🔯ROZDZIAŁ 3🔯

13.3K 1K 774
                                    

DRUGI NA DZIŚ;*

Perspektywa: Thomas

Weszliśmy do bardzo sporej posesji. Była o wiele większa i o wiele ekskluzywniejsza niż ta Michaela. Tylko co z tego, skoro wszystko wokół niej jest takie brzydkie i martwe?

Od razu po przekroczeniu drzwi z ciemnego drewna, znaleźliśmy się w ogromnym salonie. Odetchnąłem z ulgą, bo wnętrze miało trochę kolorów. Meble oczywiście były ciemne, ale za to dywan, czy zasłonki w oknach miały inne kolory niż czarny, co było miłą odmianą. Na nasz widok jakiś chłopak poderwał się z kanapy. Miał na sobie czarne rurki, ciemnoszarą bluzkę oraz czerwoną koszule w czarną kratę. Jego włosy były intensywnie czarne jak pióra kruka. Grzywka spadała mu na zielone oczy, ale włosy po bokach jego głowy były wygolone tak, że tylko na górnej części były długie.

- Co tu robią anioły do chuja? - spytał zdziwiony.

- Od dziś tu mieszkają, Nate. - poinformował go z uśmiechem Dylan.

- Ale jak...- zaczął, a potem wzrok czarnowłosego spoczął na Cody'm - Osz kurwa twoja jebana mać. - przeklnął srogo - Jaki słodziak. - przygryzł dolną wargę, wciąż wpatrzony w fiołkowookiego.

Cody schował się za mną, cały zarumieniony i przestraszony.

- Tknij go tylko, a zapierdolę! - zagroziłem.

Dylan zrobił wielkie oczy na moje słowa. Chyba nie spodziewał się, że anioł potrafi klnąć, ale chuj mu w dupe. Mam gdzieś jego zdanie na ten temat.

- Takie śliczne aniołki nie powinny klnąć, Tommy. - upomniał mnie.

Zignorowałem to, że stwierdził iż jestem śliczny oraz że zdrobnił moje imię.

- Pierdol się. - burknąłem.

- Nie martw się o moje życie seksualne. Pierdolę się bardzo często. A ty masz kolejną karę, mój drogi. - oznajmił spokojnie, pewnym siebie tonem.

Zacisnąłem ręce w pięści ze złości. Poczułem czyjąś dłoń na ramieniu i spojrzałem na Scott'a, który posłał mi błagające spojrzenie. Postanowiłem go posłuchać i zamilczeć.

- Dowiem się w końcu o co tu chodzi? - wtrącił Nate czy jak mu tam było.

- Zawarłem pakt o pokój z tym dziadem Michaelem. W zamian dał nam te słodziaki. - wyjaśnił szatyn.

- Tom, wydaje mi się, że to jednak nie ma nic wspólnego z integracją. - wyszeptał mi do ucha Liam.

Och, serio?! Nie zauważyłem!

Obiecałem sobie w duchu, że jak któryś demon będzie chciał dotknąć jakiegokolwiek z moich przyjaciół, zabiję.

- Ja tu widzę tylko jednego słodziaka. - stwierdził czarnowłosy, nadal skanując wzrokiem Cody'ego.

Schowałem fiołkowookiego bardziej za siebie. Czułem jak jego ciało drży ze strachu.

- Przestań, nie widzisz, że on się ciebie boi? - odezwał się Liam.

- Do czasu. - uśmiechnął się.

Następny psychol do kolekcji. Ciekawe ilu ich jeszcze tutaj jest...

- Trzeba coś zrobić z tymi waszymi szmatami na początek. Za mną. - nakazał Dylan, ruszając w stronę długiego korytarza po lewej - Nie będę na was czekał. - dodał, a my od razu poszliśmy za nim.

Znaczy ja nie bardzo chciałem, ale Scott pociągnął mnie za sobą.

Wprowadził nas po chwili do wielkiego pomieszczenia. Było tu przytulnie i ładnie. Nie mogłem powiedzieć, że nie.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz