Rozdział 97

484 36 5
                                    


*** Oczami Victorii ***- Wyglądasz naprawdę zniewalająco. - niski głos rozbrzmiał nad moim uchem, a ja powoli uniosłam wzrok i spojrzałam w monumentalnie lustro otoczone srebrną oprawą z pięknymi zdobieniami, które znajdowało się kilka metrów przede mną. Harry, który stał za moimi plecami, uśmiechał się do mnie w swój charakterystyczny sposób, uwydatniając przy tym swoje dołeczki, a moje usta mimowolnie opuścił chichy, lecz słyszalny chichot. Nieważne ile będzie miał lat i jak ogromne mięśnie będzie posiadał, to te dołeczki i tak nadadzą mu młodzieńczy wygląd. Chłopak uniósł dłoń i z lekkim wahaniem położył ją na moim prawym biodrze, poprawiając tym samym sukienkę, którą dostałam w prezencie od Zayna. Była wykonana z czarnej koronki, ciągnącej się aż do samej ziemi, która wprost idealnie dopasowała się do mojego ciała, pozostawiając odkryte plecy. Przez całe popołudnie próbowałam się jakoś wykręcić od udziału w tym balu charytatywnym. Nie miałam ochoty na żadną imprezę, wolałam posiedzieć w domu z książką w ręce, jak to kiedyś bywało. "Kogo ty próbujesz oszukać?" Dobra, nie chciałam tam iść, ponieważ dowiedziałam się, że będzie tam także Perrie ze swoim zespołem i to, że podjęłam decyzję, że nie będę się wtrącała między nią a Zayna, nie oznacza, że mam ochotę ją widzieć na swoje oczy. Jednak i tak moje starania poszły na marne, bo wszyscy, dosłownie wszyscy kazali mi tam iść, więc nie miałam większego wyboru.
- Czy mogę cię o coś zapytać? - zaczęłam niepewnie, odwracając się twarzą do niego, a on bez żadnego namysłu kiwnął twierdząco głową. Znajdowałam się tak blisko niego, że byłam w stanie wyczuć jego miętowy oddech, który mieszał się z ostrymi i niezwykle intensywnymi perfumami, które wyjątkowo do niego pasowały. - O co chodzi z "unknown"? - zadałam pytanie, a chłopak zdziwiony zmarszczył brwi i minimalnie się ode mnie odsunął. Jego twarz zamieniła się w kamienną maskę, z której nie byłam w stanie nic odczytać i w tym momencie wiedziałam, że będzie chciał wszystko ukryć. Otworzył usta z zamiarem powiedzenia czegoś, ale go wyprzedziłam. - Harry, tylko proszę cię nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi, bo to i tak nie ma sensu. Dowiedziałam się o nim przez przypadek podczas pobytu w Polsce, kiedy pomyliłam telefony i wzięłam Zayna. Obiecał, że wszystko mi wytłumaczy, ale... Sytuacja się pokomplikowała. Możesz mi to wyjaśnić? - zapytałam. Widziałam wahanie chłopaka. Harry odwrócił się ode mnie, odszedł kilka kroków i zatrzymał się przed oknem. W cierpliwości czekałam, a on po kilkunastu sekundach zaczął mówić.
- Od czasu, kiedy policja złapała Toma na twoim szkolnym balu ja, Niall i Zayn dostajemy sms'y z nieznanego numeru. Zagadki, wierszyki, zdjęcia, groźby. Wszystko dotyczyły ciebie. Ta osoba grała i wciąż gra z nami w jakąś cholerną grę, której zasady ustala tylko ona. Zawsze jest ten jeden krok przed nami, bo wie, że jesteśmy w stanie zrobić dosłownie wszystko, żeby tylko tobie nie stała się krzywda. Zawsze dowiaduje się rzeczy, o których nikt nie powinien wiedzieć, zwłaszcza on, a później nas tym szantażuje. - wytłumaczył i teraz wszystko złożyło się w jedną całość. Ten, kto mnie napadł w domu i w lesie to musi być ta sama osoba od wiadomości. Tylko dlaczego jeśli chciała mi zrobić krzywdę, jeśli chciała mnie zabić, dlaczego tego nie zrobiła mając na to już kilka wręcz fantastycznych okazji? Harry odwrócił się i postawił kilka kroków w moją stronę - Chcieliśmy cię chronić. Nie wiemy tak naprawdę do czego jest ten ktoś zdolny, jednak jestem pewien, że do wszystkiego.
- Przepraszam. - wyszeptałam. Chłopak chwycił moją twarz i kciukami delikatnie, naprawdę delikatnie zaczął gładzić policzki. Mocno przygryzłam wargę, przez co po chwili poczułam metaliczny smak na swoim języku. - Przepraszam, że musieliście przeze mnie przez to wszystko przechodzić. Czasami mam wrażenie, że tylko ściągam na ludzi same złe rzeczy, że jeśli tylko przez chwilę pojawię się w czyimś życiu, to ten ktoś musi się liczyć z tym, że będzie cierpiał. - powiedziałam i wzięłam głęboki oddech. - Ty przeze mnie cierpisz naprawdę bardzo, Harry. Nie żałujesz czasami tego, że mnie poznałeś? - zapytałam, unikając jego wzroku.
- Żałuję wiele rzeczy, które popełniłem w swoim życiu, ale na pewno nie tego, że cię poznałem Victorio. - powiedział, pochylając się nade mną. Chwycił mój podbródek i nakierował moją twarz tak, abym spojrzała mu w oczy, co też zrobiłam. W jego szmaragdowych tęczówkach tliły się maleńkie ogniki. Kciukiem delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze, pozbywając się z niej śladów krwi. - Uwierz mi, mógłbym cierpieć przez całe swoje życie, żeby móc poznać cię jeszcze raz. - wyszeptał i zapadła cisza, którą po chwili przerwały krzyki z dołu, informujące nas, abyśmy się pospieszyli. Harry nachylił się nade mną i złożył krótki pocałunek na moim czole. - Musimy już iść, bo się rzeczywiście spóźnimy, a Paul nie będzie tym faktem zbytnio zadowolony. - powiedział, a ja twierdząco kiwnęłam głową na znak, że rozumiem. Podeszłam do łóżka i chwyciłam mój telefon, na którym, ku mojemu zaskoczeniu, widniała nowa wiadomość.

From Unknown"Zaczęłaś się o mnie wypytywać... Chcesz mnie poznać?"
Mimowolnie wstrzymałam oddech. Uniosłam głowę znad telefonu i odruchowo zaczęłam rozglądać się po pokoju, sama nie wiedząc czego dokładnie mam szukać. O dziwo nie odczuwałam strachu, wręcz przeciwnie, nad moim ciałem i umysłem zapanowała złość i chęć rozwiązania tego wszystkiego.- Victoria, wszystko w porządku? - po tym jak Harry zadał to pytanie, telefon zawibrował, a ja natychmiast odczytałam treść kolejnej wiadomości.
From Unknown"Widzimy się na balu, księżniczko."
Zakończę to wszystko. Może to jest szalony pomysł, na który wpadłam pod wpływem impulsu, ale nie pozwolę, aby moi przyjaciele, moja rodzina za mnie cierpiała. Nigdy więcej. Zrobię to, nawet jeśli miałaby być to ostatnia rzecz w moim życiu. Zablokowałam ekran i wrzuciłam komórkę do złotej kopertówki, którą chwyciłam lewą dłonią, a do drugiej wzięłam tego samego koloru maskę na oczy. Wzięłam głęboki oddech i uspokoiłam rytm serca, co dobrze na mnie podziałało.- Wszystko w porządku, możemy iść.

Little Things || Z.M.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz