Rozdział 60.2

7.1K 284 21
                                    

Jeja...nie mam pojęcia od czego zacząć. Tak bardzo chciałabym Wam podziękować!
To już 230,5k wyświetleń i  14,5k gwiazdek! (16.02.2018r.)
Nie mogę w to uwierzyć...tak bardzo Wam dziękuję za to, że tu jesteście, że czekacie na rozdziały, że mnie wspieracie i że czytacie moje 'wypociny'...tak bardzo dziękuję :D Jestem taka szczęśliwa...nawet nie macie pojęcia, jak bardzo jestem szczęśliwa :D Nie chce się zbytnio powtarzać, także przejde do setna sprawy :)

Kocham pisać, kocham poświęcać temu czas, kocham to calusieńkim serce i dziękuję, że jesteście, bo to wszystko dzięki wam! 

A teraz miłego czytania :D

Josh.

Nie sądziłem, że przyjdzie czas, że będę tak blisko mimo tego wszystkiego, co się wydarzyło. Minął miesiąc odkąd odwiedzam Emily w szpitalu i pomagam jej sobie wszystko przypomnieć. Jestem przy niej szczęśliwy, zawsze byłem, a wcześniejsze sprawy zaszły za daleko. Robiłem wszystko dla jej bezpieczeństwa, jednak nie sądziłem, że Harry posunie się do takich czynów. Był głupi jeśli myślał, że ktokolwiek mu to odpuści.  Było wiele spraw, które po wypadku zaczęły się komplikować, a od niego minęło już pół roku. Wiedziałem, że nie mogę tego wszytkiego tak zostawić. Nie mogę jej zostawić. Mimo wszytko byłem i zawsze będę jej przyjacielem. Doskonale wiem, że ją skrzywdziłem, choć ona tego nie pamięta. Wiem, że z czasem sobie przypomni i znienawidzi mnie, a ta więź, która zaczęła teraz między nami powstawać, zniknie. Bałem się tego. 

Kiedy Harry zniknął, nie musiałem się niczym przejmować, bo nie miał już nade mną kontroli, lecz oni już mi nie ufali. Ashton pilnował mnie na każdym kroku, a kiedy przekraczałem próg sali, w której była Emily, zaglądął do niej częściej niż było to konieczne. 

Nie chciałem jej skrzywdzić. Nigdy nie chciałem tego zrobić, ale oni nie potrafili tego zrozumieć. Myśleli, że cały czas udawałem, że pokazywałem i poznawałem Emily nie ze zwykłego przypadku, czy zbiegu okoliczności, tylko z zemsty ze strony Harry'go czy mojej. 

Czy była jakaś zemsta z mojej strony?

Nie, nie sądzę. Ja, jak każdy z nas miałem zadanie do wykonania i starałem się zrobić wszystko, aby mi sie udało. Jednak wszystko się skrzyżowało, kiedy Emily zaczęła w końcu się przede mną otwierać i opowiadać o swojej rodzinie. O swoim bratu, o jego znajomych, o wszystkim. Wtedy zrozumiałem, że to ona jest celem. Celem, który od zawsze był moim zadaniem. 

Wszystko dodatkowo się skomplikowało, kiedy okazało się, że dziewczyna jest córką szefa, a obsesja ze strony Harry'go przerodziła się w coś okropnego. Nie tylko pragnął zemsty na Ashton'ie, ale i również na nim. Na swoim wuju i szefie w jednym. 

Każdego dnia miałem nadzieję, że to nie jest prawda, ale nadzieja znikała z każdą chwilą. 

Najbardziej, mimo wszystko, bałem się tego, że dziewczyna sobie przypomni. Nie chciałem, by pamiętała każdą chwile ze swojego życia. Gwałtu mogłaby sobie nie przypominać. 

Boje się jej reakcji. 

Na początku chciałem jej o tym powiedzieć, ale stchórzyłem. Nie mogłem. Nie chciałem jej ponownie zniszczyć. 

Kiedy tamtego dnia znalazłem ją na ulicy, zapragnęłem zemsty na tym łajdaku i się zemściłem. Nie tylko go zabiłem, ale patrzyłem, jak o to mnie błaga.

Po tym wydarzeniu Emily zamknęła się w sobie i nie była już tą samą dziewczyną, którą udało mi się uratować, kiedy ją poznałem. Zmieniła się ponownie w zamkniętą dziewczynkę, która wszystkiego się bała. Nie dziwiłem się jej. Ponownie została skrzywdzona, lecz w gorszy i paskudniejszy sposób. Odebrano jej coś, co nigdy nie powinno spotkać żadnej dziewczyny. Nie powinna stracić dziewictwa w tak paskudny sposób.  

Bała się zaufać. Bała się mojego dotyku, a ból i strach w jej oczach mnie zabijał. Nie wiedziałem, co mam robić. Starałem się jej pomóc i właśnie wtedy z czasem zrozumiałem, że muszę pomóc jej zapomnieć. Od tego wydarzenia upłynęło trochę czasu, a ja zaczęłem na nowo pomagać jej zbudować mur. 

Kiedy szukałem wszystkiego, trafiłem na wyścigi. Sam zajmowałem się tym bardzo długo, ale pomyślałem, że to jej pomoże odciąć się od rzeczywistości. Udało mi się zarazić ją moją pasją. Pokochała to, ale mimo wszystko nadal gdzieś głeboko w sercu się bała. Bała się ludzi i tego, że ponownie mogą ją zranić.

Nie nalegałem jej do niczego. Czekałem, bo wiedziałem, że tak uda mi się jej pomóc. 

W dniu wypadku zniszczyłem wszystko. Naszą przyjaźń. Mur, który razem budowaliśmy. Nasze wspomnienia. Nasze wspólne relacje. Naszą więź. Zniszyłem wszystko.

Wiedziałem i wiem jedno. Muszę to naprawić. Muszę pomóc jej przypomnieć i muszę zrobić wszystko, by się ode mnie nie odsunęła, kiedy sobie przypomni. 

- Hej...znowu się wyłączyłeś - dłoń na moim ramieniu przywołała mnie do rzeczywistości, a jej głos ukoił moje serce.

- Wszystko w porządku, księżniczko - wyszeptałem i uśmiechnęłem się do niej, gdy ujrzałem jej delikatny uśmiech. 

- Wiesz, tak sobie myślałam nad tym, co ostatni mi powiedziałeś. Jeśli naprawdę byłeś moim przyjacielem i w ostatnich dniach się pokłóciliśmy, to za pewne ci wybaczyłam. Skoro nasza więź była taka silna, jak sobie przypominam, to ci ufałam i wiedziałam, że nierobisz wszystkiego bez powodu.

Chciałem, żeby było to prawdą, jednak wiedziałem, jaka jest i czułem, że nieprędko mi wybaczy, nawet jak sobie przypomni.

- Chciałbym, żeby tak było - złapałem ją za rękę i lekko uścisnęłem. - Lekarz wspominał, że jesteś na lepszej drodze...- przerwała mi zanim zdążyłem skończyć zdanie. 

- Tak - uśmiechnęła się uradowana. - Powoli wracam do formy...znaczy tak mi się wydaje...Wczoraj przypomniałam sobie, że chodziłam na siłownie, racja? - przytaknęłem. - Lekarze mówią, że niedługo na spokojnie będę w stanie samodzielnie się poruszać. Moje mięśnie jeszcze potrzebują troche czasu, by samodzielnie funkcjonować, ale wiem, że ten czas to nie tak długo - roześmiała się, a ja nie mogłem się powstrzymać i również to zrobiłem. - Jestem szczęśliwa - powiedziała nagle. - Nie czuje tych zmartwień, jak pierwszego dnia po przebudzeniu. Nie boję się Ash'a - ostatnie słowa wyszptała. - Wiem, że starałeś się mi z tym pomóc, bym nie obwiniała go i starała się mu wybaczyć...dziękuję ci za to...Jeszcze nie pamiętam, czy kiedyś ci dziękowałam, ale teraz na pewno to robię - nie mogłem się nie uśmiechać, nie mogłem przy niej udawać kogoś kim nie jestem. 

Kochałem ją całym sercem i nie mogłem jej stracić. Gdyby wtedy coś się jej stało, albo gdyby się nie wybudziła, nie darowałbym sobie tego. 

- Boję się...- powiedziałem w końcu.

- Czego? - zapytała i zmarszczyła brwi. 

- Boję się, że się ode mnie odsuniesz, kiedy...- nie zdążyłem dokończyć.

- Już o tym rozmawialiśmy, nie zrobie tego...- wyszeptała i pogłaskała mnie po ręcę. 

- Emily, wiedz że żałuje, że wszystko robiłem dla twojego bezpieczeństwa, że chciałem cię chronić, a tak naprawdę wszystko pogorszyłem - patrzyłem w jej oczy ze smutkiem. 

- Na razie tego nie rozumiem, ale wiem, że będę pamiętać te słowa i wezmę je pod uwagę - uśmiechnęła się do mnie delikatnie. 

- Jest tyle rzeczy, których nie pamiętasz, ale wiem, że jesteś silna i dasz radę. Uda ci się to wszystko wygrać, bo jesteś dzielna. Zapamiętaj to. Ja zawsze przy tobie będę, nawet wtedy, kiedy będziesz chciała się odsunąć. Pamiętaj, że nigdy cię nie opuszczę i tak bardzo cię za wszystko przepraszam, księżniczko. 

~*~*~*~*~

Nie wiem, co moge jeszcze Wam napisać oprócz podziękowań na początku rozdziału (dziękuję) :***

Ps. Hym...mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba? <3 


Bad girl | ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz