Wyjęłam z mojej szafy zielonkawe lniane spodnie o prostym kroju i białą koszulkę. Ubrałam się w czyste ubrania, zawiązałam sznurówki moich Martensów i zarzuciłam na ramiona cienką materiałową kurtkę.

Wyszłam z chaty i szybko pobiegłam w stronę wrót. Podeszłam do chłopców i życząc powodzenia uścisnęłam ich na pożegnanie.

- Czemu idziesz tam z Minho? - zadałam pytanie w stronę Albiego

- Potem ci wyjaśnimy, a teraz zmykaj na śniadanie bo wszystko ci wyjedzą - oznajmił Alby

- Powodzenia - sapnęłam do nich jeszcze raz chwilę przed tym jak wrota rozsunęły się z piskiem.

Odwróciłam się na pięcie i skierowałam w stronę stołówki. Przy stole czekał już na mnie Newt z Chuckiem, Gallym i Thomasem. Usiadłam koło Newta składając na jego policzku pocałunek.

Siedzieliśmy w ciszy spożywając nasze posiłki. Na śniadanie Siggy zaserwował nam dzisiaj jajecznicę z kromką chleba i kawałkiem świeżej papryki. Poczułam, że to się zbliża. Z rozpędu zrzuciłam talerz z blatu i wbiłam paznokcie w kant stołu. Moją głowę na wskroś przeszył rozpierający ból.

- Pamiętaj, tylko ty możesz ich uratować - odezwał się znany w mej głowie głos

Zaczerpnęłam głęboki haust powietrza i spojrzałam na gapiących się na mnie chłopców z mojego stolika.

- Do purwy nędzy o co wam chodzi, czemu się tak gapicie! - nie wytrzymałam i wykrzyczałam w ich stronę

- I ty się dziwisz dlaczego na ciebie się gapimy? Przez chwile twoje oczy były całkiem czarne kobieto! - krzyknął na mnie Gally i wyszedł ze stołówki

Newt spojrzał na mnie porozumiewawczo po czym zapytał:

- Co mówiła? - dobrze wiedział o głosach w mojej głowie

- ,,Pamiętaj, tylko ty możesz ich uratować" - odpowiedziałam cicho

- Gdybym tylko wiedziała w jaki sposób... - mruknęłam cicho

- Jaki głos? - powiedzieli w tym samym czasie Thomas i Chuck

Newt im wszystko ze spokojem wyjaśnił po czym objął mnie w żelaznym uścisku, składając na mojej głowie pocałunki.

Już chciałam zbierać kawałki potłuczonego szkła z podłogi, ale podszedł do mnie zmartwiony Patelniak i uznał że mnie w tym wyręczy.

Chciałam pracować, ale Gally powiedział żebym zrobiła sobie dzisiaj wolne i że dadzą radę beze mnie. Posłuchałam brata i poszłam do mojego pokoju. Wzięłam do mojej ręki stosik kartek i ołówek który leżał na prowizorycznym biurku, a następnie zaczęłam rysować.

Zajęło mi to cały dzień, rysowałam na kartkach wspomnienia z mojej głowy i Strefę wraz z moimi przyjaciółmi. Gdy wyjrzałam przez okno, słońce zaczęło już zachodzić za mury a grupa ludzi stała przed wrotami.

Wyszłam z pokoju i popędziłam w stronę wrót, na czele tłumu stał spięty Newt i rozdrażniony Thomas.

- Co jes... - chciałam zapytać ale przerwał mi zgrzyt metalu, co oznaczało że wrota się zamykają.

Na końcu długiego korytarza ujrzałam Minho niosącego na plecach nieprzytomnego Albiego. Zacisnęłam dłonie w pięści. W głębi duszy wiedziałam, że nie zdążą.

- Nie zdążą - krzyknął ktoś z tłumu

- Zostaw go Minho!

- Biegnij! - usłyszałam głosy nieznajomych mi chłopców

- Nie! - Krzyknęłam gdy wrota zaczęły się coraz bardziej do siebie zbliżać

Zobaczyłam zrezygnowany wzrok Minho, wiedział że nie zdążą.

Wrota już prawie się ze sobą zetknęły, gdy Thomas zerwał się i wbiegł do labiryntu próbując ratować tyłki Minho i Albiego.

- Nie! - wszyscy krzyczeli wyciągając ręce aby go złapać

Wrota się zamknęły, i nastała cisza. Jako jedyna z tłumu zaczęłam się drzeć i szlochać.

- Nie! - darłam się, uderzając pięściami w mury rozdrapując przy tym stare strupy.

Ktoś chwycił mnie w tali i odciągnął do tyłu, był to nikt inny jak Newt...

You Are The Reason...  Więzień Labiryntu | NewtWhere stories live. Discover now