Rozdział 78.2

5.7K 215 18
                                    

Przez całą powrotną drogę do domu się nie odzywałam. Ciocia parę razy starała się ze mną porozmawiać, ale odpowiadałam jej półsłówkami. Nie potrafiłam jej tego wyjaśnić. Nie potrafiłam jej wyjaśnić tego, że wiedziałam kto jest moim ojcem, i że jest blisko mnie. 

Lekki stres ogarnął mnie, kiedy mój telefon zaczął dzwonić, a na wyświetlaczu zobaczyłam jego imię. 

- Tak słucham? - zapytałam od razu, kiedy tylko nacisnęłam zieloną słuchawkę. 

- Emily, tu Dwayne. Przeszkadzam może? - zapytał.

- Oczywiście, że nie. Coś się stało? 

- Chciałbym się z tobą spotkać...- powiedział.

- To coś ważnego? - dopytywałam. 

- Owszem. Chodzi o twojego ojca. 

Z niepokojem wciągnęłam powietrze. 

- Dowiedziałeś się czegoś?

- Tak, ale to nie jest rozmowa na telefon. 

- Dobrze, w takim razie będę u ciebie w pracy za pół godziny. Pasuje? - zaproponowałam, a mężczyzna od razu się zgodził. 

Kiedy tylko odłożyłam telefon. Ciocia spojrzała na mnie z zapytaniem w oczach. Nie słyszała głosu mężczyzny, ani tego że to właśnie z nim rozmawiałam, dlatego wolałam przemilczeć te sytuacje.

- Musze iść. Przepraszam ciebie bardzo. Jak dojdziesz do domu to przekaż chłopakom, że musiałam coś załatwić. 

Nie czekając na odpowiedz kobiety i jej sprzeciw, ruszyłam w umówione miejsce. 

Nie wiedziałam, co mam o tym wszystkim myśleć. Ogólne starałam się nie przejmować tym, o czym właśnie się dowiedziałam. Jedyne co w tej chwili mnie martwiło to to, że będę musiała z mężczyzną o tym porozmawiać. Pytanie tylko, kiedy. 

Po dotarciu w wyznaczone miejsce wzięłam parę głębokich oddechów i weszłam do środka od razu wpadając na mężczyznę.

- Jesteś - powiedział lekko poddenerwowany.

- Jestem - odpowiedziałam cicho. 

- Chodźmy do mnie...- zaproponował swój gabinet.

- Wolałabym porozmawiać gdzieś w zaciszu. Najlepiej, jak najdalej od świadków - powiedziałam.

- Och, no dobrze. Pojedziemy do mnie do domu, okej? 

- Jestem za - odpowiedziałam od razu. 

~

Podróż ciągnęła mi się w nieskończoność. Chciałam jak najszybciej porozmawiać z Dwaynem i ustalić to czego się dowiedział. Zastanawiałam się, czy może zna prawdę, ale nie chciał mi nic powiedzieć, a może się dowiedział i o tym chce ze mną porozmawiać, albo po prostu nadal nic nie wie. Bałam się tego co usłyszę od niego, ale wiedziałam, że ciekawość przezwycięży wszystko i jak najszybciej się tego dowiem. Nigdy nie odczuwałam tylu emocji na raz. Sama nawet nie wiedziałam, jak na to wszystko reagować. Chciałam krzyczeć. Powiedzieć wszystko co przyniosłaby mi ślina na język. 

- O czym cały czas myślisz? Jeśli o tym, co chce ci powiedzieć, to się nie martw...czuje, że będzie to dla ciebie trudne, ale przyszedł w końcu czas na wyjaśnienia. Jak tylko będziemy u mnie w domu, to wszystko tobie wyjaśnię - powiedział i zerknął na mnie parę razy nie przerywając jazdy.

- Wiem, że musimy porozmawiać - wyszeptałam.

- Wiesz? - zdziwił się. 

- Tak...była dzisiaj u mnie ciocia...- powiedziałam dość delikatnie.

-...ciocia...i co ci powiedziała? - dopytywał, jakby bojąc się odpowiedzi.

- Po prostu potwierdziła mi coś czego się domyślałam...

- Czy to dotyczy...dotyczy twojego taty? - Mężczyzna zatrzymał samochód i spojrzał na mnie przy okazji informujące, że dojechaliśmy. 

- Nie powinnam owijać w bawełnę, tylko powinnam przejść do rzeczy i zadać ci tylko jedno pytanie. Wiedziałeś...? - spojrzałam w jego oczy i oczekiwałam reakcji.

- O czym wiedziałem? - zapytał unikając mojego wzroku.

- Muszę wiedzieć czy wiedziałeś o tym, że to ty...że to ty jesteś moim...- słowo "ojciec" nie chciało mi przejść przez gardło, dlatego odwróciłam wzrok w stronę przedniej szyby i wzięłam parę głębokich oddechów.

- Jesteś moim ojcem? - zapytałam w końcu. 

Mężczyzna zmieszał się i zamilkł, a ja oczekiwałam odpowiedzi. 

Musiałam wiedzieć czy to on, czy go znalazłam.

- Emily, chce żebyś wiedziała, że wolałem się najpierw do ciebie zbliżyć, poznać. Nie chciałem, żebyś już od samego początku mnie odrzuciła. Kiedy pierwszy raz na siebie wpadliśmy byłem zaszokowany, że udało mi się ciebie znaleźć. Początkowo nie dowierzałem, że to ty. Przecież nigdy nie widziałem ciebie na oczy, ale twój uśmiech, te oczy. Byłaś i jesteś tak bardzo podobna do swojej mamy, że nie mogłem nie uwierzyć, że to ty. Później musiałem znaleźć, jakieś informacje na twój temat i nie mogłem pozwolić ci odejść, dlatego spotkaliśmy się ponownie i dlatego teraz jesteś ze mną w tym samochodzie. Nie mogłem ciebie stracić, tak jak straciłem twoją mamę. Nie mogłem popełnić ponownie takiego samego błędy, dlatego ciebie nie zostawiłem i starałem się zbliżyć do twojej osoby. Wiem, że wolałaś wiedzieć o tym od samego początku, ale też musisz postawić się na moim miejscu. Nie mogłem stracić ciebie od razu. Chce, żebyś mnie zrozumiała i dała mi szanse. Szanse na wyjaśnienie wszystkiego. 

Przymknęłam swoje powieki i zaczęłam rozmyślać, i starałam się uspokoić, a kiedy otworzyłam oczy parę łez pociekło mi po policzku.

- Dlaczego? Dlaczego nas zostawiłeś? Dlaczego? - wyszeptałam.

- Przepraszam Emily. Musiałem to zrobić, żeby chronić twoją mamę, a kiedy dowiedziałeś się, że jest w ciąży, było już za późno. W dniu twoich narodzin pojechałem do szpitala. Oczywiście o tym, że Eleanor jest w szpitalu, dowiedziałem się kilkanaście godzin później, a kiedy już się tam pojawiłem, spotkałem jej siostrę, a słowa, które od niej usłyszałem, załamały mi serce. Powiedziała mi, że straciłem obydwie kobiety, które kochałem. Straciłem i twoją mamę, i ciebie. Byłem tym załamany i od razu jej uwierzyłem. Nie mogłem nie uwierzyć, kiedy ją zobaczyłem. Sama wyglądała okropnie. Była cała zapłakana i załamana. Wyszedłem tego dnia ze szpitala i już więcej się jej nie pokazałem na oczy. Żałuje wiele rzeczy. Żałuje tego, że nie chroniłem twojej mamy i ciebie. Żałuje, że nie było mnie na jej pogrzebie, że nie drążyłem tematu porodu. Żałuje bardzo wiele. Żałuje, że nie widziałem, jak dorastasz, że nie było mnie przy tobie. 

- Przecież nie wiedziałeś, że żyje...więc nie możesz tak mówić. 

- Mogłem się czegoś domyślić. Wiedziałem, jaka jest siostra twojej mamy. Nigdy mnie nienawidziła. Mogłem przeczuć, że skłamała względem ciebie. Zawsze była zdolna do takich rzeczy. Przepraszam, że opuściłem twoją mamę. Wiem, że powinienem być przy was. Być przy tym, jak rozwijałaś się w jej brzuchu. Emily...chce, żebyś mnie zrozumiała.

- Rozumiem - przerwałam mu. - Rozumiem, że chciałeś ją chronić, ale wiedz, że czasu już nie cofniesz, ale możesz być teraz przy mnie i nadrobić stracony czas. Możliwe, że nie uda ci się zrobić tego w stu procentach, ale wiedz, że chce żebyś przy mnie był. Chce żebyś był dla mnie ojcem nie tylko takim, po którym odziedziczyłam geny, ale i również jako prawdziwy ojciec, w prawdziwym życiu. 

Po tej rozmowie wiedziałam jedno, a mianowicie to, że teraz bardzo wiele rzeczy zmieni się w moim życiu.

~*~*~*~*~

I myślicie, że już to koniec tej historii, że już za parę dni/tygodni pojawi się epilog? Jeśli jesteście tego ciekawi to musicie poczekać i zobaczyć, co się pojawi.

Oczywiście jestem ciekawa, co myślicie o tym rozdziale, ale i również o całym opowiadaniu (liczę na opnie od Was) :***

No to do kiedyś :*

Bad girl | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz