Rozdział 23

9K 956 185
                                    

To nie nienawiść jest najgroszym uczuciem, jakim można zostać obdarzonym przez najbliższą twemu sercu osobę. Obojętność jest o wiele gorsza.

Jestem pewna, że Idalia o wiele łatwiej zniosłaby fakt, że Książę szczerze jej nienawidził, niż że... po prostu jej nie pamiętał, jakby tak naprawdę nigdy nie istniała.

Lecz... tego, co się zdarzyło, nie można cofnąć. Złamanego serca nie da się naprawić, można jedynie przysłonić rany i blizny, ale nigdy całkowicie ich usunąć.

Owa zasada dotyczy także pamięci. Wszystko, co kiedykolwiek dane nam było przeżyć, nigdy tak naprawdę nie opuszcza naszych myśli. Wspomnienia są tam aż po kres naszych dni, z czasem stają się jednak... coraz bledsze, mniej istotne, ale nigdy nie znikają.

O czym myślała Idalia, gdy pieszo, w parny i słoneczny dzień pokonywała leśną ścieżkę, wracając do swego domu?

Nie myślała o smutku, który zagościł w jej sercu, lecz o tym, co ofiarował jej los — tych kilka krótkich, lecz pięknych chwil, które dane jej było spędzić u boku Księcia. Żałowała jedynie, że i on nie może choć raz powrócić do niej we wspomnieniach i choćby delikatnie się uśmiechnąć.

Był jednak wolny i teraz tylko to zdawało się mieć znaczenie.

Czy mogła postąpić inaczej? Porzucić wszelkie starania i pozwolić, aby Książę, doszczętnie pochłonięty przez mrok, w którym żył, w końcu odebrał sobie życie?

Nie, oczywiście, że nie. Zawsze bowiem przekładała szczęście czyjeś ponad swoje własne.

Czymże jesteśmy, jak nie potworami, jeżeli, gdy mamy taką możliwość, nie sprawimy, aby czyjeś życie stało się choćby odrobine lepsze?

Idalia nie mogła cofnąć czasu, nie mogła ani uratować swej mamy, ani swego taty, ale mogła uratować Księcia. I nie żałowała niczego, co musiała poświęcić w zamian za jego wolność, ale tęsknota... Oh, tęsknota była już z goła inną kwestią.

Czy więc za nim tęskniła? Tak. I wiedziała, że tęsknić będzie już każdego dnia, aż po kres swych dni, bo gdy głupitkie, młode serce raz szczerze i prawdziwie się zakocha, nie ma już dla niego żadnego ratunku.

Przystanęła tuż przed gankiem drewnianej rezydencji, która niegdyś należała do jej ojca, a teraz była już tylko pamiątką, jedyną rzeczą, która jej po nim została.

Nie wiedziała, co czekało ją w środku, ale była pewna, że na żadną z wszystkich możliwości nie była gotowa. Gdy więc przestąpiła próg, strach wziął w objęcia jej serce, tak bardzo zmęczone stratą, której tego dnia doznała.

— Idalio?! To ty?! — Gdzieś z okolic kuchni podbiegł pełen irytacji głos Hii.

Idalia odetchnęła głęboko i, poprawiając wygnieciony materiał swej zielonej sukienki, odparła:

— Tak, siostro.

— Oh, prosiłam, abyś się tak do mnie nie zwracała. — Hia pojawiła się w wejściu do pomieszczenia, ubrana w żółtą, bufiastą sukienkę, z rudymi włosami opadającymi na ramiona. —Gdzie się właściwie podziewałaś? — prychnęła, krzyżując dłonie na piersi.

Idalia zsunęła z ramion ciężki płaszcz, odwiesiła go na wieszak, po czym ruszyła w kierunku wejścia do kuchni.

— Czuję się zupełnie tak, jakbym zwiedziła odległą krainą, szczerze się zakochała, a potem porzuciła to wszystko, aby wrócić tutaj — westchnęła ze słabym uśmiechem.

— Oh, Nino! — pisnęła, wchodząc do kuchni. — Idalia znowu plecie głupoty!

Nina zasiadała przy ciężkim stole, a na jej jasnej twarzy widniał grymas znudzenia. Bawiła się kosmykiem swych rudych włosów, owijając go dookoła palca i ponownie uwalniając na wolność.

The Cruel PrinceOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz