🔯ROZDZIAŁ 48🔯

9.8K 864 542
                                    

Perspektywa: Scott

Wbiegłem do biblioteki i schowałem się za jednym z regałów z książkami. Usiadłem na podłodze i najzwyklej w świecie zacząłem płakać. Wcześniej myślałem, że czuję się skończony, po tym co wyprawiałem z Zane'm, a co mam czuć teraz, gdy każdy wie, że naćpany zrobiłem loda fioletowowłosemu? Jest mi tak strasznie wstyd! Jak ja spojrzę w oczy przyjaciołom?

Nagle usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi, a potem ciche kroki. Ktoś ewidentnie szukał mnie pośród regałów i po chwili znalazł. Spuściłem wzrok na podłogę, nie mogąc spojrzeć w oczy nawet jemu.

- Jejku, Scotty. Nie ma czym się przejmować. - westchnął i usiadł na przeciwko mnie.

- Nie ma czym się przejmować?! - powtórzyłem z niedowierzaniem - Każdy wie co zrobiłem! - wybuchłem, a po policzkach poleciało mi więcej łez.

- Szybko o tym zapomną. - wzruszył ramionami - Naprawdę nic się nie stało. Zobaczyli nas i co? Ja się wcale tym nie przejmuje. - oznajmił spokojnie.

- Bo ty jesteś jakiś popierdolony! - stwierdziłem - Nie masz za grosz wstydu! W ogóle zostaw mnie w spokoju, bo to twoja wina! Ty mnie naćpałeś! - stwierdziłem oskarżająco.

- Sam ześ palił. Ja cię do niczego nie zmuszałem, ułomie. - przewrócił oczami - Ale niech ci będzie. Zwal wszystko na mnie. I co, lepiej ci? - spytał.

- Nie. - wyjąkałem cicho.

- No widzisz. Przestań ryczeć i weź się w garść. Olejmy ich, zgoda? A jak będą rzucać jakieś podteksty, zawsze możemy nagrać Dylana i Thomasa jak się macają i puścić na cały dom. - zaproponował z uśmiechem.

Boże, przecież to najgorszy pomysł o jakim słyszałem!

- Czy ty czasami rozumiesz to co mówisz? Nigdy nie zrobiłbym takiego świństwa Thomasowi! - oburzyłem się.

- Wątpię, że by się tym przejął jak ty. Paraduje sobie prawie pół nagi po domu, plus widziałeś jego roztrzepane włosy? Widać od razu, że się seksił z Dylem i tego nie ukrywa. Bierz z niego przykład i przestań przejmować takimi bzdetami. - nakazał.

- Po prostu zostaw mnie w spokoju, Zane. - burknąłem, bo jego obecność tylko jeszcze bardziej mnie dołowała.

- Mowy nie ma. Jestem twoim opiekunem, pamiętasz? Nie mogę cię zostawić w takim stanie, więc masz do wyboru siedzieć tu ze mną i dalej mazać się jak dziecko, albo weźmiemy mój motor i pojedziemy na małe szaleństwo. - zaproponował wesoło.

Czy jego do końca popierdoliło?

- Myślisz, że po tym co się stało, pojadę z tobą gdzieś kiedykolwiek? - prychnąłem - Nie, dzięki. - dodałem z irytacją.

- Oj, Scotty. - jęknął z niezadowoleniem - Weź się rozluźnij trochę! Byłeś taki spoko po ziele! A teraz znowu zachciało ci się bawić w poważnego nudziarza! - wytknął.

- Wolę być nudziarzem niż chodzić naćpany i rozwalać komuś auta! - wybuchłem.

- Ale przyznaj, że bawiłeś się zajebiście! - stwierdził z uśmiechem.

No i tu mnie ma...

Głupio mi się do tego przyznawać, ale w sumie to były najlepsze chwile mojego życia, tylko szkoda, że przyjaciele się o tym dowiedzieli.

- Wcale nie. - burknąłem pod nosem.

- Nie kłam, Scotty. - zaśmiał się - No dawaj, wyjdźmy gdzieś. Będzie super. I obiecuję, że nie dam ci żadnego zioła. - namawiał.

Chosen By The Devil (Dylmas)Where stories live. Discover now