Rozdział 8

2.3K 97 10
                                    

Patrzyłam jak ork zbliża się ku Thorinowi i bałam się najgorszego. Dębowa Tarcza próbował sięgnąć po swój miecz, ale był on za daleko. Stwór nachylił się już nad nim z zamiarem ścięcia mu głowy aż nagle znikąd pojawił się Bilbo i odepchnął paskudę na bok, a później kilkoma szybkimi ruchami miecza, zabił stwora.

Patrzyłam w osłupieniu na całe to zajście i nie mogłam wierzyć własnym oczom. Nasz hobbit właśnie ocalił życie Thorinowi.

- Daj rękę. - szepnął Kili.

Nie zauważyłam nawet kiedy wszedł na górę, podobnie jak i Fili. Byłam zbyt zajęta przyglądaniu się całego zajścia.

- Chodź szybko, bo nasz włamywacz narobił sobie kłopotów. - powiedział Kili i wyciągnął do mnie rękę, którą po chwili chwyciłam i krasnolud pomógł mi wejść na górę.

- Zabić go. - rozkazał Azog.

Wymieniłam z braćmi spojrzenia i razem ruszyliśmy wraz z resztą Kompanii na pomoc Bagginsowi. Atakowaliśmy ich jednego po drugim i szło nam nie najgorzej, a przynajmniej na razie. Wykorzystałam chwilę, w której żaden ze stworów mnie nie atakował i pobiegłam sprawdzić co z Thorinem.

- Thorinie. - powiedziałam klękając przy nim. - Słyszysz mnie?

Był nieprzytomny, próbowałam go obudzić, ale nie mogłam.

- Malia! Za tobą! - krzyknął Bilbo.

Odwróciłam się w momencie, gdy ork zamachnął się na mnie mieczem. Na szczęście zdążyłam odbić cios. Za drugim razem stwór chciał obciąć mi głowę, ale schyliłam się i mu się to nie udało. Później jednym szybkim ruchem przebiłam go na wylot. Odwróciłam się do Bilbo i posłałam mu wdzięczny uśmiech, który odwzajemnił. Po chwili jednak mina mu zżędła i pokazał palcem na coś za mną. Odwróciłam się w tamtą stronę i zobaczyłam Azoga. Zszedł on z warga i powolnym krokiem ruszył w moją stronę. Wiedziałam, że ta walka mnie nie ominie i cieszyłam się, że wreszcie będę mogła się zemścić. Odebrał mi wszystko co miałam, a teraz czas by za to zapłacił. Podeszłam bliżej niego i już miałam zaatakować, gdy dostrzegłam jak coś przelatuje nade mną. Spojrzałam w górę i zobaczyłam orły. Bardzo duże orły.

- A one skąd się tu wzięły? - usłyszałam Filiego.

- Dobre pytanie. - Kili poparł brata.

Zapatrzyłam się na orły i mało brakowało, a straciłabym głowę. Azog zamachnął się na mnie mieczem, ale w ostatniej chwili udało mi się zrobić unik. Tym razem to ja chciałam zaatakować, ale on był zbyt szybki. Dopiero zdążyłam zrobić jeden unik, a on już atakował ponownie. Z trudem zdążyłam zareagować. Odbiłam jego cios, a później spróbowałam zaatakować go ponownie. On natomiast chwycił mnie za rękę, w której trzymałam miecz i mi ją wykręcił. Syknęłam z bólu. Kopnęłam go w kolano, a później drugą ręką sięgnęłam po mój sztylet, który miałam z tyłu, za pasem i dźgnęłam go w ramię. Blady Ork krzyknął z bólu i mnie puścił.

Wykorzystałam ten moment i zamachnęłam się na niego ponownie. Przebiłam go na wylot, a przynajmniej tak mi się zdawało. Dopiero po chwili zauważyłam, że ork po prostu chwycił miecz i zatrzymał go pod pachą. Chciałam wyciągnąć broń z powrotem, ale mi się to nie udało. Ork jednym szybkim ciosem wybił mnie w powietrze. Walnęłam plecami w drzewo i powoli osunęłam się na ziemię. Przez moment brakowało mi tchu. Zakaszlałam i spojrzałam w stronę stwora, zbliżał się do mnie z tym swoim złowrogim uśmieszkiem na twarzy. Odsunęłam się chwiejnym krokiem od drzewa szukając w międzyczasie jakiejś broni. Sztylety na wiele się nie przydadzą, bo jego miecze były z pięć razy od nich większe. Chociaż, jeśli dobrze to przemyślę to...

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now