Rozdział 23

16K 559 46
                                    

''Oszukana''

Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Właśnie dowiedziałam się, że zostałam adoptowana. W sumie nie aż tak dosłownie. Przygarnęła mnie siostra mojej biologicznej rodzicielki. Zajęła się mną, nie zostawiła mnie, lecz nie wiem czy nie wolałabym być oddana do domu dziecka. Niby mnie przygarnęła, ale była sama w ciąży. Skoro mój ojciec, nie ojciec? Nie wiem, jak mam go nazywać. On myślał, że to ona mnie urodziła. Jednak tak nie było. Wszystko komplikuje mi się w głowie. Nie wiem czy dziecko, które miało się urodzić zmarło? Dlaczego nie powiedziała o tym ojcu? Moja ciotka? Tak mam ją nazywać? Traktowa mnie jak powietrze, ponieważ nie była moją matką? Przecież mogła okazać chociaż trochę miłości, ale jak nie chciała tego robić od samego początku, to po co mnie wzięła? Żeby trzymać ojca przy sobie? Miała wybór, mogła mnie oddać, ale tego nie zrobiła, tylko dlaczego? Mam tak wiele pytań, a tak mało odpowiedzi. Zawsze zastanawiałam się co czują osoby, które dowiadują się o adopcji. Teraz wiem, że mają wielki mętlik w głowie. Nie wiedzą, jak zareagować na taką sytuacje. Ja w tej chwili czuję się oszukana. Tak samo pewnie mój ojciec. Dowiedział się, że przez wiele lat wychowywał nie swoje dziecko. Mimo wszystko powiedział, że mnie kocha. Kocha, jak własną córkę. Pokochał mnie w dniu, kiedy mnie pierwszy raz zobaczył. Powtarzał mi tak zawsze, kiedy byłam mała. To on przy mnie zawsze był. To on mnie wszystkiego uczył i to on pierwszego dnia zaprowadził mnie do szkoły. Tak samo potrafił mnie wysłuchać. Nie potrafiłam tego nigdy wykorzystać, nigdy nie powiedziała mu jak mnie traktowano w szkole. Starałam się przy nim nie płakać. Chciałam pokazać mu, że świetnie radzę sobie z problemami. Choć tak w ogóle nie było. Chciałam pokazać, że jestem twarda, ale oczywiście tak nie wyglądało.

Wzięłam głęboki wdech i rozejrzałam się po okolicy.  Wychodząc z domu nie wiedziałam gdzie iść. Po prostu poszłam przed siebie, a teraz nie wiem gdzie jestem. Zaczęłam przeklinać cały dzisiejszy dzień w myślach, dopóki nie usłyszałam telefonu.

- Halo? - odebrałam nie patrząc, kto dzwoni.

- Gdzie ty jesteś? - usłyszałam zdenerwowany głos Josh'a.

- Przepraszam, ale...- przerwał mi.

- Nie przepraszaj za nic, tylko powiedz gdzie jesteś? - jego głos wyrażał zmartwienie, zaniepokojenie.

- Nie wiem - powiedziałam po chwili namysłu.

- Jak nie wiesz? Znaki szczególe otoczenia? - rozejrzałam się i zaśmiałam się ze swojej głupoty.

- Jestem niedaleko siłowni Will'a.

- Przyjadę. Spotkamy się na miejscy - zakończył połączenie.

Doszłam do budynku Will'a i stanęłam przed wejściem. Wzięłam kilka głębokich wdechów i starałam się wyczyścić umysł. Kiedy w miarę mi się to udało, złapałam za klamkę i otworzyłam drzwi. Miałam zamiar od razu wejść, ale po otworzeniu drzwi i po przekroczeniu progu poczułam, jak ktoś na mnie wpada. Odruchowo chciałam złapać się czegokolwiek, ale jedyne co miałam pod ręką to właśnie tę osobę. W tym momencie poczułam, jak ktoś położył swoje dłonie wokół mojego pasa.

- To już kolejny raz, kiedy na siebie wpadamy - aksamitny głos mojego wybawcy, jeśli tak go mogę nazwać, wzbudził ciarki na moim kręgosłupie.

- Co? - na początku nie zrozumiałam jego słów, dopóki nie podniosłam do góry głowy. - Harry? - uśmiech na jego twarzy się poszerzył, a ja od rozmowy z ojcem dopiero teraz delikatnie się uśmiechnęłam. Mam nadzieje, że nie wyszedł z tego jakiś grymas.

Bad girl | ZakończoneWhere stories live. Discover now