Rozdział 4

11.8K 1K 558
                                    

Choć to postać Okrutnego Księcia owiana była tajemnicą, która, jak nam wszystkim dobrze wiadomo, sama rodzi pytania i tworzy dopowiedziane historie, wokół Księcia Thora przez wszystkie te lata również narodziło się wiele legend, co prawda, nie tak mrocznych i przerażających, jak w przypadku jego brata.

Powiadano bowiem, że Bóg Piorunów, tak bardzo umiłowany i uwielbiony przez swój lud, gdy miał niespełna czternaście lat, sam, jedną tylko dłonią, pokonał strasznego, ogromnego węża, który zaatakował go podczas snu.

Podobnie jak sami mieszkańcy Asgardu, nie wiem, ile prawdy kryje się w owych opowieściach, lecz... tak jak szybko można uczynić kogoś potworem, równie łatwo przychodzi ludziom stworzenie bohatera, opierając się jedynie na baśniach i legendach, a nie na prawdzie.

Jaki więc tak prawdę był Książę Thor? Cóż, tylko głupiec odmówiłby mu odwagi, siły, czy prezencji. Był bowiem potężny niczym skała, zupełnie jakby sami Bogowie go z niej stworzyli.

Lecz, jak rzecze stare, asgardzkie przysłowie — niekiedy najpiękniejszy owoc kryje w sobie najpaskudniejsze wnętrze.


— Czy nie wyglądam w tym zbyt... Zbyt... — Jasną twarz Księcia wykrzywił grymas niezadowolenia, gdy po raz kolejny obejrzał się w stojącym przed nim wysokim, ustawionym w złotej ramie lustrze. Przechylił głowę w bok, marszcząc jasne brwi. — Zbyt mało książęco? — dodał, chwytając poły granatowej kurty i delikatnie szarpiąc je w dół.

Chuda, wysoka kobieta, która krzątała się dookoła niego, przerzuciła przez ramię krawiecką miarę. Mina była królewską projektantką, najlepszą w całym Asgardzie, lecz nawet ona, mimo wielu lat doświadczenia, nie potrafiła jakkolwiek zadowolić Księcia Thora.

— Skądże — zapewniła, delikatnie wygładzając ozdobione złotą nicią mankiety. Szyła ową kurtę przez trzy dni, osobiście i z największą starannością wszywając w materiał prawdziwe złoto. — Granat to z pewnością twój kolor, Mój Panie...

Książę Thor westchnął ciężko, a jego umięśnione, rozbudowane ramiona uniosły się i opadły. Zbył słowa Miny, odwracając się tyłem do lustra.

Jego komnatę niemal w całości oświecał blask słońca, który długimi pasmami opadał na jasną, marmurową posadzkę i odbijał się od bladożółtych ścian. Tylko jeden kąt, tuż obok ogromnych, dwuskrzydłowych drzwi, pozostawał skąpany w mroku, w objęciach którego skrył się Książę Loki.

— Jak sądzisz, bracie? — zapytał Książę Thor, wypinając dumnie pierś.

Brunet przesunął się o krok w przód, krzyżując dłonie za plecami. Czubki jego butów zatrzymały się centymetr przed jasnym pasem słońca. Przechylił głowę delikatnie w bok.

— Właśnie dlatego po mnie posłałeś? — mruknął obojętnie.  —Aby zapytać, czy wyglądasz dość... książęco? — Skrzywił się nieznacznie.

Uśmiech w jednej chwili spłynął z muśniętej słońcem twarzy Księcia Thora, który zacisnął wargi i, wzdychając ciężko, ponownie odwrócił się ku własnemu odbiciu.

— Masz rację — odparł. — Nie powinienem pytać o zdanie kogoś, kto od kołyski ubiera się jedynie w czerń... — Kącik jego ust drgnął ku górze. — Przynajmniej na bal mógłbyś ubrać coś innego, bracie...

— Być może — przyznał. — Ale się na niego nie wybieram.

Książę Thora zaśmiał się krótko, kręcąc głową.

— Właściwie... Dlaczego nie, Loki? — Wzruszył ramionami. — Może i ty znalazłbyś sobie żonę, hm? Przecież nie możesz wiecznie tkwić w... w mroku — dodał, wciąż lustrując swe odbicie.

The Cruel PrinceWhere stories live. Discover now