Rozdział 4

25.6K 998 74
                                    

''Wyjątkowy dzień''

Pewnie zastanawiacie się co to za wyjątkowy dzień, otóż to nie tylko informacja, ale i nowy rozdział zapewne ostatni...choć w sumie nie wiadomo :) miłego czytania...STOP 
Ale zanim zaczniecie czytać przeczytajcie to BARDZO WAŻNE
No wiec, jeśli chodzi o to opowiadanie, to nic nie wiem, miałam natchnienie i to wszystko wyszło samo z siebie, mam nadzieje, że się spodoba.
Nie mam pojęcia czy będę kontynuowała to opowiadanie, może raz na rok pojawi się nowy rozdział? Heh, nie no żartuje, co wydarzy się dalej z tym opowiadaniem zależy od was :) 
I jeszcze chciałam przekazać, że WSZYSTKICH SERDECZNIE ZAPRASZAM NA MOJE INNE OPOWIADANIE, KTÓRE ZACZĘŁAM NIEDAWNO PISAĆ  (Tak naprawdę dopiero zaczynam we wrześniu ;) mam nadzieje, że wpadniecie w wolnej chwili :) 
A teraz miłego czytania :)

----------~~~*~~~----------

(P) - poprawiony

Po powrocie do domu, zabrałam się za kąpiel, która trwała z niecałe pół godziny, ale na tyle długo by mimo płynącej, ciepłej wody, mój organizm żądał opuszczenia prysznica. Kiedy wyłączyłam wodę i zabrałam się za wycieranie swojego ciała, miałam wrażenie, że  dzisiejszy dzień bardzo mi się dłużył. 

Mimo zbliżającej się późnej godziny i stwierdzenia, że tak późno nie powinno się jeść, po ubraniu bielizny i narzuceniu na siebie koszulki Josh'a, opuściłam łazienkę i udałam się na dół. 

W kuchni, do której od razu weszłam, zauważyłam Calum'a, który jak tylko mnie zobaczył, od razu się do mnie uśmiechnął.

- Hej. - Chłopak starał się być miły, jednak kiedy ujrzał mój wyraz twarzy, jego uśmiech przygasł. - Chciałabyś coś dopicia lub jedzenia? - zapytał.

- Nie dziękuje. Sama sobie wszystko zrobię. Trzeba się przyzwyczajać, czyż nie? - stwierdziłam, a nawet i zapytałam, a chłopak tylko delikatnie skinął głową.

- Mam nadzieje, że nie żywisz do nas nadal urazy? - Jego nagłe słowa spowodowały, że w moich żyłach zapłonął ogień, ponieważ nie spodziewałam się, że dojdzie do takiego stwierdzenia kiedykolwiek i ktokolwiek.

- Nie żywię do was urazy? Czy ty siebie słyszysz? Zniszczyliście mi życie, traktowaliście jak śmiecia, a ty masz jeszcze czelność pytać, czy nie żywię do was urazy? Świetnie, świetnie, po prostu jesteś geniuszem, Calum - warknęłam wściekła, odwracając się w jego stronę. 

- Czy możesz przestać się wydzierać - powiedział nagle Luke, który wszedł do pomieszczenia.

- Jakbyś nie zauważył, to nie z tobą rozmawiam. - Machnęłam na niego ręką, każąc mu zamilknąć. 

- Coś jeszcze? - zapytał. - Nie zauważyłem, żebyście normalnie rozmawiali, chyba że tylko dla ciebie one zawsze tak wyglądają. 

- Luke! Nie wkurzaj mojej siostry, okej? Żaden z was nie ma jej drażnić, ani obrażać, zrozumiano? - odezwał się nagle mój brat, który również przyszedł z Luke'm. 

- Obrońca się znalazł - wypaliłam. 

- Nie widzisz tego, że niepotrzebnie się tu fatygowałaś? Niepotrzebnie tu wróciłaś. Nikt ciebie tu nie chce, Emily. - Luke spojrzał na mnie z pogardą i uśmiechnął się sztucznie. 

- Jeśli tak, to po co się na to zgodziliście? Po co sami również zaproponowaliście, żebym wróciła? Jaki sens był tego, jeśli teraz na każdym kroku będziecie uważali, że od razu wam wybaczę, wszystko co mi zrobiliście. Nie udawajmy, że wszystko jest w porządku, bo nie jest i nie prędko będzie, a może i nawet wcale. Zapamiętajcie sobie, że nie jestem już tą małą głupią dziewczynką, która mimo wytykania palcami i tak za wami biegała. Nie jestem i już nigdy nią nie będę. Przyjechałam tutaj, ponieważ miałam nadzieje, że może jednak jakoś się postaracie, żeby choć trochę zmienić moje nastawienie co do was, ale na każdym kroku w to wątpię. Nie chce się kłócić, ale niektóre słowa aż doprowadzają mnie do szału i nie potrafię nad sobą zapanować. Po prostu nie mogę, ale jeśli choć trochę mi w tym pomożecie i nie będziemy sobie na wzajem uprzykrzać życia, to może coś się nam razem uda zdziałać i nie będzie problemu. Mam do was ogromny żal za to co się wydarzyło i nawet jakbym chciała o wszystkim zapomnieć, to nie potrafię. Gdybyś Ashton choć trochę chciał poprawić nasze relacje...ale ty nigdy nawet nie chciałeś ze mną porozmawiać dłużej niż mama. Jesteś i byłeś zawsze taki sam jak ona. Obydwoje winicie mnie za coś, czego nigdy nie zrobiłam. Macie do mnie żal, ale nawet ja nie wiem o co. Dlaczego po prostu mi nie powiecie prosto w twarz, czego ode mnie chcecie? Może wtedy było mi z tym o wiele lepiej, niż jest teraz. Nie chce was nienawidzić, ale inaczej nie potrafię. Wszyscy mnie skrzywdziliście, a nawet czas nie potrafi uleczyć takich ran.

~*~*~*~*~

Bad girl | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz