Rozdział 57

672 47 0
                                    

*** Oczami Victorii *** 

Dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. To jest na prawdę okropna rzecz. Chcesz się dowiedzieć, ale nie możesz... A nawet czasami nie chcesz. Czasami ta "odpowiedź" może być jeszcze gorsza, niż trwanie w niewiedzy. Z resztą mówi się, że dobre kłamstwo jest czasami lepsze od prawdy. Może tak rzeczywiście jest. Może po prostu przez to mniej cierpisz. Może tak po prostu jest lepiej. 

- Victoria. - dobiegł mnie głos Harrego. Momentalnie się obróciłam, po czym zobaczyłam wysportowaną sylwetkę chłopaka. - Co tak tutaj robisz? Jest zimno. Przeziębisz się. Znowu. - zapytał, a chwilę później już stał koło mojego boku. Rzeczywiście. Pogoda w ogóle nie zachwycała. Znaczna temperatura poniżej zera była bardzo odczuwalna. Biały puch sypał się z nieba, spadając na nasze twarze, po czym roztapiał się, pod wpływem wysokiej temperatury naszych ciał.

- Siedzę sobie. I myślę. - odpowiedziałam, po czym zauważyłam, że zajmuje miejsce na krzesełku, dokładnie obok mnie.

- I nad czym tak myślisz?

- O wszystkim. Tak wiesz ogólnie. Nic szczególnego. - odpowiedziałam niemal natychmiastowo. Przecież mu nie powiem, że przez ubiegłą godzinę myślałam o mulacie. Prawda? - A ciebie co tutaj sprowadza? - dodałam.

- Jesteś spakowana? Bo za... - w tym momencie spojrzał na złoty zegarek, który znajdował się na jego lewej ręce. - ... za 40 minut wracamy do domu. 

- Już?! - jęknęłam. Szczerze? Nie chciałam wracać do Londynu. Do tej zasranej szkoły. Po co to wszystko?!

- Niestety. Miałabyś troszeczkę więcej czasu, ale szukałem Ciebie chyba przez poprzednie pół godziny. - odparł.

- Serio? A nie wystarczyło zadzwonić? - zapytałam, wymachując mu przed oczyma, białym iPhone'm, który dostałam od nich na Mikołajki.

- Że też ja na to nie wpadłem. - zachichotał, a ja wraz z nim, po czym wstał, wyciągając mi rękę, którą chwyciłam. Gdy weszliśmy do salonu od razu sobie coś przypomniałam.

- A gdzie jest Gemma, Alice i Chris?! 

- Ej. Spokojnie. Kosmici ich nie porwali. - zaśmiał się. - Gemma miała tutaj swoje auto, więc zaoferowała im powrót do Londynu, więc pojechali. Nie znaleźli Ciebie, więc się nie pożegnali, ale kazali Cię pozdrowić i powiedzieć, że impreza była zajebista. - wytłumaczył. - Po siostry Zayn'a przyjechała mama. Gdybyś tam zauważyła, że ich też nie ma. - dodał. Na dźwięk Jego imienia, mój żołądek wykonał salto. Czy on na prawdę na mnie tak działa? Że reaguje nawet na dźwięk Jego imienia?! Dobra, przyznaje. Bardzo mnie zabolało, gdy zobaczyłam jego i blondynkę. Ale to nie zmieniło mojego nastawienia do niego. Dalej coś do niego czuję. To się chyba nigdy nie zmieni, nawet gdy mnie zrani kolejnych sto razy. Zawsze jego cząstka, będzie gdzieś w moim sercu. Zawsze.
- To... ja pójdę się spakować. - wymruczałam i powolnym krokiem ruszyłam do mojego pokoju.

***

 

Po upływie dwóch godzin wszyscy jesteśmy spakowani i siedzimy już w samochodach. Co prawda miałam straszny burdel w pokoju, jak i w walizce, po tym jak Harry i... i Zayn szukali w niej czegoś, co tylko utrudniło mi tylko spakowanie. A jeszcze wyjazd opóźnił się około godziny, bo Niall, powiedział, cytuję : "Mamy jechać bez obiadu?! Wy oszaleliście?!". Amy go momentalnie poparła. Więc rzecz biorąc żadnego wyboru nie mieliśmy i razem z Harrym zaczęłam szykować obiad. Nie wiem w jakim celu, ale Zayn cały czas siedział w kuchni i patrzył się nam na ręce, co mnie, przynajmniej, utrudniało pracę, bo myślałam, że zaraz upuszczę to, co aktualnie trzymałam w ręce. Z trudem powstrzymywałam łzy, które tworzyły się na powierzchni moich oczu. Nie chciałam, aby on tutaj przebywał, bo to tylko mi komplikowało całą sprawę, ale nie wiedziałam, jak w kulturalny sposób powiedzieć mu... no, żeby po prostu spieprzał. Harry cały czas się patrzył na niego bardzo wrogo. No dobra, właściwie to nie ważne... Chociaż właściwie, do tej pory nie wiem, gdzie Hazz polazł, po tym, jak byliśmy na rozmowie na dworze... Trzeba go spytać potem, bo na razie nie jesteśmy sami. No więc wracając do tematu... Spokojnie sobie gotujemy, aż tu nagle wpada Horan.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz