Rozdział 69 (Hazza Czuwa)

1.1K 42 5
                                    

Enjoy!

*** Oczami Victorii ***

( Dzień Balu zimowego )

 

- Gotowe, Victoria! Wyglądasz po prostu perfekcyjnie! Jak cię Zayn zobaczy to dosłownie padnie z wrażenia. Harry powinien żałować, że nie mógł ciebie wziąć na bal. Co on w ogóle za wymówkę wymyślił? Nagrania. W dupie to ja mam jego nagrania, powinien iść razem z tobą! - usłyszałam pisk koło swojego ucha, co oznaczało, że Amy skończyła mnie malować i czesać na ten cały bal od siedmiu boleści. Gdy tylko o nim słyszę to mnie momentalnie skręca w żołądku. Po prostu marzę, żeby tam pójść, a Amanda od rana siedzi jak na szpilkach. Uważa, że wszystko musi być dopracowane na ostatni guzik. Sama nie wiem, czemu tak bardzo jej na tym zależy... Może dlatego, że to jest pierwszy bal, co idzie na niego wraz z Niall'em... W tym samym momencie w całym domu rozprzestrzenił się dźwięk dzwonka do drzwi co oznaczało, że chłopcy przyjechali. Niall i Zayn. Na tą wiadomość zachłysnęłam się powietrzem, który wdychałam. Nie mam bladego pojęcia czemu, ale moje serce zaczęło bić zdecydowanie szybciej. Co do diabła? Czemu ja się tak zachowuję? - Wiesz, ja może lepiej pójdę im otworzyć, bo jak rodzice to zrobią to oni będą uciekali gdzie pieprz rośnie i nici z całego tego wieczoru. Wiesz jacy oni są. Jak tylko będziesz gotowa to zejdź. Czekamy na ciebie. - zaśmiała się, po czym szybko opuściła mój pokój. Delikatnie uniosłam się z krzesła i stanęłam przed dużym lustrem sięgającym, aż do samej ziemi. Miałam na sobie sukienkę, którą wybierałam z Amy, Niall'em i... i Zayn'em.

### Retrospekcja ###

- Victoria, proszę cię, jeszcze tylko jeden sklep. Obiecuję! Tylko jeden! Została nam tylko sukienka dla ciebie i garnitur dla Zayn'a i się stąd zmywamy. No... - Amy jęknęła, patrząc na mnie tymi swoimi, maślanymi oczyma. Czy ona już do reszty zwariowała?! Siedzimy w galerii już chyba pięć godzin, całe pięć godzin, a jej coś co chwilę nie pasuje. "Ta nie pasuje ci do oczu, w tej wyglądasz za blado, ta cię poszerza, a w tej to już jak kościotrup, a ta robi ci strasznie duże cycki! " Jeśli mam być szczera to wzięłabym pierwszą z brzegu i wróciłabym prosto do domu... Przecież to jest tylko jedna, cholerna sukienka!
- Amy, czy ty możesz wreszcie do jasnej cholery zrozumieć, że mogę ubrać jakąś sukienkę, którą mam w domu, a Zayn jakiś swój garnitur?! Przecież to jest proste, jak reakcje chemiczne... Pamiętaj, że to jest tylko...  - odpowiedziałam, po czym przetarłam swoje zmęczone oczy. Ja już nie mam po prostu siły. To mnie zaczęło przerastać, a Moja cierpliwość się pomału kończyła... Zabiję Harrego, po prostu go zabiję, że mnie w to wciągnął! Jak tylko zdobędę dowód na to, że mnie oszukał to skończy w trumnie, pogrzebany głęboko w ziemi. Tylko nie rozumiem czemu on to zrobił? On na prawdę lubi mi robić na złość?
- Tylko?! To aż bal! - wyprzedziła mnie, po czym zeskanowała mnie ostrzegawczym spojrzeniem. Skąd ona wiedziała, że to powiem? Ona mnie, aż tak na prawdę dobrze zna? Dobra nie ważne... Mam już dość! Ja chcę do domu, do ciepłego łóżka! Podniosłam wzrok na całą trójkę, która intensywnie się we mnie wpatrywała. 
- Zaraz wracam. Idę po jakąś mocną kawę, bo bez niej chyba nie dam w ogóle rady. - mruknęłam niezrozumiale i nie czekając na odpowiedź reszty, ruszyłam w nieznanym mi kierunku, w celu znalezienia jakieś kawiarni. Gdy wreszcie jakąś zobaczyłam to podeszłam do kasy i zamówiłam sobie latte macchiato, po czym usiadłam przy wolnym stoliku. Bawiąc się palcami próbowałam trochę ochłonąć. Nie chcę być dla niej niemiła, więc muszę to zrobić. Kątem oka zauważyłam, że ktoś się do mnie dosiadł. Nawet nie miałam ani siły, ani ochoty na jakakolwiek rozmowę z moją przyjaciółką. Po prostu nie w tej chwili...
- Amy daj mi spokój chociaż na pięć minut. Tylko wypiję tą kawę i już idę. Obiecuję. Przecież nie ucieknę z tej galerii... Nie masz się czego obawiać. Uwierz mi. - jęknęłam, nawet nie podnosząc głowy. 
- Victoria... Jak nie chcesz to nie musisz iść na ten bal. Przecież wiesz, że ja cię do tego nie zmuszam, czy coś w tym stylu. Po prostu. Ja.. - usłyszałam melodyjny głos. Podniosłam głowę i napotkałam czekoladowe tęczówki. Zayn. 
- To nie o to tutaj chodzi, Zayn. Po prostu nie lubię tego typu imprez... Zawsze tak było. Poza tym nigdy, nikt mnie nie chciał zaprosić. A jeszcze bardziej nienawidzę tego zamieszania wokół nich, przecież mogę ubrać sukienkę, którą już mam... Nie potrzebuję nowej. A po drugie dla Amy to jest ważne, więc dla mnie też. Ugh... Zaprzeczam już samej sobie. Po prostu nie chcę, żeby przez moje "widzi mi się" miała zniszczone ważne dla niej plany, bo bardzo chce iść tam z Niall'em. Nie chcę być złą przyjaciółką... Ona jest fantastyczną, to dlaczego ja mam być gorsza w stosunku do niej? To by było w pełni niesprawiedliwe. - zakończyłam swój monolog, delikatnie spuszczając głowę. W tym momencie kelnerka przyniosła mi moje zamówienie. Od razu napiłam się niewielkiego łyka mocnej kawy. Jej lekko gorzki smak na jakiś czas pozostał w moim przełyku. Nie wiem czemu, ale po prostu uwielbiam to. Zlustrowałam dziewczynę wzrokiem. Może byłaby ładna, gdyby zmyła tą tapetę z twarzy... i jeszcze ten sztuczny biust! To tak nienaturalnie wygląda! Jak można sobie coś takiego zrobić?! Dobra, nie chcę być nie miła, ale to jest szczera prawda... 

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz