- Victoria! - krzyknął Horan, gdy zjawiłam się w salonie. Wow jaka śliczna choinka! No... no... no.. Amy i El się postarały. A, no i oczywiście Horan. Jakże mogłabym o nim zapomnieć.
- Co? - zdziwiłam się.
- Dawaj uszka! - krzyknął Niall.
- Nie!
- Czemu?
- Bo zjesz na kolacji!
- Nie!
- Jak nie chcesz to nie będziesz jadł.
- Nie o to mi chodziło. Daj mi te uszka...
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak.
- Masz i się już zamknij. - dałam mu jednego i czekałam, aż zniknie w salonie. Teraz szybko schowałam, je tak aby blondyn ich nie znalazł.
- Victoria!
- Co znowu? - tym razem do kuchni weszła Amanda.
- Jak skończysz i się umyjesz to przyjdź do mojego pokoju. Mamy się z dziewczynami wymalować i uczesać.
- Ok. - i tyle ją było widać. Udałam się do siebie i zaszyłam się w łazience. Rozpuściłam włosy i ściągnęłam ubrania, które miałam na sobie. Otworzyłam drzwi kabiny prysznicowej i do niej weszłam. Gorąca woda zaczęła spływać po moim ciele. Chwyciłam wiśniowy żel pod prysznic i zaczęłam nim się myć. Następnie wzięłam jabłkowy szampon i wmasowywałam go w moje włosy. Ah. Kocham ten zapach. Po spłukaniu piany wyszłam z kabiny i opatuliłam się białym ręcznikiem. Rozczesałam włosy i lekko je podsuszyłam. Wyszłam z łazienki i wyciągnęłam z walizki czystą bieliznę, którą założyłam na siebie. Następnie na moje nogi naciągnęłam szare dresy, a na górę czarną koszulkę. Chwyciłam biało-szarą sukienkę i ruszyłam na skazanie do pokoju Amandy. Otworzyłam drzwi i doznałam szoku. Wszędzie.. Wszędzie! Znajdowały się jakieś kosmetyki. Wszystko! Tusze, cienie, eyelinery, podkłady, pudry, bronzery, lakiery do paznokci, chyba we wszystkich kolorach i lakiery do włosów. Jakieś przyrządy do malowania. Lokówki, suszarki, prostownice. No po prostu multum!
- Ja.. ja już jestem. - mruknęłam jeszcze nie dowierzając.
- O to dobrze! - krzyknęła Amy i momentalnie się przy mnie znalazła. - Chodź poznasz siostry Louis'a. - pociągnęłam mnie za ramię. W pewnym momencie stanęłyśmy przed blondynką i brunetką.
- Cześć jestem Charlotte, ale mów mi Lottie. - uśmiechnęła się.
- Jestem Victoria.
- Ooo! A ja jestem Félicité , ale mów mi Fizzy. Jeju! Jesteś rzeczywiście taka ładna jak mówili wszyscy! - powiedziała, a ja poczułam, że mimowolnie się rumienie.
Fizzy
- Umm.. Dzięki.
- O! A to są bliźniaczki Daisy i Phoebe. - powiedziała szatynka wskazując na około dziesięcioletnie siostry, które czesały Danielle i Eleanor. Ogólnie rzecz biorąc w pomieszczeniu były Dan, El, Amy, Gemma, siostry Louis'a, no i ja.
- Czemu nie ma Waliyhi, Doniyi i Safa'y? - zapytała w pewnym momencie Lottie.
- A kto to jest? - zdziwiłam się.
- To ty nie wiesz?!
- Nie...
- Siostry Zayn'a.
- Zazza wspominał coś, że urządziły sobie jakąś wycieczkę, czy coś i będą dopiero w sylwestra.
- A siostry Liam'a? - zapytała tym razem Fizzy.
CZYTASZ
Little Things || Z.M.
FanfictionVictoria jakiś czas po śmierci matki nie jest w stanie dłużej mieszkać z ojcem, ucieka do Londynu, gdzie stara się rozpocząć nowe życie. Udaje jej się to, znajduje miłość, przyjaciół, dom. Jednak problemy wracają i są większe niż kiedykolwiek.