JAK DYLAN ZMIENIAŁ SIĘ POD WPŁYWEM WŁADZY?
*Początki*
Perspektywa: Dylan
Usiadłem przy biurku i nie wiedziałem co robić. Spojrzałem na stertę papierów.
Mam je tylko podpisać czy jak?
- Brett! - zawołałem przyjaciela.
Po chwili zjawił się w gabinecie.
- Co ja mam robić? - spytałem z zagubieniem.
- Noo...rządzić? - wzruszył ramionami.
- Ale jak?! Ja nie umiem! Lucek nic mi nie pokazał! Powiedział tylko "och, zabijaj anioły, ble, ble, ble"! - zapiszczałem z irytacją.
- Myślisz, że ja się na tym znam? - westchnął Brett.
- A może Zane i Nate będą coś z tego ogarniać. - wskazałem na kartki.
- Oni teraz są zajęci organizowaniem imprezy. - poinformował.
- CO?! JAKIEJ IMPREZY DO CHUJA WAFLA?! - wybuchłem.
Brett tylko ponownie wzruszył ramionami. Wstałem od biurka i ruszyłem z głośnym tupotem stóp do salonu, wyrażając przy tym moje wkurwienie.
- Co to ma znaczyć?! - wydarłem się na przyjaciół, którzy leżeli na kanapie i rozmawiali o jakimś alkoholu.
- Leżenie, rozmawianie...to chyba oznacza odpoczynek. - wyjaśnił Zane.
Spiorunowałem go wzrokiem. Ja naprawdę nie wiem czemu wcześniej byłem z nim w "związku". Oczywiście opartym tylko na seksie, ale jednak. Był moim uległym, ale jednocześnie i przyjacielem. Wszystko zakończyło się, kiedy poprosiłem, aby został moim doradcą. Chociaż szkoda...mam jakąś dziwną słabość do blondynów. Trzeba znaleźć kogoś uległego na miejsce mojego przyjaciela.
- Dobrze wiecie, że nie o to mi chodzi! Co za imprezy wam w głowie i to bez mojej zgody?! - zapytałem z pretensją.
- Żadne imprezy. Po prostu taki mały melanż. Tylko my. Nikt więcej. - zapewnił Nate.
- Wiem gdzie zdobyć dobre alko. - pochwalił się blondyn.
- Czyli tylko my. Takie małe spotkanie, trochę fajek, alkoholu i tyle? - upewniałem się.
- Można to nazwać "parapetówką". - zaśmiał się Nate.
- To nie jest dobry pomysł. - wtrącił Brett, który przysłuchiwał się tej rozmowie - Mamy całe Piekło na głowie. Trzeba jakoś w mądry sposób nim rozporządzać, a nie siedzieć i chlać. - stwierdził.
- Kurwa, Brett! Weź daj trochę na luz! - przewrócił oczami Zane.
- W sumie to co szkodzi nam się napić. - poddałem się - Jedźcie załatwić alko i w sumie ja też powinienem mieć gdzieś butelkę czegoś. A teraz idę zobaczyć czy coś uda mi się odszyfrować z tych papierów, bo za chuja nie wiem co ja mam tam wpisać. - zdecydowałem.
- Subcio! Chodź, Nate! - blondyn zerwał się z kanapy.
Mam nadzieję, że nie wpierdolą się w jakieś bagno.
Perspektywa: Nathan
- Czy ty na pewno wiesz co robisz? - spytałem swojego przyjaciela, bo miejsce do jakiego mnie przywiózł było najprościej w świecie speluną.
- Zaufaj mi. Wiem co robię. - oznajmił pewnym siebie głosem.
Zane pociągnął za kawałek blachy, która chyba miała być furtką. Weszliśmy na zaśmiecione podwórko. Przed nami stał jakiś koleś, opierający się o maskę w sumie zajebistego samochodu. Miał na sobie obcisłe, czarne rurki i skórzaną kurtkę w tym samym kolorze. Chłopak uniósł na nas wzrok i poprawiając sobie rozwiane, brązowe kosmyki włosów, wyprostował się i odszedł pare kroków od auta.
YOU ARE READING
Chosen By The Devil (Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2018 W Niebie i Piekle trwa od wielu wieków wojna pomiędzy Aniołami a Demonami. Władca Zastępów Aniołów jest już tym zmęczony, więc postanawia iść na układ z Dylanem, Władcą Piekła. Tylko, że Dylan zgodzi się na pokój tylko wtedy, gd...