Rozdział 2

3.5K 114 49
                                    

Jechaliśmy cały dzień. Zatrzymaliśmy się dopiero, gdy zaczęło robić się ciemno. Chcieliśmy trochę odpocząć po pierwszym dniu wyprawy. Kili mi wciąż nie zapłacił, ale postanowiłam, że na razie mu odpuszczę.

Większość Kompanii już spała, na zwiadach zostaliśmy tylko my z Kilim i Filim. Byłam bardzo zmęczona, oczy powoli mi się zamykały więc oparłam głowę o ramię Kiliego.

- Prześpij się trochę. - powiedział do mnie brunet.

- Dzięki. - odpowiedziałam. - Ale wątpię by udało mi się zasnąć przy takim chrapaniu Bombura.

Krasnolud zaśmiał się. Siedząc tak oparta o Kiliego dostrzegłam, że Bilbo też nie mógł spać przez te chrapanie. Wstał i poszedł do kucyków. Po drodze dowiedziałam się, że miał uczulenie na końską sierść i stąd ta niechęć by jechać na jednym z nich. Chciał nawet zawrócić do domu po chusteczkę, ale Bofur dał mu kawałek jakiejś szmatki zamiast tego. Nagle rozległ się dziwny dźwięk przez, który od razu otrzeźwiałam podobnie jak Thorin, który siedział niedaleko nas.

- Co to było? - spytał lekko przestraszony Bilbo i podszedł do nas.

- Orkowie. - odpowiedział mu Kili.

- Orkowie? - spytał malec.

- Paskudne stwory. - dodałam.

- Zarzynacze. - poparł nas Fili. - Pewnie są ich setki.

- Atakują tuż przed świtem, kiedy wszyscy śpią. - dodał Kili. - Szybko i cicho, bez hałasu.

-  I bardzo krwawo. - wtrąciłam.

Sądząc po minie hobbita, udało nam się go nieźle wystraszyć. Kili zerknął na mnie i zaczął się cicho śmiać, po chwili i ja, i Fili do niego dołączyliśmy.

- Myślicie, że to śmieszne? - skarcił nas Thorin. Po czym wstał i podszedł do nas. - Waszym zdaniem atak orków to żarty?

- Wcale tak nie myślimy... - zaczął nas tłumaczyć Kili.

- W ogóle nie myślicie. - wszedł mu w słowa starszy krasnolud. - Nie znacie świata. - dodał i odszedł od naszej grupy.

Thorin na pierwszy rzut oka może wydawać się dość srogi i niezbyt sympatyczny, ale prawda jest zupełnie inna. Ma naprawdę dobre serce i potrafi być milszy niż teraz, ale nie ma co mu się dziwić. Ma powody by nienawidzić orków.

- Nie przejmujcie się nim. - powiedział Balin i podszedł do nas. - Thorin ma powody by nienawidzić orków... - mówił jakby czytał mi w myślach.

Po chwili zaczął opowiadać o tym jak orkowie zajęli Morię. Mówił jak poległ Thror i o tym jak Thorin stawił czoło Blademu Orkowi. Wojna była wygrana, a Blady Ork zniknął. I miałam ogromną nadzieję, że zginął.

- A co z Bladym Orkiem? - dopytał Bilbo. - Co się z nim stało?

- Umknął do swojej nory. - odpowiedział mu Thorin podchodząc z powrotem do nas. - Ten gad już dawno temu zdechł od ran.

Miałam wielką nadzieję, że Thorin ma rację i, że moje dziwne przeczucie się nie sprawdzi.

***

W dalszą podróż ruszyliśmy z samego rana. Złapał nas niestety deszcz, ale i mimo tego jechaliśmy dalej przed siebie. Gandalf opowiedział nam po drodze o innych czarodziejach, ponieważ narzekaliśmy na deszcz i prosiliśmy by coś z tym zrobił. To niestety nie należało do jego zadań więc tak się zaczęły opowieści o pozostałych. Na szczęście deszcz skończył się i nie musieliśmy nic takiego niezwykłego robić. Po drodze nie natknęliśmy się na żadną zgraję orków co nas bardzo ucieszyło. Dzień minął nam bardzo szybko i zanim się zorientowaliśmy zaczęło robić się ciemno, więc zaczęliśmy szukać nowego miejsca na nocleg. Znaleźliśmy je nieopodal lasu, obok zniszczonej chaty. Miejsce dobre jak każde inne, a przynajmniej tak mi się zdawało. Gandalf natomiast upierał się byśmy się tu nie zatrzymywali i poszli dalej, do Ukrytej Doliny. Dębowa Tarcza mówił, że nie ma zamiaru tam iść i tu oczywiście się z nim zgodziłam.

The Hobbit  | Kili (PL) Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum