Rozdział 50

961 44 6
                                    

*** Oczami Victorii ***

*** 5 dni później ***

( Sylwester )

Minął prawie tydzień. W tym czasie działo się dużo, ale tak na prawdę nic. Przede wszystkim wyjechali wszyscy rodzice, Daisy i Phoebe oraz Greg. Głównym powodem było to, iż zbliżał się sylwester i nie chcieli "młodzieży, która chce się wyszaleć", jak się wyrazili, przeszkadzać. Następnie chłopaki znaleźli ostatnią piosenkę do ich albumu "Midnight Memories". Jest to ta sama, którą śpiewałam razem z Zayn'em. Nazywa się "Right now". Harry, Lou i Liam bardzo ucieszyli się na tą wieść, więc poinformowali Paul'a, a on im powiedział, że zaczną ją nagrywać po powrocie do Londynu. Wszyscy przyznali, że Niall i Zazza wykonali kawał dobrej roboty. Po trzecie. Hazza zachowuje się ostatnio jakoś dziwnie. Od tej rozmowy w pokoju Amy, nie jest tak jak dawniej. Jest jakoś bardziej tajemniczy, a to mnie bardzo martwi. Do tej pory nie wiem skąd on wiedział, że Malik napisał ten tekst. Dowiedzieliśmy się dopiero wszyscy, jak ją śpiewali. Kolejna sprawa... A tak. Nadszedł sylwester. Szczerze bardzo boję się tego dnia. Urodziny Louis'a, moje i nowy rok w jeden dzień? To może się źle skończyć. - zaśmiała się w myślach. Lou pewnie znowu się schleje... Oczywiście ja postaram się tego nie zrobić, nie chcę znowu rzygać, chyba cztery, czy trzy razy, ale co z tego postanowienia wyniknie, to się okaże. Chłopaki powiedzieli, że wszystkim się zajmą, a ja mam odpoczywać. Ja już tego odpoczywania mam po dziurki w nosie. Od czasu kiedy zemdlałam chcą mnie we wszystkim wyręczać, aż mnie nerwica bierze. Tak samo Gemma. Przecież nic mi nie jest. Tradycyjnie po porannej toalecie ubrałam się. Dzisiaj w szare rurki i biały t-shirt. Zeszłam na dół i standardowo zrobiłam im śniadanie.

Po dziesięciu minutach byli już wszyscy i zajadali się kanapkami. Wszyscy wstali około 8?!

- Jak tam Vic? Gotowa na wielki dzień? - zapytał się Niall, przegryzając jedną kromkę chleba z szynką, serem i pomidorem.

- Na jaki wielki?

- No wiesz, osiemnaste urodziny są tylko raz.

- Każde urodziny sa tylko raz.

- No wiesz, ale to jest osiemnastka. A tak w ogóle kto przychodzi?

- Ci co zawsze, ale kogo zaprosiła Vic to nie wiem. - odparła Amy.

- Alice i Chris'a.

- Tylko tyle?!

- Nigdy nie obchodziłam hucznie urodzin. - wzruszyłam ramionami.

- Ty żartujesz, prawda? - zapytał z niedowierzaniem.

- Nie. - odpowiedziałam kręcąc przecząco głową.

- Louis zaprosił chyba pół Londynu, a ty zaledwie dwie osoby?

- Tak jakoś wyszło...

- Czemu nie zaprosiłaś nikogo z klasy.

- Zaprosiłam Chrisa. Nie licząc Am, ale jej i tak nie musiałam zapraszać.

- To czemu tylko niego?

- Bo z nikim się tak bliżej nie trzymam?

- Nie wierzę...

- To uwierz.

- Na pewno nie chcesz nikogo więcej zaprosić? Jest jeszcze wcześnie, więc...

- Niall, spokojnie... Mam Was, a to jest najważniejsze.

- No dobra, powiedzmy, że Ci wierzę. - odpowiedział ukrywając mały uśmieszek, który zawitał na jego twarzy.

- A tak w ogóle jaki jest plan na dzisiaj?

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz