Rozdział 45

9.3K 360 68
                                    

(Ważna informacja po rozdziałem)
''To nie możesz być ty...''

- Pytanie co na ten temat wiem. To co, jesteście gotowi na szczerą prawdę?

- Emily oddaj mi to. Nie powinnaś tego mieć zwłaszcza, że są tu kamery, jeśli nasz szef zobaczy, że to masz, znajdzie cię...- chciał zrobić krok w moją stronę, ale się cofnęłam.

- Właśnie o to mi chodzi. Może waśnie tak się czegoś dowiem - powiedziałam.

- Nie rozumiesz, on cie zabije. Masz coś, co pozwoliłoby go zniszczyć. Dane, które potrafiłyby go zrujnować. Jego słabe punkty, rozumiesz...- starał się mi to wyjaśnić.

- Słabe punkty? Znasz je? Na pewno je znasz. Te twój szef to twój ojciec? Brat? A może wujek? To może dziadek? Jeśli te dane by go zniszczyły, to znaczy tylko jedno Harry, te dane mnie do niego doprowadzą - powiedziałam z nadzieją.

- Nie rozumiesz...

- Rozumiem, doskonale to rozumiem...każdy ma słabe punkty, a jego jest właśnie tutaj, na tym dysku...- pokazałam na rzecz w mojej ręce.

- Owszem, jest tam coś co szukamy od lat i nic nam nie udało się znaleźć. Tak jakby prawda na tym kawałku metalu nie istniała, ale każdy cwany człowiek, by z tych danych potrafił go zniszczyć...

- Zniszczyć? Po to cała ta zabawa? Po to dostawałam te wiadomości, żeby móc go zniszczyć - roześmiałam się. - Och Jack, jedno pytanie. Czy to ty mnie prześladujesz? Czy to ty do mnie wypisujesz? I czy to ty do mnie dzwonisz? Na początku nie zauważyłam podobieństwa, ale te jedno przeklęte słowo "skarbie" mi przypomniało. To twój głos słyszałam za każdym razem, kiedy do mnie dzwonił, to ty mnie straszyłeś, prześladowałeś, wydawałeś rozkazy. To byłeś ty przez ten cały czas. Osoba, której w  ogóle nie znam. Kim wy tak naprawdę jesteście? Po co te całe zagadki? Po co to wszystko? - byłam na skraju wytrzymałości. Trzęsłam się. Po moich policzkach zaczęły płynąc łzy. Nagle chłopcy podeszli do mnie. Harry mnie złapał, bo zakręciło mi się w głowie, a Jack wyjął mi dysk z ręki. Chciałam go zatrzymać, ale nie udało mi się.

- Oddaj mi to - zażądałam.

- Każdy z nas ma zadania Emily, jednym z nich dla mnie byłaś ty. Nie nie prześladowałem cię cały czas, tylko do odpowiedniego momentu. Nawet nie byłem na tym kontynencie, kiedy z tobą rozmawiałem, kiedy do ciebie pisałem. Zrobiłem to tylko kilka razy i na tym się zakończyło. Jednak nie wiedziałem, że to ty, dopóki sama mi tego teraz nie powiedziałaś. Jestem zaskoczony faktem, że ty możesz nam pomóc - powiedział.

- Pomóc? W czym? To ja od was oczekuje pomocy, to wy macie mi pomóc! - wyrwałam się z objęć Harry'go.

- To ty jesteś rozwiązaniem - wyszeptał chłopak.

- Jakim rozwiązaniem? - zapytałam.

- To dlatego...- złapał się za głowę i razem z Harry'm poszli do salonu zostawiając mnie samą.

- O co wam chodzi? To wy jesteście odpowiedzią - powiedziałam pewnie.

- Jaką odpowiedzią? - zapytał Jack.

- Odpowiedzią na moje pytania - wyjaśniłam.

- Pogubiłem się.

- Jack, dlaczego to robiłeś? Dlaczego do mnie pisałeś? - zapytałam na skraju wytrzymałości.

- Bo mi kazano. Mój zawód nie jest normalny. Mam szefa, a on wydaje mi rozkazy...- podeszłam do niego i złapałam za nadgarstki wykręcając je w moją stronę. Chłopak wydał się zaskoczony moim zachowaniem, ale się nie wyrwał. Podciągnęłam rękawy jego bluzy i spojrzałam najpierw na prawy nadgarstek, później na lewy. Lewa ręka była odpowiedzią. Złoty wąż.

Bad girl | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz