13

60 4 2
                                    

Po powrocie do bawialni Law zauważył, że Argylle i Vinsmoke drzemali błogo w fotelach, zadzwoniono więc po służbę, by pomóc im dostać się do ich kwater. Do północy grano jeszcze karty i opowiadano anegdoty, spekulując jednocześnie na temat przyjazdu Hawkinsa, ale Trafalgar nie mógł się na niczym skupić. Czuł się też bacznie obserwowanym, lecz zamiast rozbawionego spojrzenia hrabiny Nelson lub Aileen, napotkał skupione wejrzenie admirała. Kid palił cygaro w ciszy i miał minę zbyt wszystkowiedzącą, by Law mógł odpuścić. Gdy panie ogłosiły swoje odejście, podszedł do przyjaciela i wymruczał coś po cichu, na co Kid kiwnął jedynie głową. Po chwilowym rozgardiaszu bawialnia wreszcie opustoszała, dwaj magnaci usiedli wygodnie przed kominkiem, a Law zaproponował koniak.

 - Do diabła z alkoholem – powiedział swobodnie admirał, nie spuszczając z przyjaciela ciekawskie gospojrzenia. Zastanawiał się, czy powinien zapytać pierwszy, czy pozwolić Lawowi rozpocząć temat, a choć rozpierała go chęć dowiedzenia się, uznał, że lepiej zaczekać. 

- Twoja wszechwiedząca mina robi się irytująca. Chciałbyś się czymś podzielić? – zapytał Trafalgar, nalewając sobie koniaku i sadowiąc się naprzeciw Kida. 

- Jeszcze nie wiem, to zależy, co masz do powiedzenia. 

- Skąd ten pomysł, że mam?

 - Inaczej nie nalegałbyś, abym został.

Obaj zamilkli i Law musiał się uznać, chwilowo, pokonanym. Zapalił papierosa, nie wiedząc, jak zacząć dręczący go temat, a Kid nie wydawał się ani trochę chętny do pomocy. W myślach ułożył kilka wersji, lecz żadna nie była dość dobra. Nie mógł pozwolić, by Kid domyślił się za dużo... Ale co to za różnica, przecież w końcu wszyscy się dowiedzą! Wypadałoby jednak nie brzmieć, jak głupiec, a wszystko, co Law chciał powiedzieć, sprawiało, że na takiego by wyszedł przed przyjacielem. Zaczął się denerwować, lecz nadal nie mógł wykrztusić słowa.

- Oby to nie potrwało dłużej, niż do rana – powiedział wreszcie admirał, patrząc z sardonicznym uśmiechem.– Choć domyślam się, że i tak oka nie zmrużysz.

 - Co takiego? 

- Usłyszałem twoją rozmowę z miss Newgate – Kid nie mógł dłużej wytrzymać, wrodzona ciekawość niemal rozsadzała go od środka, a chęć wyśmiania przyjaciela wcale nie była mniejsza. – Wiem, że wyjeżdża do domu rodzinnego dziś rano.

 - Skąd pomysł, że miałoby mnie to obchodzić? – zapytał Law, czując ulgę. Admirał przygryzł cygaro, po czym zaśmiał się kpiąco.

 - Ale właśnie obchodzi. Mogłem się domyślić! Ale że ty sam nie zdradziłeś się ani słowem... Przyznaję, odrobinę zdziwiła mnie twoja reakcja, gdy powiedziałem, że Argylle ma ochotę na twoją guwernantkę, zupełnie się nie spodziewałem, że będziesz potem warował przy niej niemal jak brytan – śmiał się już otwarcie Kid, a Law patrzył na niego z ponurym wyrazem twarzy. – Dobry Boże! Ale spokojnie, Trafalgar, twój sekret jest ze mną bezpieczny. Kogo zresztą obchodzi, że masz romans z guwernantką? To twój dom, masz do tego prawo... 

- Prawo?! – warknął Law, odzyskując rezon po ostatnich słowach, i ze złością rzucił papierosa w ogień. Jednym haustem wypił alkohol i zaczął nerwowo krążyć po pokoju. – Romans?! Oszalałeś dokumentnie? Ja z tą kobietą? 

- Dlatego powiedziałem 'romans'. Nie żeniłbyś się przecież – powiedział Kid, opacznie rozumiejąc ostatnie pytanie Lawa i jego oburzenie. – Nie sądziłem, że gustujesz w takich, zawsze zakładałem, że raczej Bonny była w twoim typie. Ty lubisz udowadniać, że jesteś górą, nawet stara dobra hrabina nie mogła cię tego oduczyć ani ugłaskać. A tu... 

AmberhallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz