🔯ROZDZIAŁ 49🔯

10K 908 356
                                    

Perspektywa: Liam

Ustałem z założonymi rękami i obrażoną miną po środku pokoju Kotlecika. Chłopak zamknął za sobą drzwi, po czym spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem. Serce zabiło mi szybciej, ale starałem się nie okazywać tego, że nie potrafiłem się długo na niego gniewać.

- Sezamku...- zamruczał, na co po moim ciele przeszły dreszcze - Długo jeszcze będziesz się fochał? - spytał.

- Tak. - burknąłem.

- W takim razie...- zaczął, podchodząc bliżej - Trzeba coś z tym zrobić. - z uśmiechem na ustach, złapał mnie za biodra i przyciągnął do siebie.

- Nie myśl sobie, że pocałunek cokolwek zmieni! - prychnąłem.

- A kto powiedział, że chcę cię pocałować? - przekrzywił głowę na bok, patrząc mi intensywnie w oczy.

Nogi się pode mną ugięły, a szczególnie wtedy, gdy chłopak pochylił się do mojego ucha, owiewając je gorącym powietrzem.

- Chociaż w sumie chcę cię pocałować, ale nie tak jak myślisz. - wyszeptał.

Zacisnąłem dłonie na jego ramionach, próbując utrzymać równowagę, bo cały topniałem. Znaczy...jedna rzecz w dole zdecydowanie nie topniała, a wręcz przeciwnie.

- BRETT! - podskoczyłem w miejscu ze strachu, gdy do pokoju wpadł Dylan.

Niech go kurwa chuj trzaśnie!

- Czego chcesz, mały kurwiu? Widzisz, że jestem zajęty tak trochę? - zirytował się Brecik.

- Powiedz to Zane'mu, który zaraz dostanie ataku paniki, bo Scott złamał sobie nóżkę. - przewrócił oczami szatyn.

- Co?! Gdzie on jest?! - przestraszyłem się.

- W salonie. - odpowiedział Dylan, a ja nie zwracając uwagi na nic, wypadłem z pokoju.

Gdy wbiegłem do salonu, zobaczyłem Cody'ego i Nate'a, wpatrującego się ze współczuciem w leżącego na kanapie Scott'a, a kiedy zauważyłem, że klęczy koło niego Zane, nie wytrzymałem.

- Co mu znowu zrobiłeś?! - wykrzyczałem oskarżająco do fioletowowłosego.

Jego to trzeba gdzieś zamknąć i odseparować od Scott'a! Nie dość, że go naćpał, zmusił do zniszczenia czyjegoś mienia to jeszcze wykorzystał seksualnie!

- Nic mu nie zrobiłem, ty tępa pało! Przyprowadź tu swojego chłoptasia lepiej! Nie widzisz, że Scotty cierpi?! - wybuchł Zane.

- Przestańcie...- próbował się wtrącić słabym głosem ciemnowłosy.

- Cierpi przez ciebie! - stwierdziłem ze złością.

- SPOKÓJ! - do salonu wszedł Kotlecik, a za nim Dylan i jeszcze Thomas się znalazł po drodze - Będę musiał ją najpierw nastawić, żeby szybciej się zrosła. - powiadomił, kucając przy kanapie - To będzie cholernie boleć. - ostrzegł.

- TO ZRÓB COŚ ŻEBY GO NIE BOLAŁO! - nakazał Zane.

- Wiem co robię, okej? - upomniał Brett.

- No nie wydaje mi się, skoro chcesz mu zadać jeszcze większy ból! - burknął.

- Jezu, Zane, zamknij się już. A ty, weź mi nastaw tą nogę. - poprosił błagalnie Scott.

- Ale najpierw daj coś znieczulającego! Dylan potrafisz załagodzić ból, co? - Zane nadal nie przestawał ględzić.

- Sezamku, zabierzcie mi go stąd, proszę! - zirytował się Brecik.

- NIGDZIE NIE IDĘ! - oznajmił od razu, ale posłałem znaczące spojrzenie Thomasowi i razem wyciągnęliśmy go z salonu - Puszczajcie! - wyrwał nam się na korytarzu.

Chosen By The Devil (Dylmas)Where stories live. Discover now