Rozdział 17

11K 1K 560
                                    

Nagły blask, który wypełnił komnatę, sprawił, że Idalia zerwała się do pozycji siedzącej. Koc zsunął się z jej ramion, gdy rozejrzała się dookoła, nabierając głęboki oddech.

Stojąca na biurka lampa zamigotała, aż w końcu zgasła. Salon zalał gęsty, ciężki mrok. Zasłony zatrzepotały na wietrze, a do wnętrza salonu wkradł się chłodny powiew wiatru.

Brunetka przeczesała palcami splątane włosy, jednocześnie wstając na równe nogi. Następnie ruszyła w kierunku drzwi balkonowych, aby je zamknąć.

Na zewnątrz rozpętała się prawdziwa ulewa. Znajdujący się nieopodal pałacu las zdawał się niemal falować pod wpływem mocnego wiatru i padającego z nieba gromkiego deszczu.

W chwili, w której Idalia zasłoniła ciężkie zasłony, dookoła rozbrzmiał donośny huk, a tuż po nim kolejne błyśnięcie, które rozjaśniło niebo.

Niemal podskoczyła, cofając się o gwałtowny krok. Jej serce ścisnęło się w bolesnym uścisku, a jej dłonie zaczęły delikatnie drżeć.

Odwróciła się w stronę salonu i nim zdołała ruszyć w kierunku kanapy, wpadła na coś. Cofnęła się o chwiejny krok, jednocześnie unosząc głowę. Gdy w mroku napotkała zielone tęczówki, mimowolnie odetchnęła.

— Przestraszył mnie Książę — szepnęła, splatając przed sobą dłonie. — To tylko burza, zaraz zapewne...

Jej słowa przerwał kolejny huk. Wręcz mimowolnie podskoczyła, a gdy znalazła się przy Księciu, chwyciła drżącą dłonią materiał jego czarnej koszuli, jednocześnie nabierając głęboki, urywany oddech.

— Boisz się? — zapytał, patrząc na nią z góry.

Idalia puściła koszulę, poruszając palcami.

— Nie, ja... — Drgnęła, gdy błyskawica rozjaśniła salon.

Kącik ust Księcia drgnął ku górze w słabym, niemal niedostrzegalnym uśmiechu. Nim Idalia zdołała się cofnąć, chwycił jej nadgarstek, zamykając go w mocnym uścisku.

— Co... co Książę robi?

— Nikt nie powiedział ci, że, aby wyleczyć strach, należy stanąć z nim twarzą w twarz? — mruknął, po czym szarpnięciem pociągnął ją w stronę zasłon.

— Nie — szepnęła słabo, bowiem przerażenie ścisnęło jej gardło.

Choć zaparła się z całych sił, nie zdołała z nim wygrać i przesunęła się delikatnie w przód, w stronę okien i koszmaru, który się za nimi rozgrywał.

Jej serce zabiło mocniej, a oddech utknął gdzieś w połowie drogi do ust.

— Nie! — niemal krzyknęła, sprawiając tym samym, że Książę przystanął.

Gdy odwrócił głowę i obdarzył ją spojrzeniem, kpiące słowa, które zamierzał wypowiedzieć, nagle gdzieś uciekły. Dostrzegł bowiem łzy spływające po jej policzkach, zobaczył przerażenie, strach, który niemal wylewał się z jej oczu.

Jej ramiona zatrzęsły się pod wpływem płaczu, a wargi wykrzywiły w grymasie. Nagle wydała mu się taka drobna i słaba.

— Proszę... — szepnęła, spoglądając prosto w jego oczy.

Książę nabrał głęboki oddech i, wciąż trzymając jej nadgarstek, zrobił krok w jej stronę. Idalia tymczasem spuściła wzrok, a jej wargi zadrżały, gdy szepnęła:

— Ma Książę rację. — Zamknęła oczy. — Boję się i...

Zamilkła, gdy zimna dłoń Księcia chwyciła jej podbródek. Uniósł jej głowę, a gdy otworzyła oczy, nabrał głęboki oddech.

The Cruel PrinceWhere stories live. Discover now