Rozdział 10

10.2K 1K 445
                                    

Stała przy jednym z bocznych wyjść, które mieściło się pomiędzy drzewami. Była to niewielka, wykonana z czarnego metalu furtka, lekko zardzewiała i skrzypiąca, zupełnie jakby ktoś zapomniał o niej przed laty.

Wpatrywała się w horyzont. Słońce zniknęło za nim kilkanaście minut wcześniej. Noc zawitała do Asgardu, rzucając na miasto mrok i ciemność.

A Książę Loki wciąż się nie zjawił.

Być może zapomniał? A może specjalnie zgodził się na wspólny spacer, aby sprawić Idalii kolejną przykrość, nie przychodząc?

Gdy już miała odwrócić się i po prostu odejść, wysoka, szczupła sylwetka, wyłoniła się zza gęstych liści drzew. Uśmiech mimowolnie wkradł się na jej twarz, gdy Książę Loki obdarzył ją obojętnym, a nawet sceptycznym spojrzeniem.

— Sądziłam, że się Książę nie zjawi — mruknęła, gdy stanął tuż przed nią, krzyżując dłonie za plecami. Jak zwykle ubrany był od stóp do głów w czerń, w efekcie czego niemal wtapiał się w panujący dookoła mrok.

— Doprawdy? — Uniósł ciemną brew. — Nie zwykłem nie dotrzymywać słowa — mruknął, chwytając zardzewiałą furtkę, która skrzypnęła cicho, gdy powoli ją otworzył, pozwalając Idalii pójść przodem. — Możemy ruszać? — mruknął, zupełnie jakby był znudzony i już pragnął wrócić do swej komnaty.

Idalia, uśmiechając się nieco słabiej, jedynie skinęła, po czym przez przejście w murze otaczającym pałac, wyszła na jedną z asgardzkich ulic. Jak większość miasta o tej porze — była całkowicie opustoszała.

Razem z Księciem ruszyła wzdłuż kamiennej drogi.

— Dokąd właściwie idziemy? — zapytał nagle.

Brunetka spojrzała na niego kątem oka, ponownie obdarzając Księcia uśmiechem, który sprawił, że jego wargi wykrzywiły się w grymasie. Chyba naprawdę nie lubił, gdy się do niego uśmiechała.

— Najlepsze spacery to te, które nie mają żadnego celu — odparła spokojnie. Otaczała ich bowiem błoga cisza, której nie chciała zakłócać. — Udamy się więc tam, gdzie poprowadzą nas nasze nogi...

— Czy ktoś kiedykolwiek powiedział ci, że, jak na swój wiek, zachowujesz się niczym dziecko, Idalio? — wtrącił.

Zatrzymał się, gdy i ona przystanęła. Odwróciła się w jego kierunku i, wciąż delikatnie się uśmiechając, odparła, bez cienia żalu czy smutku:

— Uznam to za komplement.

— Nie był nim — wtrącił, unosząc wyżej podbródek.

— Cóż... — Zrobiła krok w stronę Księcia, również krzyżując dłonie za plecami. Potem uniosła nieco wyżej podbródek, być może nieświadomie naśladując jego postawę. — Czy ktoś kiedykolwiek powiedział, że, jak na swój wiek, zachowuje się Książę wyjątkowo... dojrzale?

— Nie widzę niczego złego w byciu dojrzałym.

— A ja nie widzę niczego złego w byciu dzieckiem. — Wzruszyła ramionami. — Jeżeli naprawdę chce mnie Książę poniżyć, proszę nieco bardziej się postarać — dodała z uśmiechem, po czym odwróciła się i ruszyła przed siebie.

Brunet obdarzył ją twardym spojrzeniem i westchnął ciężko. Potem zacisnął dłonie w pięści i ruszył za Idalią, która stawiała lekkie, niemal taneczne kroki.

Zatrzymała się w pewnym momencie i, dostrzegając kamienny murek, ruszyła w jego kierunku. Nim Książę zdołał cokolwiek powiedzieć, dziewczyna przysiadła na jego brzegu i, odwracając się w stronę bruneta, poklepała miejsce tuż obok siebie.

The Cruel PrinceTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang