Rozdział 33

671 46 1
                                    

- Niall powiedz mi kiedy idz.... - O ja pierdziele! Do pokoju wszedł Zayn, gdy nas zobaczył urwał swoją wypowiedź. Jego oczy rozszerzyły się do granic możliwości. Szybko wycofał się z pokoju i ruszył do miejsca, z którego przyszedł.
- Zayn! - krzyknął farbowany wybiegając za mulatem. Siedziałam dalej zdezorientowana na łóżku. Dopiero po chwili się ogarnęłam i pobiegłam za nimi.
- Zayn! - powtórzył się blondyn.
- Spierdalaj!
- Otwórz te drzwi.
- Daj mi spokój.
- Nie. Otwórz to! - krzyknął, a ja wzdrygnęłam.
- Ja już pójdę. - powiedziałam pociągając nosem i ruszyłam z powrotem do salonu.

*** Oczami Niall'a ***


- Ok. Zayn! Otwórz te drzwi. - powiedziałem i o dziwo posłuchał mnie.
- Czego chcesz? - zapytał z jadem w głosie.
- Pogadać. - ładnie mówiąc wprosiłem się do pokoju i usiadłem na kanapie.
- Nie mamy o czym rozmawiać.
- Ja pierdole! O co ci chodzi?! - wybuchłem.
- Co to było?!
- Niby co?
- Ja pierdole wiesz co ja do niej czuję!
- Vicky jest tylko moją przyjaciółką.
- Nie musisz się tłumaczyć. Widziałem.
- Przytuliłem ją tylko.
- Ok. Nie musisz się mi tłumaczyć tylko Harremu. - powiedział z gniewem w głosie wyraźnie naciskając imię naszego lokowatego przyjaciela. Siedzieliśmy w ciszy, którą po chwili przerwałem.
- Pokłóciła się z Amy. Dość ostro.
- O co poszło? - spytał jakby od niechcenia, ale ja wiedziałem, że się martwi i jest ciekawy.
- Hmm... Tak jakby o mnie. - zaśmiałem się, a oczy mulata rozszerzyły się do granic możliwości.

- Spokojnie. - i powtórzyłem mu to co powiedziała mi Victoria. Oczywiście wszystko w skrócie.
- Ona serio się wyprowadziła!?
- Yhmm...
- Przecież ona teraz nie ma domu.
- No, teoretycznie nie.
- Zamieszka z nami? - zapytał zrezygnowany. Też bym nie chciał oglądać dziewczyny, która mi się podoba z jej chłopakiem.
- Nie wiem, ale prawdopodobnie tak. Chyba, że się pogodzi z Amy. - ziewnąłem przeciągle. - Jutro się jej o to wszystko spytam. - powiedziałem, a chłopak kiwnął twierdząco głową.
- Dobranoc.
- Niall?
- Tak?
- Ja... Dziękuje - odparł z lekkim uśmiechem na twarzy, który odwzajemniłem. Wyszedłem i ruszyłem do mojego pokoju. Przebrałem się w piżamę i położyłem się na łóżku. Zasnąłem rozmyślając o pięknej blondynce z niebieskimi oczami.

*** Oczami Victorii ***

( następny dzień )

Obudził mnie powiew wiatru, który padł na moją twarz. Czemu okno jest otwarte?! I czemu jest tak cholernie zimno?! A no tak. Grudzień. Szybko chwyciłam za telefon. 7:23. Ja pierdziele! Zaspałam! Szybko pobiegłam do pokoju Harrego. Chłopak spał z rozmarzonym wyrazem twarzy na łóżku, a wokół niego walały się różne ciuchy. Mógłby posprzątać.
- Wstawaj! Musisz mnie odwieźć! - krzyknęłam, a gdy miałam pewność, że mnie usłyszał, wróciłam do pokoju. Wyciągnęłam z walizki jakieś ubrania i założyłam na siebie. W biegu wykonałam poranną toaletę i zrobiłam makijaż. 7:40. Niezła jestem. Jeszcze tylko książki i gotowe. Zeszłam już spokojnie na dół, gdzie Loczek zasnął nad kanapką. Podeszłam do niego po cichu i krzyknęłam mu do ucha.
- Pobudka! - chłopak podskoczył na siedzeniu, mało co z niego nie spadając. Zaśmiałam się.
- Jeju Vicky!
- Trzeba było nie zasypiać.
- Ale jestem śpiący. Jest wcześnie. Dla mnie jest noc. - mruknął ziewając.
- Nie marudź.
- A tak właściwie, czemu ja? Nie mogłaś obudzić kogoś innego?
- Ponieważ jesteś moim chłopakiem. No weź bo za chwilę się spóźnię. Proszę. - dodałam z szerokim uśmiechem, który odwzajemnił. Można tak powiedzieć.
- Dobra, chodźmy. - powiedział i ruszyliśmy do garażu. Jak na faceta przystało otworzył mi drzwi do auta. Podróż minęła nam w ciszy. Gdy zaparkowaliśmy przed szkołą Harry znów otworzył mi drzwi. Trochę mnie to denerwuję .
- Nie musisz mi zawsze otwierać. Mogę to zrobić sama.
- Ale ja chcę.
- Ale mnie to wkurza.
- No to masz problem. - podsumował śmiejąc się, na co wywróciłam oczami. - O której kończysz?
- O 14.
- Przyjechać po ciebie?
- Nie, dzięki. - odpowiedziałam i dałam mu szybkiego buziaka. - Pa. - wiedziałam, że patrzy na nas cała szkoła, więc czym prędzej odeszłam. Ruszyłam w kierunku wejścia. Doszłam do szafek i obtoczył mnie wianuszek "znajomych". Nigdy nie zamieniłam z nimi, nawet słowa, a teraz pytają się "co u mnie?", "jak się czuję?", jakby to ich interesowało. Nagle poczułam na ręce lekkie szarpnięcie. Nie pewnie się odwróciłam. Może tego po mnie nie widać, ale ciągle boję się, że spotkam mojego ojca.
- Możemy pogadać? - przede mną stał, nawet przystojny chłopak. Dobra, może nie "nawet". Pierwszy raz go tutaj widzę.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz