Rozdział 49

718 45 1
                                    

*** Oczami Victorii ***

( następny dzień )

Kolejnego dnia obudziłam się kilka minut po szóstej. Rzeczywiście ostatnio mało sypiam, ale to nie jest moja wina. Tak się dzieje i już. Zwlekłam się z łóżka i ruszyłam do łazienki. Dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej. Gardło mnie już nie boli, mam tylko lekki katar. Niestety strasznie kręci mi się w głowie. Zdjęłam wszystkie ubrania i weszłam pod prysznic. Gorące krople wody zaczęły spływać po mojej skórze lekko ją odprężając. Dłonią przyjechałam po lewym nadgarstku. Można było wyczuć chropowate części oraz lekkie, bardzo delikatne zagłębienia. Spokojnie mogłabym rozróżnić gojące się jeszcze strupy oraz stare, już wyblakłe blizny. Z każdą "kreską" wiążą się inne historie. Niestety zawsze złe. Tylko złe. Odrzuciłam wszystkie wspomnienia i zaczęłam myć włosy oraz ciało. Następnie spłukałam pianę i wyszłam z kabiny, po czym owinęłam się białym ręcznikiem. Założyłam bieliznę, a potem wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Później zajęłam się makijażem. Gdy go skończyłam przyodziałam rurki oraz bordową koszulę. Już w pełni gotowa opuściłam łazienkę. Ruszyłam w stronę kuchni, trochę się chwiejąc. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że nikogo nie spotkałam. Zaczęłam się zastanawiać, co zrobić na śniadanie. Tosty? Może być. Wyciągnęłam potrzebne rzeczy, znalazłam opiekacz i zaczęłam przygotowywać posiłek. Gdy miałam już pięć talerzy, na których znajdowała się duża sterta tostów, zajęłam się rozkładaniem rzeczy na stole. Wyciągnęłam soki oraz wodę i zrobiłam herbatę do dzbanka. Już po chwili w kuchni pojawił się Harry.

- Victoria, ty już na nogach? - zapytał, na co się zaśmiałam.

- Może najpierw "Dzień dobry, Vic. Co u Ciebie?"?

- Dzień dobry, Vic. Co u Ciebie? Ty już na nogach?

- Wszystko dobrze. Tak, właśnie zrobiłam śniadanie. - odparłam, po czym pokazałam na talerze pełne tostów.

- Mniam. - mruknął i gdy porwał jednego z nich usiadł na krześle. Do szklanki nalał sobie soku pomarańczowego, po czym upił łyka. - Kiedy ty to zrobiłaś? Musiałaś chyba wstać o piątej. - no nie do końca. - Vic?

- Co?

- Wstałaś o piątej?!

- Nie... Po szóstej...

- Ty chyba sobie żartujesz... Masz wypoczywać, masz wolne, a nie wstawać codziennie o szóstej.

- Daj sobie spokój.

- Ale...

- Harry, bo nie zjesz więcej tostów. - zagroziłam.

- No dobra. - poddał się. I w tym momencie do kuchni wszedł brat Niall'a, potem chyba wszyscy rodzice. Co chwile słyszałam tradycyjne "Dzień Dobry", na co odpowiadałam tym samym.

- Jak się czujesz? - spytał Lou, który znalazł się w pomieszczeniu. Przy nim stała jego ukochana.

- Wszystko dobrze, dzięki.

- Jeszcze raz przepraszam za moją ma...

- Daj spokój Tommo. Żart się całkiem nieźle udał.

- Lou już sikał w majty. - zaśmiała się Eleanor, a ja do niej dołączyłam.

- Ej! - oburzył się szatyn.

- Dobra nie gniewaj się. - powiedziała El, po czym pocałowała go w policzek i pociągnęła w głąb kuchni.

- Cześć Vicky! - przywitali się Liam i Danielle.

- Cześć Vic! - niemal krzyknęła Gemma. Hazza ma chyba najbardziej zwariowaną siostrę na świecie.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz