Rozdział 96

499 43 2
                                    


*** Oczami Zayna ***
( Londyn )


- Niall, możesz mi powiedzieć o co, do jasnej cholery, tutaj chodzi i dlaczego ściągnąłeś mnie do Londynu? - spytałem stanowczym i podniesionym głosem, będąc lekko poddenerwowany zachowaniem mojego przyjaciela, który bezczelnie mnie ignorował. Z lotniska odebrał mnie dosłownie chwilę temu, a odkąd wsiedliśmy do samochodu, on zachowywał się, jakby mnie tutaj w ogóle nie było, co sprawiało, że z każdą mijającą sekundą zaczynałem wariować, a w mojej głowie przewijały się coraz to gorsze historie, które mogły się wydarzyć podczas mojej nieobecności. Blondyn mocniej zacisnął ręce na kierownicy obitej czarną skórą i minimalnie obrócił głowę w moją stronę, wciąż zerkając na drogę przed siebie, aby przypadkowo nie wjechać w inne auto i spowodować wypadku samochodowego.
- No dobrze, są dwie sprawy. Jedna zła, a druga jeszcze gorsza. - powiedział, a ja zassałem powietrze. Ale tego się spodziewałem, prawda? Nawet nie dając mi szansę na jakąkolwiek reakcję, kontynuował. - Może zacznę od tej lepszej. Chodzi o Waliyhę. - zaczął dość niepewnie, a ja poczułem jak z mojej twarzy odpływa krew. Uniosłem wzrok i spojrzałem na niego, doszukując się jakiś odznak, że kłamał, jednak on był śmiertelnie poważny. - Gdy ciebie nie było zemdlała dwa razy i ogólnie źle się czuła. - wytłumaczył, a moje serce biło zdecydowanie zbyt głośno i zbyt szybko. Teraz moja twarz musiała wyglądać jak ściana, a jego słowa tak ścisnęły mi gardło, że nie mogłem wydusić żadnego dźwięku, a co dopiero słowa. Spodziewałem się dosłownie wszystkiego, ale nie tego, że coś stanie się mojej siostrze. Poprzedniego dnia nie wyglądała za dobrze, natomiast nie sądziłem, że to poprowadzi do takich zdarzeń. Próbowałem coś wydusić, zapytać co z nią, gdzie ona jest, ale nie byłem w stanie. Gula utknęła w moim gardle, które mnie niewyobrażalnie paliło i ściskało, jakby ktoś owiązał wokół niego gruby, palący się sznur. Niall chyba to zauważył. - Spokojnie, byliśmy z nią u lekarza, chociaż bardzo tego nie chciała i się sprzeciwiała, nie miała nic do gadania, bo szczerze mówiąc, byliśmy troszeczkę przestraszeni. Zrobili jej podstawowe badania i ogólnie wszystkie wyniki były dobre, ale przepisali jej jakieś witaminy na wzmocnienie. Powiedzieli, żeby dużo odpoczywała, zdrowo się odżywiała, a my nie powinniśmy się martwić, bo w jej stanie to jest normalne. - odparł, a ja nie wiedziałem co miałem powiedzieć. Między nam zapadła chwila ciszy, wypełniona cichą lecącą muzyką z radia. Beznamiętnie wpatrywałem się w zegarek, który wskazywał teraz godzinę dziewiątą rano. Zobaczyłem, jak mój przyjaciel zerka w moją stronę. - Nie musisz się martwić, Zayn. Z nią i dzieckiem jest wszystko w porządku. - powtórzył, a ja poczułem ulgę, kiedy ponownie to usłyszałem. Waliyha jest moją młodszą siostrą i nigdy nie wybaczyłbym sobie tego, że coś się jej stało pod moją nieobecność. Nigdy. - Słuchaj, gdyby coś było na rzeczy to bym ci powiedział. Nie ukrywałbym stanu zdrowia twojej siostry. A wracając do drugiej sprawy... Perrie złożyła nam wizytę.



### Retrospekcja ###*** Oczami Nialla ***
Wciąż nie mogę zrozumieć, jakim cudem Zayn i Victoria nie zauważyli, że są w sobie szaleńczo zakochani. Oboje byli zaślepiani przez otaczających ich ludzi. Oboje wciąż siebie przekonywali, że między nimi powinna być tylko i wyłącznie przyjaźń, że nie ma możliwości, że siebie kochają. Trudno mi było patrzeć, jak męczyli się, nie wiedząc co do siebie czują. Jak ukradkiem obserwują siebie nawzajem. Jak marzą tylko o tym, by się pocałować. Jak cierpią, gdy ktoś inny znajduje się obok drugiej osoby, bądź chociażby na nią zerka. To zawsze było widać, ale oni mieli klapki na oczach. Ich uczucie jest piękne. Ich miłość jest piękna. Nie znam dwójki ludzi takich jak oni. Na ich drodze wciąż stawały i dalej stają przeszkody, ale dzięki nim zdali sobie sprawę, ile tak naprawdę dla siebie znaczą. Kim się stają, gdy są razem, a gdy osobno. Ta miłość ich zmienia, daje im bezpieczeństwo, nieświadomie rani, ale też ratuje. Jest piękniejsza od rubinów, słodsza od miodu, a smakuje lepiej, niż królewskie wino i może wydawać się nieidealna, ale jest tylko ich i nikt nie jest w stanie im tego odebrać. Nagle rozległ się dźwięk dzwonka, który rozprzestrzenił się po całym domu.- Otworzę! - krzyknąłem w pustą przestrzeń, powiadamiając przy tym domowników, gdziekolwiek oni się znajdowali. Pewnie jak zawsze zamknęli się w swoich pokojach, zostawiając mnie samego. Szybkim krokiem udałem się w stronę drzwi wejściowych i je lekko uchyliłem, a w nich zobaczyłem chyba ostatnią osobę, której bym się spodziewał i którą chciałbym właśnie zobaczyć. Przede mną stała Perrie Edwards.- Cześć Niall! Jest może mój przystojniak? Stęskniłam się już za nim, a nie mogę się do niego dodzwonić, bo ma chyba wyłączony telefon, więc postanowiłam, że przyjdę osobiście. - przywitała się, kompletnie zbijając mnie z tropu. Zarzuciła prawą rękę na moje ramię, lekko mnie przytulając, przy czym podrapała mnie swoimi paznokciami. Syknąłem, a ona wyminęła mnie zanim zdążyłem jakkolwiek zareagować. Dźwięk stukotu jej szpilek o drewnianą podłogę roznosił chyba po całym domu. Moje ciśnienie się podniosło i gwałtownie zamknąłem drzwi. - Zayn?! Kochanie, zejdź na dół! - krzyknęła, ale odpowiedziała jej tylko głucha cisza. Odwróciła się w moją stronę z przymrużonymi oczami. - Nie ma go w domu? - zapytała, a ja tylko prychnąłem, zauważywszy jej głupotę. Zawsze się zastanawiałem, czy ona rzeczywiście jest idiotką, czy wręcz przeciwnie - osobą, która pod warstwą idealnie ułożonych włosów i perfekcyjnego makijażu, który pasuje do jej stroju, ukrywa swój ogromny geniusz. - Nic nie szkodzi, właściwie to mogę na niego poczekać. - poinformowała, nie zwracając uwagi na moją reakcję i usiadła na jednym ze skórzanych foteli. Momentalnie oprzytomniałem i szybkim krokiem ruszyłem w jej stronę.- Nie, nie będziesz tutaj na niego czekała! - krzyknąłem, a wyraz jej twarzy momentalnie się zmienił. Zamrugała kilkukrotnie oczami, a ja zdziwiłem się, że była w stanie unieść powieki, bo na jej rzęsach znajdowała się chyba tona czarnego tuszu. Zauważyłem, że zdążyła już ściągnąć swój beżowy płaszcz i rzucić go na kanapę znajdującą się obok. Zacisnąłem ręce w pięści, aby dać upust emocjom. - Jego nie ma nawet w kraju i nie wróci dzisiaj, więc byłbym niezwykle wdzięczny, gdybyś opuściła ten dom w tej chwili, Perrie. - zażądałem dobitnym tonem, wskazując na drzwi wyjściowe. Mam jej serdecznie dość. Zawsze zjawia się w najmniej odpowiednim momencie.- Niall, kto przyszedł? - tym momencie do salonu weszła Wal i przystanęła w pół kroku, gdy zauważyła kto jeszcze znajduje się w pomieszczeniu. Jej twarz była cała blada i ledwo trzymała się na nogach, a ja zdziwiłem się, widząc w jakim jest stanie. Chciałem do niej podejść, ale przerwały mi jej słowa. - Po co tu przyszłaś? Nie możesz zostawić mojego brata w spokoju? Nie możesz w końcu zrozumieć, że on nie chce mieć z taką suką nic wspólnego? - zwróciła się do blondynki z wyraźnym jadem w głosie.- Jak to nie ma go w kraju?! On jest z nią, mam rację?! Ja mu mówię, że będziemy się spodziewali dziecka, a on mnie wyrzuca z domu, a teraz lata po świecie za tą suką. Mam rozumieć, że ta ciąża jego nic nie interesuje? Zayn powinien zająć się mną, zająć się nami. - krzyknęła, kładąc ręce na swoim brzuchu. - Ona tego, kurwa, pożałuje! Ze mną się nie zadziera! - Perrie wpadła w istną furię, a ja muszę przyznać, że nigdy jej takiej nie widziałem. Gdyby jej wzrok mógłby zabijać, to dawno leżałbym na podłodze. Po chwili fuknęła coś pod nosem i wyszła z domu, trzaskając drzwiami z całej swojej siły. Ciszę w pokoju przerwał dźwięk przechodzącego smsa. Wyciągnąłem urządzenie z mojej kieszeni, po czym spojrzałem na wiadomość widniejąca na ekranie.
From Unknown"Gra trwa, zaczyna się nowe rozdanie, a ona dalej faszeruje was kłamstwami."
- Niall... - usłyszałem cichy i słaby głos Waliyhi, który wyrwał mnie z transu. Zdziwiony uniosłem wzrok znad telefonu i zauważyłem, jak brunetka przytrzymywała się ściany i powoli osuwała się na podłogę. Krew odpłynęła mi z twarzy. Dosłownie w ostatniej chwili zrobiłem krok w jej stronę i przytrzymałem jej lekkie ciało, chroniąc ją tym przed upadkiem. Kurwa.
### Koniec retrospekcji ###
Powoli uniosłem wzrok i spojrzałem przez szybę, po której swobodnie spływały krople deszczu. Byłem tak pochłonięty jego opowieścią, że nawet nie zauważyłem, że już znajdowaliśmy się przed naszym domem, a silnik samochodu został wyłączony. To wszystko robiło się coraz bardziej pogmatwane i cięższe do zrozumienia. Sięgnąłem po mój telefon i otworzyłem sms, którego dostałem wczorajszego wieczoru.
- Spójrz, ja też dostałem wiadomość. Chciałem ci o niej powiedzieć wcześniej, ale ty zadzwoniłeś, że mam przyjechać, więc pomyślałem, że będzie lepiej jak porozmawiamy o tym na miejscu. - oznajmiłem i pokazałem ją mojemu przyjacielowi. "Czasami potrzebne są także dowody, a nie tylko słowa.", "(..) ona dalej faszeruje was kłamstwami." O kurwa. - Niall? A co jeśli w tych wiadomościach chodzi o Perrie? Ona tylko powiedziała, że jest w ciąży, nie pokazała mi na to żadnych dowodów. Chociaż i tak nie miała na to możliwości, ponieważ od razu wyrzuciłem ją z domu. Teraz, gdy ona znowu wspomina o dziecku, unknowpisze, że faszeruje nas kłamstwami. To musi mieć ze sobą jakiś związek. To zdecydowanie ma ze sobą jakiś cholerny związek. Ale jedno wciąż mi nie pasuje, dlaczego ten ktoś nam teraz pomaga. - powiedziałem, próbując ułożyć wszystkie myśli, które nagle pojawiły się w mojej głowie. Elementy układanki z każdą mijającą sekundą zaczęły składać się w całość, a w moim sercu narodziło się ziarenko nadziei, że może coś wreszcie pójdzie po mojej myśli. - Boże, może to jest kurewsko szalony pomysł, ale gdyby dłużej nad tym pomyśleć to...
- Nie, to nie ma sensu, Zayn. Perrie zachowuje się dziwnie i może te smsy mają z nią jakiś związek, aleunknown zawsze uprzykrzał nam życie, wysyłał te cholerne zagadki, grał w jakieś przeklęte gry, bawił się nami jak lalkami, groził, że zrobi coś Victorii i kilka razy niemal jej nie zabił. Myślisz, że tacy ludzie się zmieniają? Myślisz, że nagle ma wyrzuty sumienia i chce odpłacić swoje winy, chcąc ci pomóc z Perrie, abyś był z Victorią szczęśliwy? Chcę wierzyć, że ta osoba się zmieniła, ale jest mi niezwykle ciężko, Zayn. Wydaje mi się, że ty także sam nie wierzysz w co ty mówisz i próbujesz przekonać samego siebie. - zakończył i niemal w tym samym momencie zabrzęczały nasze telefony, powiadamiając o nowych wiadomościach, a ja nie zastanawiając się ani przez chwilę, szybko odblokowałem trzymane w rękach urządzenie i przeczytałem smsa na głos.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz