11

45 4 0
                                    

Saphira z niepokojem oczekiwała wieczoru – nie miała wielkiej ochoty siedzieć w towarzystwie, którego nieznała, zwłaszcza, że byli to bywalcy stolicy. Nie spodziewała się, by miała okazję choćby otworzyć usta, poza tym niemiała ochoty przyglądać się flirtom panny Hawkins którym Law szedł w sukurs. Nie poradziła też sobie ze swoimodkryciem z dnia poprzedniego; myśli i uczucia nadal się w niej kotłowały, a do tego wszystkiego nadeszła ponurawieść z Newgate.

 Wizja powrotu do domu rodzinnego napawała ją jednakowo smutkiem i radością; w jej umyśle dom łączył się z ukochanym ojcem, jego śmiercią i przykrym rokiem, który spędziła z macochą bez jego ochrony. Był to doprawdy rok pełen upokorzeń i łez dla rozpieszczonej jedynaczki; Saphira była oczkiem w głowie ojca i gdy dorosła, doszła do wniosku, że naturalnie należało jej się, by ją utemperować, lecz skala krzywd wykraczała daleko poza ten aspekt wychowawczy. Zwieńczeniem tego był jej wyjazd do Sinnistertown, którego nigdy nie mogła przebaczyć swej przybranej matce. Przygotowywała się więc na smutny spektakl ciesząc się w duchu, że nawet jeśli macocha zażyczy sobie jej obecności dłużej, będzie mogła wymówić się rozkazem Trafalgara i obowiązkami. Siedem dni musiała przeżyć, potem wróci do Amberhall i już nic nie powinno zakłócić jej spokoju. 

Miała zamiar jak najszybciej uporać się też ze swoimi uczuciami, które były co najmniej niestosowne! Żywiła szczerą dzieję, że Law wyjedzie do Londynu jeszcze przed Bożym Narodzeniem, jak to miał w zwyczaju czynić, i nie wróci wcześniej, niż w kwietniu – tych kilka miesięcy byłoby wystarczające na wzięcie się w karby. Musiała się nad wszystkim gruntownie zastanowić i znaleźć powód dla podobnych uczuć – cóż takiego uczynił Law, poza tym, że miał podłą naturę, potrafił być niewdzięczny i złośliwy? Znajdował szczere upodobanie w prowokowaniu jej do złości... Tak, ale miał też dobre cechy, które przezwyciężały dumę. Miał miłość Lami i bezbrzeżne oddanie służby oraz ludzi w całym Amberhall. Potrafił być hojnyi zależało mu na cudzym dobru, choć nie przyznawał się otwarcie.

 Ale cóż jeszcze? Cóż ponad tych kilka rzeczy? Nic! Nie mogła znaleźć żadnego wyjaśnienia na swoje uczucia, co między innymi wpędzało ją w desperację. Był aroganckim, wywyższającym się człowiekiem...! 

- Saphiro? Pan Trafalgar i reszta towarzystwa oczekują cię w bawialni. Niemądrze byłoby kazać im czekać –odezwała się pani Rochester, gdy Lami odeszła z Rosalie do swojego pokoju. Miss Newgate spojrzała na starszą kobietę zmęczonym wzrokiem, lecz pokiwała głową, pokonując chęć protestu. Wstała, poprawiając suknię i podążyła zpanią Rochester. W bawialni miss Aileen grała na fortepianie, ku ogólnej radości, odrobinę podpitej, jako że panowie zdążyli zaznajomić się z piwnicą Lawa dość gruntownie, a paniom odpowiadała atmosfera i szampan. 

Gdy Saphira weszła dobawialni, Trafalgar przywitał ją spojrzeniem mówiącym 'nareszcie' i podszedł do niej, zostawiając Aileen i hrabinę Nelson same. 

- Spodziewałem się pani pół godziny temu, mademoiselle – powiedział uszczypliwie, ale uśmiechał się ukradkiem. Saphira kiwnęła głową, pozwalając się poprowadzić bliżej towarzystwa, dygnęła z gracją i natychmiast została zagadnięta przez Vivi. 

- Słyszałam mnóstwo pochwał na pani temat, mademoiselle – zaczęła po francusku, zapraszając Saphirę gestem na fotel obok. Chwilę później pojawił się przy nich Kid z kieliszkami wina. – Pan Trafalgar był skazany na moje towarzystwo podczas lata, towarzyszyłam mu razem z miss Hawkins w jego krótkich podróżach wokół Bath i przypisuję sobie w znacznej mierze jego udaną decyzję o zakupie Claverton Manor – wyjaśniła Vivi. 

- Nie wiem czym mogłabym zasłużyć na pochwały pana Trafalgara – odparła Saphira, uśmiechając się skromnie. – Proszę mi opowiedzieć o Claverton Manor. Pan Trafalgar był zachwycony nową posiadłością, a choć nieposądzam go o mówienie nieprawdy, chciałabym usłyszeć postronną opinię. 

AmberhallWaar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu