Książę Loki czuł się... dziwnie samotny pośród tłumu roześmianych ludzi, który wypełniał główną salę pałacu.
Damy w pięknych, kolorowych sukniach, mężczyźni w ciemnych, ozdobionych kurtach. Chichoty, śmiechy, rozmowy. Wszystko, czego szczerze nie znosił.
Pragnął wymknąć się jednym z tylnych wyjść, udać do zacisza swej komnaty lub na długi spacer w mroku nocy, która właśnie zapadała nad Asgardem.
Ale nie mógł odejść. Ilekroć próbował, przyłapywał się na tym, że po prostu nie potrafił.
Czekał na nią.
Na dziewczynę, którą spotkał w lesie. O pięknym uśmiechu, łagodnym spojrzeniu i... dziwnie znajomej twarzy.
Naprawdę liczył na to, że się zjawi.
— Już czas. — Odyn, który zasiadał na swym tronie, z podwyższenia obserwując salę balową, nabrał głęboki oddech. — Loki, Thorze. — Spojrzał na obu swych synów. — Rozpocznijcie tańce...
— Nie — wtrącił brunet. — Jeszcze nie.
Thor, który stał po prawicy Króla, pokręcił głową, jednocześnie poprawiając poły granatowej kurty.
— Może ta, której oczekujesz, wcale się nie zjawi, bracie? — odetchnął głęboko, wiodąc wzrokiem po sali, jakby już rozpoczął poszukiwania idealnej partnerki. — Mamy więc czekać aż do...
— Jeszcze tylko kilka minut — wtrącił cierpko, krzyżując dłonie za plecami.
Odyn skinął, mrucząc pod nosem:
— Kilka minut...
***
Coś ciężkiego opadło na serce Idalii w chwili, w której złota karoca zatrzymała się przed marmurowymi schodami — może był to strach, może ekscytacja. Owe uczucie było jednak tak bardzo dokuczliwe, że gdy Xander otworzył niewielkie drzwiczki i podał jej swą dłoń, w pierwszej chwili nawet nie drgnęła.
— Idalio? — Szatyn obdarzył ją ciepłym uśmiechem. — Chyba nie chcesz przegapić pierwszego tańca, prawda?
Skinęła i, ostrożnie chwytając dłoń królewskiego strażnika, powoli wysiadła z karocy. Zielona, obszerna suknia popłynęła za nią niczym najprawdziwsza woda, a szklane pantofelki, które, rzeczywiście okazały się niezwykle wygodne, zastukały o kamienny dziedziniec.
Uniosła nieco wyżej podbródek i, delikatnie chwytając materiał sukienki, ruszyła marmurowymi schodami w kierunku głównego wejścia do pałacu.
Gdy znalazła się pośród rozległych korytarzy, dobiegły do niej odgłosy rozmów i śmiechów. Skierowała swe kroki w stronę sali tronowej, tej samej, w której kilka tygodni wcześniej zasiadała przy stole wraz z Królem i Królową, jedząc śniadanie.
Przystanęła tuż w wejściu, nieco oślepiona blaskiem, jaki wypełniał pomieszczenie. Tłumy gości, kolorowe suknie, stoły wypełnione jedzeniem i ogromny, pusty jeszcze parkiet, a tuż za nim — podwyższenie, tron, na którym zasiadał Król Odyn, a także...
Jej serce zabiło niczym szalone, gdy napotkała spojrzenie zielonych tęczówek.
Książę Loki, ubrany w czarne spodnie oraz kurtę w takim samym odcieniu, obszytą złotą nicią, spojrzał na nią w tej samej chwili, w której i ona go dostrzegła — stał tuż obok tronu, dumnie wyprostowany, z uniesionym wysoko podbródkiem.
Kącik jego ust drgnął ku górze, gdy Idalia uśmiechnęła się delikatnie. Z początku sądziła, że jej nie rozpozna, podobnie jak ona nie poznała własnego odbicia, kiedy stanęła przed lustrem.
YOU ARE READING
The Cruel Prince
FanfictionDrogi Czytelniku... Pozwól, że opowiem ci historię. Historię niczym z najprawdziwszych baśni. O dziewczynie, której serce było czyste i dobre. I o Księciu, który owego serca zdawał się nie posiadać. O ogromnym zamku, mrocznym lesie, okrutnej macos...