Perspektywa: Thomas
Po rozmowie z Bradem, którego musiałem uspokoić, ruszyłem na poszukiwania Dylana. Wiedziałem, że jest zajęty wymyślaniem planu jak rozwiązać tą sprawę z Lucyferem, ale martwiłem się o Scott'a. Bardzo długo go już nie było. Razem z Bradem odkryliśmy także, że z naszego pokoju zniknęła mapa Piekła.
Bałem się, że przyjaciel postanowił jeszcze raz spróbować uciec. Przecież mogło go spotkać jakieś niebezpieczeństwo.
Natknąłem się na Dylana w korytarzu. Spojrzałem w jego brązowe oczy i serce zaczęło bić mi szybciej.
- Hej. - wyszeptałem, nie wiedząc co powiedzieć.
- Hej. - odpowiedział, unosząc kąciki swoich ust w górę - Miałeś odpoczywać. - upomniał - Czy nie słuchanie mnie to jakiś twój nawyk? - spytał żartobliwie, podchodząc do mnie blisko.
- Martwię się o Scott'a. - wyznałem.
- Nie martw się. Z Zane'm jest bezpieczny. Poszli przecież do klubu. Pewnie twój przyjaciel poznał tam kogoś i nie chce prędko wrócić do domu. Zresztą Scott jest odpowiedzialnym chłopakiem. Po tym jak Minho go upił, wątpię, że da się drugi raz na to namówić. - zapewnił.
Uspokoiłem się nieznacznie po słowach szatyna. Miał rację. Scott to najodpowiedzialniejsza osoba jaką znam.
Posłałem Dylanowi lekki uśmiech. Spojrzeliśmy sobie w oczy i momentalnie po moim ciele przeszły dreszcze. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za biodra.
- Wyglądasz cudownie w tych króciutkich spodenkach. - wymruczał, a ja poczułem jak robi mi się gorąco - Co powiesz na to, żeby...- zaczął, ale przerwał mu nagle ogromny huk z dworu.
Szatyn zmarszczył brwi w zdziwieniu, po czym puścił mnie i skierował w stronę hałasu.
Pobiegłem za nim.Gdy wyszliśmy z domu, jednocześnie przystanęliśmy zszokowani w miejscu.
- Kurwa, Scotty! Wjechałeś w czyjś dom! - z roztrzaskanego samochodu wysiadł ksztuszący się ze śmiechu Zane - O! To nasz dom! - zauważył po chwili i znów się roześmiał.
Scott również opuścił pojazd z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Widzisz? Odnalazłem nas! - powiedział z dumą, następnie chichotając uwiesił się na szyi Zane'go.
- CZY WAS DO KOŃCA POPIERDOLIŁO?! - wybuchł Dylan i nawet ja podskoczyłem w miejscu ze strachu.
- Wyluzuj, koleś! - zaśmiał się mój przyjaciel.
- WJECHALIŚCIE, KURWA, W ŚCIANĘ! - wykrzyczał szatyn, pokazując na rozjebany samochód - W ogóle to auto Connora! Skąd go macie?! - spytał ze złością.
- Ukradliśmy mu. - wyjaśnił wesoło Zane.
- A jego zostawiliśmy na drodze. - dodał Scott.
- IDIOCI! - wydarł się Dylan.
Złapałem go za rękę, chcąc aby trochę ochłonął. Następnie spojrzałem na dwójkę tych debili.
- Marsz do pokoju i wytrzeźwieć! - nakazałem im.
- My pijani nie jesteśmy, ziom. - prychnął fioletowowłosy.
- Paliłem zioło! - pochwalił się Scott, jakby właśnie uratował cały świat od zagłady.
- Do pokoju! Teraz! - powtórzyłem, bo szczerze mówiąc, także zaczęli mnie już irytować.
- No chyba żeś na penisa upadł. - skomentował Scott, na co Zane wybuchł śmiechem.
YOU ARE READING
Chosen By The Devil (Dylmas)
FanfictionPisane w roku: 2018 W Niebie i Piekle trwa od wielu wieków wojna pomiędzy Aniołami a Demonami. Władca Zastępów Aniołów jest już tym zmęczony, więc postanawia iść na układ z Dylanem, Władcą Piekła. Tylko, że Dylan zgodzi się na pokój tylko wtedy, gd...