Rozdział 1

14.8K 1.2K 758
                                    

Ludzie posiadają naturalną potrzebę tworzenia baśni i legend. Historii, które, opowiadane z pokolenia na pokolenie, pozwalają zapamiętać, jak długą drogę przebyli, jacy byli niegdyś, wieki temu, a kim są teraz.

Z czasem jednak każda z legend nieco blaknie, traci szczegóły i ostatecznie pozostaje jedynie zarysem tego, czym była kiedyś.

Nawet ja, choć przecież opowiadam wam ową historię i wydawać by się mogło, że znam ją lepiej, niż ktokolwiek inny, nie potrafię sięgnąć pamięcią na tyle daleko, aby odnaleźć pierwszą legendę, jaka zapoczątkowała istnienie Okrutnego Księcia.

Pojawił się on w Asgardzie niespodziewanie, będąc jeszcze niemowlęciem. I choć krążyły liczne plotki, jakoby drugi z synów Królewskiej pary w istocie nie miał być ich prawdziwym potomkiem, owe przypuszczenia szybko ucichły, bowiem i Król Odyn i Królowa Frigga obu swych synów traktowali sprawiedliwie. Lata później nikt już nie pamiętał dnia, w którym pałac ogłosił pojawienie się nowego członka Królewskiej rodziny.

Strach, który nagle zrodził się w mieszkańcach, przysłonił ich wspomnienia, rozmył je, niczym woda, niszcząca wyryty w piachu napis. Zapomnieli, że Okrutny Książę był niegdyś zaledwie dzieckiem i przez lata uczynili z niego potwora, którym teraz straszyli swe pociechy przed snem.

Choć Idalia nie zwykła wierzyć w słowa ludzi, bowiem zazwyczaj zawierały w sobie więcej kłamstw niż prawdy, tej nocy, niezwykle krótkiej i ciężkiej, jej sny nawiedzały koszmary, zupełnie jakby sama była zaledwie kilkuletnią dziewczynką, której przed zaśnięciem ktoś opowiedział jedną z tych strasznych, zapierających dech legend.

Do późnego wieczora wypełniała wszystkie swe obowiązki, spała więc niewiele i gdy nam ranem obudził ją wdzierający się na strych śpiew ptaków, zmęczenie opadło na nią niczym fala uporczywego gorąca.

I choć pragnęła tego dnia przespać całe przedpołudnie, po chwili przysiadła a brzegu swego starego, skrzypiącego łóżka.

Niegdyś posiadała własną sypialnię, którą po śmierci jej taty zajęła jedna z jej przyrodnich sióstr — Nina. Choć rezydencja mieściła w sobie jeszcze trzy inne pokoje, macocha rozkazała Idalii spać na starym, zapomnianym już przez wszystkich strychu, gdzie towarzyszyły jej jedynie samotność, trzaski spruchniałych desek i unoszący się w powietrzu kórz. Było to jedyne miejsce, do którego nikt nigdy nie zaglądał. Jej skrawek świata.

Nabierając głęboki oddech, poruszyła spiętymi barkami, po czym niemal tanecznym krokiem wstała na równe nogi. Drewniana podłoga zaskrzypiała, gdy Idalia ruszyła w kierunku wąskiego okna.

Wyjrzała na zewnątrz, rozkoszując się porannymi promieniami słońca i delikatnym, chłodnym wiatrem, który zaatakował jej odsłonięte policzki. Na moment przymknęła oczy, a gdy po chwili ponownie je otworzyła, jej wzrok spoczął na rysującej się w oddali budowli — ogromnym, wykonanym z czystego złota pałacu, który górował nad tłoczącym się u dołu miastem. Siedziba Króla zdawała się błyszczeć w słońcu.

Idalia nigdy nie miała okazji znaleźć się nawet w jej pobliżu. Większość swego życia spędziła w rezydencji lub w przyległym do niej lesie. Będąc dzieckiem, tata zabraniał jej samej wychodzić do miasta, a gdy zmarł, brunetka, przez liczne obowiązki, nie miała czasu spacerować. Nie miała więc przyjaciół ani nawet znajomych. W końcu stała się wprost... niewidzialna, zupełnie jakby tak naprawdę nigdy nie istniała.

Przesunęła spojrzeniem po konarach wysokich drzew, a gdy pomiędzy liśćmi dostrzegła dwa białe konie oraz zasiadających na ich grzbietach strażników, jej serce ścisnęło się boleśnie.

Nim opuściła strych, ostatni raz rozejrzała się po jego wnętrzu, bowiem wiedziała, że nie prędko przyjdzie jej ponownie tutaj zagościć.

***

The Cruel PrinceWhere stories live. Discover now