Rodział 91

691 41 8
                                    

Zanim przejdziecie do czytania, pragnę Was gorąco zaprosić na moje pierwsze w życiu tłumaczenie dostępne już na moim profilu. Jest to opowiadanie o Ziamie, a więcej dowiecie się klikając na "zacznij czytać" w książce "Lay Me Down" :) 

Mam wielką nadzieję, że ktoś zajrzy.

A teraz, Enjoy!

***

- Zayn! Jestem w ciąży! Kochanie, rozumiesz?! Będziemy mieli dziecko! Zostaniesz tatą! - niemal pisnęła, przymykając przy tym swoje powieki, a ja musiałam przytrzymać się ściany, aby przypadkiem nie upaść na kolana. - Czy to nie wspaniale?! - jej melodyjny głos odbijał się echem od ścian. Parę kosmyków blond włosów uciekło jej z kucyka i opadło na nieskazitelną twarz. Blondynka zacisnęła ręce na kołnierzyku jego czarnej koszuli. Kilka prostych, nieskomplikowanych zdań, składających się w jedną wstrząsająca wiadomość i jedna osoba, która nosi w sobie nowe życie - owoc miłości ich dwojga. To niewiele, jednak to może sprawić, że komuś zawali się dosłownie cały świat. Tak było w moim przypadku. Dla innych jest to powód do radości, bo wkraczają w nowy etap w swoim związku, jednak dla mnie to cios prosto w serce. Zdałam sobie sprawę, że wszystko może się zmienić w przeciągu chwili, a nawet sekundy. Duży, chociaż sama nie wiem czy nie największy sens mojego życia oddalił się ode mnie o tysiące lat świetlnych. Miałam wrażenie, jakbym straciła grunt pod nogami. Niemiłosierny i przerażająco silny ból w zaskakująco szybkim tempie zaczął wypełniać mnie od środka, nie zostawiając żadnej wolnej przestrzeni. Czułam cholerną pustkę, gdy patrzyłam się na tulących się Zayn'a i Perrie. Nie chciałam dopuszczać do myśli, że to jest prawda, jednak nią była i nie mogłam w żaden sposób temu zaprzeczyć. "Dzisiejszego wieczoru chciałbym stworzyć pierwsze, dobre wspomnienie, które mam nadzieję, na długo pozostanie w twojej głowie, Aniele." Miał cholerną rację. Ten dzień będzie odtwarzał się w mojej głowie w kółko i w kółko, aż do końca mojego życia. Ten dzień będzie moim najgorszym koszmarem. Będzie moim piekłem. Nie myśląc już nad niczym ruszyłam przed siebie, zbytnio nie zważając na to gdzie idę. Chciałam się znaleźć jak najdalej od nich. Od ich pieprzonego szczęścia, które raniło moje serce. Łzy paliły moje oczy, a gdy mrugnęłam, swobodnie spłynęły po moich policzkach. Nie słyszałam niczego. Przyspieszone bicie mojego serca, które dudniło mi w uszach, wszystko zagłuszało. Najszybciej jak tylko potrafiłam wybiegłam za zewnątrz. Kilka razy moja kostka wykręciła się w niewłaściwą stronę, ale pomimo fizycznego bólu biegłam dalej. W pewnym momencie poczułam, jak ktoś chwyta mnie za dłoń i przyciąga do swojego ciała. Jedyne co wcześniej zobaczyłam to blond włosy. Zaczęłam się rzucać, na wszelkie możliwe strony. Chciałam się wyrwać, jednak on był zdecydowanie za silny. Chciałam pobyć sama. "Nie prawda. Potrzebujesz Jego. Tylko i wyłącznie Jego. Potrzebujesz Zayn'a z całego swojego serca. Przyznaj się do tego! Chciałabyś, aby to on wybiegł za tobą i powiedział, że ona nic dla niego nie znaczy, a ciąża to tylko jakiś chory i nieśmieszny żart. Chciałabyś, żeby cię zatrzymał. Chciałabyś, żeby cholernie zależało mu na tobie. Chciałabyś, aby każdego dnia niespodziewanie do ciebie przychodził, a następnie całował. Pragniesz tego, by on był twój, a ty jego. Przyznaj się do tego! To on jest tym, którego pragniesz i potrzebujesz! To on jest tym jedynym." Nie! Waliłam w jego klatkę piersiową, aby dać upust swoim emocjom, które we mnie buzowały. Chciałam zniknąć z tego świata. Teraz. Jak najszybciej. Krew wrząca w moich żyłach, przepływała w bardzo szybkim tempie, a moje knykcie bolały coraz bardziej. Przed oczami cały czas miałam Zayn'a i Perrie.
- Nienawidzę go, Niall! Jest pieprzonym dupkiem! Rozumiesz?! Nienawidzę pieprzonego Zayn'a! Nienawidzę Perrie! Nienawidzę ich oboje! On nic dla mnie nie znaczy! Jest nikim! Nikim! - krzyczałam jak opętana, chcąc to wszystko z siebie wyrzucić, lecz to i tak były tylko kłamstwa. Blondyn cały czas próbował mnie jakoś uspokoić, jednak ja reagowałam na to kolejnymi uderzeniami. Zaczęłam krztusić się własnymi łzami. Było mi ciężko oddychać, a z każdą mijającą sekundą brakowało mi tchu. "Oszukujesz samą siebie, Victorio. Prawda jest taka, że choć nie ma go przy tobie fizycznie, On cały czas jest w myślach, w twojej podświadomości. Ty go nigdy nie będziesz nienawidzić, choćby nie wiadomo co uczynił, bądź wypowiedział. Stał się częścią ciebie. Bez niego nie istniejesz. Bez niego jesteś połową dziewczyny. Połową serca. Tylko bezużytecznym kawałkiem duszy. On musi być chociaż w twoich myślach, abyś dalej żyła. Ale gdy jest obok ciebie, gdy czujesz ciepło jego ciała, jego oddech na swojej szyi, jego ramiona owinięte wokół twojej tali, bicie jego serca, wtedy możesz jakoś normalnie funkcjonować. To dzięki niemu żyjesz. Nawet jeśli będziesz miała możliwość, aby o nim zapomnieć, nie zrobisz tego. On zbyt wiele dla ciebie znaczy, aby usunąć ostatnie wspomnienia ze swojego życia." Po pewnym czasie odpuściłam, a Niall szybko przyciągnął mnie do swojego ciała, tak, że między nami nie było wolnej przestrzeni. Im bardziej płakałam, tym słabsza się stawałam. Nie byłam już niczym więcej jak naczyniem na łzy, które nie przestają płynąć. Byłam jak wodospad, starający pozbyć się swoich wszystkich smutków, zmartwień oraz niewyobrażalnego bólu. Byłam wrakiem człowieka, któremu nie da się już w ogóle pomóc. - Ja... Ja go kocham, Niall. Kocham Zayn'a Malik'a. Kocham go tak mocno, że to aż boli. Niewyobrażalnie boli. - załkałam w jego koszulkę, kiedy wzięłam głęboki oddech, a Niall tylko jeszcze bardziej wzmocnił swój uścisk. Moje serce uderzało o jego klatkę piersiową. Tylko ramiona chłopaka szczelne owinięte wokół mojego ciała chroniły mnie przed upadkiem, lecz nie tylko fizycznym, ale także psychicznym. Był moim największym oparciem."Powiedziałam prawdę. Przyznałam się do tego. Pierwszy raz wypowiedziałam to na głos. A co w tym jest najgorsze? Że to nie ma żadnego znaczenia co do niego czuję. Żadnego. Zayn i tak nie myśli o mnie w ten sposób, a Perrie nie zostawi ze swoim dzieckiem." Marzyłam tylko o jednym. O zapomnieniu tego wszystkiego. O wyrzuceniu tego ze swojej pamięci. "Dobrze wiesz jakie jest rozwiązanie tego wszystkiego. Nie potrzebna jest ci do tego koniecznie żyletka. Sięgnij po coś ostrego, przejedź po swej skórze, czekaj na krew, czekaj na swoje potępienie. Dobrze wiem, że tego chcesz. Potrzebujesz ukojenia. Potrzebujesz tego! Zrób to. Nic się nie stanie, a ty poczujesz się znacznie lepiej. Nie będziesz tego żałowała. To jest idealna decyzja. Najlepsza, z tych, które ci pozostały." Mocniej przymknęłam swoje powieki, jakby to miało w jakiś sposób pomóc. Moja głowa zaczęła pulsować, co szybko dało mi o sobie znać. "Aniele! Wiesz, że to jest złe. To nic ci nie pomoże. Stanie się ci tylko krzywda. Nie chcę, abyś się raniła. Ja cię nie mogę stracić. Nigdy.", "Proszę cię obiecaj, że jeżeli będziesz chciała zrobić to ponownie dasz mi znać.", "Chcę ci pomóc, Victorio.", "Zależy mi na tobie najbardziej na świecie, Aniele."
- Wiem, księżniczko. Wiem to. Nie musisz mi tego mówić. - wyszeptał wprost do mojego ucha, gładząc przy tym moje włosy. Wbiłam paznokcie w wewnętrzną stronę prawej dłoni, aby odpędzić wszystkie głosy z mojej głowy. Zadrżałam z zimna, gdy uderzył w nas podmuch wiatru. Twarz ukryłam w zagłębieniu nad jego wystającym obojczykiem, czując ciepło jego skóry, które tylko przypomniało mi o Zayn'ie. Niall w ułamku sekundy ściągnął swoją bluzę i delikatnie owinął ją wokół moich odkrytych ramion, jakby obawiał się, że ten materiał jest dla mnie zbyt szorstki. Fala rozpaczy zalała moje ciało, pochłaniając przy tym każdą możliwą żywą komórkę. Do tej pory nie wierzyłam, że będę w stanie dzielić serce z jakimkolwiek mężczyzną, a co dopiero że oddam mu je w całości. Właściwie Zayn najpierw je delikatnie i ostrożnie posklejał, a następnie nieświadomie ukradł. Teraz je rani i przecina na jeszcze mniejsze kawałki. Ono jest jak plastelina w jego rękach, należąca tylko i wyłącznie do niego. Ma do tego pełne prawo. Jest jego na własność. - Wszystko się ułoży, Victorio. Będzie dobrze. Musi być. Obiecuję ci to. Tylko nie płacz, misiu. Jestem tutaj dla ciebie i zawsze będę. Będę przy tobie, aby ci pomóc.
- Nigdy nie będę wystarczająco dobra, wystarczająco piękna, wystarczająco idealna, wystarczająco wystarczająca, Niall. Zawsze znajdzie się jakaś osoba, która jest lepsza ode mnie. Tą osobą zawsze będzie Perrie. On nigdy nie pokocha mnie w ten sposób. Nigdy tak na mnie nie spojrzy. Nigdy tak nie będzie o mnie myślał. Nigdy nie poczuje takiej miłości. Ja nigdy nie będę dla niego tym, kim bym chciała być. Chciałabym być idealna, tak jak ona, jednak to się nigdy nie stanie. Za bardzo zniszczyłam samą siebie. Może ja nie zasługuje na żadną miłość, Niall. Teraz on jest szczęśliwy. Razem z Perrie będą mieć dziecko. Razem stworzą prawdziwą rodzinę. - powiedziałam, ale przy ostatnim słownie mój głos się załamał. To dziecko połączyło ich. Już na zawsze będą ze sobą związani. Jeszcze mocniej wtuliłam się w Niall'a, a swoje włosy zacisnęłam na włosach nad jego karkiem. Oparł brodę o czubek mojej głowy, cały czas gładząc mnie po plecach. Mijały sekundy, minuty, sama już nie wiem, a ja w ogóle się nie uspokoiłam. Było tylko coraz gorzej.
- Victoria?! Victoria, gdzie jesteś?! Odezwij się! - w pewnym momencie, usłyszałam ten głos, który sprawił, że moje kolana się ugięły. Zachwiałam się, ale na szczęście uścisk blondyna był na tyle mocny, że nie wylądowałam na ziemi. Serce coraz mocniej uderzało w moje żebra. Ból, który zawładnął moją klatką piersiową utrudniał mi oddychanie. Zacisnęłam powieki z nadzieją, że dzięki temu znajdę się w zupełnie innym miejscu. Słyszałam, jak Zayn stąpa po wyschniętej trawie. - Victoria? - zająkał się. Niall wyswobodził się z mojego uścisku, przez co nadeszła kolejna fala łez, a ja nawet nie byłam w stanie nawet go zatrzymać. Byłam tak sparaliżowana, że nie mogłam zrobić kroku, ani wydusić żadnego słowa. Jego duża bluza osunęła mi się z prawego ramienia i kolejny silny podmuch wiatru sprawił, że moje ciało zadrżało. Cały czas stałam wyprostowana jak struna, czekając na najgorsze. Nagle poczułam dotyk na swoim odkrytym barku, przez co gwałtownie wciągnęłam powietrze. Moje mięśnie w ułamku sekundy się napięły i stały się sztywne. Jego zimna skóra przyjemnie drażniła moją. Po wnętrzu mojego ciała rozlało się ciepło. - Aniele, proszę cię, spójrz na mnie. Błagam cię, zrób to. Zrobię wszystko, ale tylko popatrz się na mnie. Nie rób mi tego i nie ignoruj mnie, bo tego nie wytrzymam, słyszysz? Kochanie, proszę cię, spójrz w moje oczy - powiedział zdesperowanym tonem głosu. Jego ciepły oddech zatańczył na moich ustach, dzięki czemu się przekonałam, że był bardzo blisko mnie. Mój mózg cały czas przypominał mi o tym, abym regularnie oddychała. Zayn kciukiem delikatnie przejechał po mojej dolnej, lekko spierzchniętej wardze, badając jej każdy milimetr kwadratowy. Uległam i uchyliłam powieki. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to jego miodowe tęczówki, które w tym świetle przypominały czyste złoto. - Victoria, to wszystko... To nie jest... Nie wiem... Ja się tego kompletnie nie spodziewałem... Nie sądziłem, że jeszcze kiedykolwiek zobaczę ją na swoje oczy. Perrie miała nigdy więcej się tutaj nie pojawić. Ten wieczór miał być idealny. Miałaś go zapamiętać do końca swojego życia. Wszystko przygotowałem. Zbierałem się do tego od bardzo dawna. Ja chciałbym ci coś ważnego powiedzieć. Musisz o tym wiedzieć, bo ja dłużej nie wytrzymam, aby trzymać to w tajemnicy. Jesteś dla mnie bardzo... - nie wytrzymałam i wyrwałam się z jego objęcia. Na chwiejących się nogach cofnęłam się do tyłu. Zobaczyłam w jego oczach niewyobrażalny ból. Nie wiem czym on był spowodowany, ale na pewno większy opanował całe moje serce, które z każdą mijającą sekundą łamało się na coraz mniejsze kawałki. Zaczęłam kręcić głową, dając mu znak, że to nie ma sensu, a to wszystko nie jest konieczne. Na wewnętrznej stronie prawej dłoni poczułam lepką ciecz. Zayn zrobił jeden krok w przód, a ja jeden w tył. Głęboko wciągnął powietrze i przeciągnął palce po swoich włosach. - Victoria, a co jeśli podejdę do ciebie i cię pocałuję? Odepchniesz mnie? - zapytał, bacznie mi się przyglądając. Dobrze wiedziałam, że i tak by tego nie zrobił. Na wstrzymanym oddechu odwróciłam się i chciałam odejść stąd jak najszybciej, aby zamknąć się w łazience i tam o wszystkim zapomnieć, jednak Zayn mocno chwycił mnie za łokieć, w wyniku czego wpadłam na jego umięśnioną klatkę piersiową, czując bicie jego serca. Chciałabym, aby w nim znalazła się większa część dla mnie.
- Co ty... - nie zdążyłam skończyć, ponieważ jego malinowe usta brutalnie przycisnęły się do moich. Jego zimne dłonie objęły moje policzki, powodując falę ognia przechodzącą przez mój organizm. Tylko on jest w stanie rozpalić moje serce i znaleźć w nim światło, które pomału wygasa. Mogłabym płonąć w ramionach całe dnie i noce. Jego zapach i dotyk trzymał mnie na uwięzi. Moje kolana stały się jak z waty i bardzo się starałam, aby nie tylko upaść. Dreszcze przyjemności przeszyły moje ciało na wylot, gdy pogłębił pocałunek, subtelnie rozdzielając moje wargi. Jego usta były tak miękkie, tak delikatne, stworzone tylko do całowania. Nie byłam w stanie myśleć. Nie byłam w stanie oddychać. Dosłownie zapomniałam jak mam na imię. Błagam, zatrzymajcie czas. Zatrzymajcie ziemię. Zatrzymajcie dosłownie wszystko i sprawcie, żeby ta chwila nigdy się nie skończyła, bo ona jest najlepszą od bardzo dawna. Poczułam ciepło w żołądku.
Umieściłam ręce na jego karku i zatopiłam dłonie w jego czarnych włosach. Były miękkie, a w dotyku przypominały jedwab. Przyciągnął mnie do siebie tak, że między nami nie było żadnej wolnej przestrzeni. Wydawało mi się, że całował mnie tak, jakby staczał się z urwiska, pragnąc się czegoś chwycić i wypadło na mnie, jakby umierał z niewyobrażalnego pragnienia, a ja byłam jego wodą, jakby był lwem, który upolował nową zwierzynę i nie wiedział jak jeść małymi kęskami, jakby był nowym kwiatem, potrzebującym światła do wyrośnięcia, więc walczy o ostatnie promienie słoneczne jesieni. Bicie jego serca było zsynchronizowane z moim, co tylko doprowadzało mnie do jeszcze większego szaleństwa. Całe moje ciało drżało coraz bardziej, gdy czułam jego rozgrzaną skórę przy swojej. Jego ręce u dołu moich pleców. Niezwykle łatwo było mi się w nim zatracić. Czekałam na to, śniłam o tym, myślałam o tym tak długo, więc trudno mi było uwierzyć, że to się dzieje na prawdę. Pocałunek coraz bardziej namiętny, połączony z tęsknotą i miłością sprawił, że odniosłam wrażenie, iż unoszę się kilka centymetrów nad ziemią. Miałam swoje własne skrzydła. Byłam Aniołem w swoim własnym niebie, zniewalającym niebie. Sprzedałabym duszę samemu szatanowi, aby tylko móc w stanie zatrzymać ten moment na całą wieczność i jeden dzień dłużej. Chciałabym zostać więźniem tej chwili. Jego pocałunki zawsze czułam w palcach u stóp, ale przy tym tlen okazał się zdecydowanie przereklamowany, ponieważ to on sam się nim stał. "Twoje niebo będzie za jakiś czas tatą, a matka jego nadchodzącego dziecka najprawdopodobniej siedzi w środku i czeka, aż on wróci, aby mogli dalej świętować." Ułożyłam dłonie na jego torsie i na niego naparłam, przez co chłopak zaskoczony się odsunął. Popatrzył się na mnie tymi oczami, które przybrały teraz czysty czarny kolor. Szybko się odwróciłam i zaczęłam niemal biec przez siebie, bo wiedziałam, że gdybym tego nie zrobiła to bym nie wytrzymała i bym do niego powróciła. On to mi tylko jeszcze bardziej utrudnia. Nagle poczułam, jak jego silne ramiona oplatają mnie od tyłu. Jego tors przyległ do moich pleców, a ja nie mogłam zrobić żadnego kroku. Głowę wtulił w moją szyję. Z trudem odwróciłam się do niego przodem. - Kocham cię, Zayn! Chciałabym, żeby to uczucie było zdecydowanie słabsze, bo kocham cię tak bardzo, że moje serce kurewsko boli, rozumiesz?! Rozpadam się na kawałki, kiedy nie ma cię obok mnie, bo pomimo tego, że mnie czasami cholernie ranisz to właśnie dzięki tobie żyję. Jesteś ucieleśnieniem mojego Anioła stróża. Jesteś całym moim życiem! Jesteś chyba wszystkim czego potrzebuje do życia, bo przy tobie zapominam co to tlen. Tylko ty jesteś w stanie zawsze mi pomóc, kiedy panikuję, bo stałeś się pieprzoną częścią mnie! Twoje najzwyklejsze gesty za każdym razem wywołują u mnie najprzyjemniejsze dreszcze! Nie zdajesz sobie sprawy do jakiego stanu mnie doprowadzasz! Jak na mnie działasz! Mam wrażenie, że bez ciebie jestem nikim. I cholernie skłamałabym twierdząc, że o tobie nie myślę. Myślę i to bardzo często. Zbyt często. Czasami są takie dni, gdy jesteś w każdej godzinie i takie godziny, gdy jesteś w każdej minucie oraz minuty, gdy jesteś w każdej pieprzonej sekundzie. Zdarza mi się zasypiać i budzić z twoim imieniem na ustach. Zdałam sobie sprawę, że mogłabym przetrwać całe to piekło tylko po to, by móc trzymać cię za rękę, bo chcę być najbliżej ciebie jak tylko to jest możliwe! Jestem tak beznadziejnie w tobie zakochana! - krzyknęłam, ciężko oddychając. Policzki mnie paliły. Czułam jak opuszczają mnie resztki sił. Powietrze między nami jakby zgęstniało. Byłam przekonana, że mógł usłyszeć jak szalenie bije moje serce, które boleśnie uderzało w klatkę piersiową. Jego dłonie zniknęły z mojego ciała, a ja poczułam się jakby ktoś brutalnie odebrał część mnie. Zayn otworzył usta, jednak nie wyleciał z nich żaden dźwięk. Stał i patrzył na mnie z szeroko otwartymi oczami, zapewne nie dowierzając w to, co przed chwilą usłyszał. Wciąż czułam jego zapach oraz dotyk na sobie. Wciąż czułam jego ciepło. Mocno przygryzłam swoją wargę, czując przyjemny ból. - Cholernie przepraszam za to, że nie jestem taka jak ona, Zayn... - załkałam i otarłam rękawem bluzy swoje mokre od łez policzki. Zayn przypominał kamienny posąg pozbawiony wszelkich emocji. Cały czas pozostał w tej samej pozycji. Nie mogąc znieść tej ciszy, odwróciłam się i zaczęłam biec przed siebie. Już nie panowałam nad sobą. Łzy spływały po całej mojej twarzy. Nie odpowiedział... Nie zrobił kompletnie nic... "Co ty sobie myślałaś? Że powie ci, że również cię kocha i będzie cię błagał, żebyś została przy nim chociaż, że Perrie jest w ciąży? Że ona dla niego kompletnie nic nie znaczy? Że razem będziecie mogli przetrwać dosłownie wszystko, bo wasze uczucia są tak silne, że nikt nie może ich zniszczyć?" Tak. Właśnie tak myślałam i to był mój cholerny błąd.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz