🔯ROZDZIAŁ 43🔯

10.9K 891 792
                                    

Perspektywa: Thomas

Po rozmowie z Bradem, którego musiałem uspokoić, ruszyłem na poszukiwania Dylana. Wiedziałem, że jest zajęty wymyślaniem planu jak rozwiązać tą sprawę z Lucyferem, ale martwiłem się o Scott'a. Bardzo długo go już nie było. Razem z Bradem odkryliśmy także, że z naszego pokoju zniknęła mapa Piekła.

Bałem się, że przyjaciel postanowił jeszcze raz spróbować uciec. Przecież mogło go spotkać jakieś niebezpieczeństwo.

Natknąłem się na Dylana w korytarzu. Spojrzałem w jego brązowe oczy i serce zaczęło bić mi szybciej.

- Hej. - wyszeptałem, nie wiedząc co powiedzieć.

- Hej. - odpowiedział, unosząc kąciki swoich ust w górę - Miałeś odpoczywać. - upomniał - Czy nie słuchanie mnie to jakiś twój nawyk? - spytał żartobliwie, podchodząc do mnie blisko.

- Martwię się o Scott'a. - wyznałem.

- Nie martw się. Z Zane'm jest bezpieczny. Poszli przecież do klubu. Pewnie twój przyjaciel poznał tam kogoś i nie chce prędko wrócić do domu. Zresztą Scott jest odpowiedzialnym chłopakiem. Po tym jak Minho go upił, wątpię, że da się drugi raz na to namówić. - zapewnił.

Uspokoiłem się nieznacznie po słowach szatyna. Miał rację. Scott to najodpowiedzialniejsza osoba jaką znam.

Posłałem Dylanowi lekki uśmiech. Spojrzeliśmy sobie w oczy i momentalnie po moim ciele przeszły dreszcze. Chłopak przyciągnął mnie do siebie, łapiąc za biodra.

- Wyglądasz cudownie w tych króciutkich spodenkach. - wymruczał, a ja poczułem jak robi mi się gorąco - Co powiesz na to, żeby...- zaczął, ale przerwał mu nagle ogromny huk z dworu.

Szatyn zmarszczył brwi w zdziwieniu, po czym puścił mnie i skierował w stronę hałasu.
Pobiegłem za nim.

Gdy wyszliśmy z domu, jednocześnie przystanęliśmy zszokowani w miejscu.

- Kurwa, Scotty! Wjechałeś w czyjś dom! - z roztrzaskanego samochodu wysiadł ksztuszący się ze śmiechu Zane - O! To nasz dom! - zauważył po chwili i znów się roześmiał.

Scott również opuścił pojazd z szerokim uśmiechem na twarzy.

- Widzisz? Odnalazłem nas! - powiedział z dumą, następnie chichotając uwiesił się na szyi Zane'go.

- CZY WAS DO KOŃCA POPIERDOLIŁO?! - wybuchł Dylan i nawet ja podskoczyłem w miejscu ze strachu.

- Wyluzuj, koleś! - zaśmiał się mój przyjaciel.

- WJECHALIŚCIE, KURWA, W ŚCIANĘ! - wykrzyczał szatyn, pokazując na rozjebany samochód - W ogóle to auto Connora! Skąd go macie?! - spytał ze złością.

- Ukradliśmy mu. - wyjaśnił wesoło Zane.

- A jego zostawiliśmy na drodze. - dodał Scott.

- IDIOCI! - wydarł się Dylan.

Złapałem go za rękę, chcąc aby trochę ochłonął. Następnie spojrzałem na  dwójkę tych debili.

- Marsz do pokoju i wytrzeźwieć! - nakazałem im.

- My pijani nie jesteśmy, ziom. - prychnął fioletowowłosy.

- Paliłem zioło! - pochwalił się Scott, jakby właśnie uratował cały świat od zagłady.

- Do pokoju! Teraz! - powtórzyłem, bo szczerze mówiąc, także zaczęli mnie już irytować.

- No chyba żeś na penisa upadł. - skomentował Scott, na co Zane wybuchł śmiechem.

Chosen By The Devil (Dylmas)Where stories live. Discover now