🔯ROZDZIAŁ 41🔯

10.6K 849 576
                                    

Perspektywa: Thomas

Leżałem na łóżku, rozmyślając nad tym co stało się między mną a Dylanem. Nie żałowałem tego ani trochę. Powiem więcej, chciałbym to powtarzać co chwilę! Dobrze wiem, że postępuje źle, ale nie potrafię nie pragnąć szatyna.

Nagle usłyszałem huk niedaleko cel, jakby ktoś się przewrócił. Szybko ubrałem się, żeby jakaś osoba przypadkiem nie zobaczyła mnie nago.

Następnie skierowałem się do cel, ale nikogo tu nie było. Na podłodze leżał tylko wibrator, którym rzuciłem w Dylana. Wziąłem rzecz i postanowiłem odłożyć na miejsce, a potem iść do pokoju i zobaczyć co słychać u moich przyjaciół.

Perspektywa: Connor

Chodziłem po pałacu Dylana i szukałem jakichś tropów aniołów, ale jedyne co znalazłem to wyjebany różowymi rzeczami pokój.
Po chwili napotkałem schody, prowadzące w dół.
Zszedłem po nich i od razu po zobaczeniu cel, domyśliłem, że Dylan pewnie trzyma tu nieposłuszne mu osobniki.
Zaciekawiony, ruszyłem dalej, mijając zakratowane, puste cele. Nagle wlazłem na jakiś owalny przedmiot i wyjebałem się na plecy. Syknąłem z bólu. Uniosłem lekko głowę, aby zobaczyć na co wdepnąłem.

Czy to jest, kurwa, sztuczny penis?!

Podniosłem się szybko z posadzki. Nie chciałem iść już dalej, więc wróciłem na górę, zapamiętując, żeby nigdy tu nie schodzić.

Pochodziłem jeszcze przez chwilę po pałacu, gdzie przez moment gadałem z Cody'm z tego co pamiętałem, gdy Liam mi przedstawiał wszystkich, kiedy ich podwoziłem. Chłopak ogólnie mówił jakieś niezrozumiałe rzeczy, ale z grzeczności spędziłem z nim trochę czasu. Spotkałem również parę, która zjadała sobie twarze, ale szybko ich minąłem, bo ten wysoki chłopak patrzył się na mnie jakby chciał zabić.

A przecież tylko zaproponowałem, że popatrzę!

Chociaż w sumie to mogłem im powiedzieć, że w piwnicy na podłodze leży sztuczny penis...może by skorzystali.

Następnie zdecydowałem wyjść na zewnątrz i sprawdzić czy ktoś nie podpierdolił mi moich wybuchowych cudeńek z bagażnika. Cholera wie kto tu się kręci po okolicy.

Przechodziłem obok jakiegoś pokoju i zatrzymałem, słysząc rozmowę przez uchylone drzwi.

- Nie boisz się ani trochę? - spytał chyba Brad, a przynajmniej tak zapamiętałem jego głos.

- Dylan nie pozwoli nas skrzywdzić. - odrzekł ten ładny blondasek - Nie martw się. Ani Connor, ani Lucyfer nie dowie się, że jesteśmy aniołami. - przyrzekł.

Chyba coś ci nie pykło, ziomek!

Wszystko nagle poukładało mi się w głowie. Podwiozłem anioły do Góry Śmierci, a potem widziałem właśnie je, lecące nad nią!

Ale mi kitów nawciskali! Jak ja mogłem dać się tak oszukać?! Niech tylko Lucek się dowie!

Wyszedłem na dwór, po czym ruszyłem do swojego auta. Zasiadłem za kierownicą i odjechałem z piskiem opon. W pierwszej kolejności musiałem powiadomić o wszystkim Lucyfera i postaram namówić, żebym mógł wysadzić Dylanowi dom, bo w sumie trochę skłamałem, gdy mówiłem, że Lucek dał mi wolną rękę. No ale dawno nie wysadzałem niczego w powietrze!

Jechałem drogą i przed sobą zobaczyłem jakichś dwóch gości. Zatrzymałem się obok. Poznałem ich od razu! Był to doradca Dylana, Zane. A ten drugi to był Scott! I teraz wiedziałem, że też jest aniołem!
Postanowiłem, że zagram trochę, aby jakoś dostarczyć ciemnowłosego do Lucka, to może na serio mi pozwoli wysadzić w powietrze pałac!

Chosen By The Devil (Dylmas)Where stories live. Discover now