Rozdział 10

2.3K 91 14
                                    

Beorn dał nam swoje kuce byśmy mogli szybciej dotrzeć do Mrocznej Puszczy. Droga do niej minęła nam w miarę szybko. Gdy ją zobaczyłam od razu wiedziałam, że to jest zły pomysł by tam wejść. Już na pierwszy rzut oka było widać, że las toczy choroba. Ale jak mówił Gandalf, nie mieliśmy innego wyjścia. Przechodząc przez nią zaoszczędzimy drogi. Miałam co do tego naprawdę złe przeczucia i nie mówię tu tylko o tym, że mogliśmy spotkać tam jakieś elfy. Z tym lasem coś było naprawdę nie tak. Nie było słychać żadnych ptaków ani nic podobnego.

Gandalf kazał nam wypuścić kuce by wróciły do swojego pana i tak też zrobiliśmy.

- Co sądzisz? - spytał mnie Kili.

- Mam złe przeczucia. - odpowiedziałam.

- Ja też.

- Z tym lasem jest coś nie tak. - wtrącił Fili.

- Serio? Powiedz jak na to wpadłeś, braciszku? - spytał Kili Filiego, a później zaczęli się wygłupiać.

Kili złapał Filiego i tym razem to on, poczochrał go po głowie. Patrząc na to wszystko tylko pokiwałam głową i uśmiechnęłam się. I jak tu ich nie kochać?

- Potrzebuję konia! - zawołał nagle Gandalf wychodząc szybkim krokiem z lasu.

- Ale przecież... - zaczęłam, ale Czarodziej mi przerwał.

- Wiem, moja droga. Nie chcę was zostawiać, ale niestety muszę. - powiedział po czym zwrócił się do Bilbo i zamienił z nim kilka słów.

- Jak myślisz, dlaczego nas opuszcza? - spytałam Kiliego.

- Nie wiem, ale wiesz to Czarodziej... Jego nie pojmiesz. - zaśmiał się, a ja do niego dołączyłam.

Jednak mimo wszystko wolałabym, żeby Gandalf poszedł z nami.

- Będę na was czekał na płaskowyżu u stóp Ereboru. - powiedział i podszedł do swojego konia. - Strzeżcie mapy i klucza. Nie wchodźcie do Góry beze mnie. - wsiadł na konia po czym kontynuował. - To już nie jest dawny, zielony las. Wśród drzew płynie zaczarowany strumień, nie dotykajcie wody. Przejdźcie na drugą stronę kamiennym mostem. Tu nawet powietrze jest ciężkie od złudzeń, które będą was mamić i wieść na manowce. Nie schodźcie ze ścieżki, kto raz zejdzie nie zdoła jej odnaleźć. Nie schodźcie ze ścieżki! - zawołał i odjechał pozostawiając nas samych.

- Chodźcie... - ponaglił nas Thorin. - Musimy dojść do Góry zanim zajdzie słońce w Dniu Durina. To jedyna szansa by znaleźć ukryte drzwi.

Po tych słowach weszliśmy do lasu. Kierowaliśmy się ścieżką, tak jak polecił nam Gandalf. Rozglądając się wokół można było stwierdzić jak bardzo ponury i mroczny jest ten las. Gęste korony gałęzi zatrzymywały promienie słońca i spowijały cały las groźnym cieniem. W miejscu gdzie teraz się znajdowaliśmy, panowała tak wszechogarniająca cisza, że każdy krok zdawał się być głośniejszy niż uderzenie młota. Przedzierając się przez wąską ścieżkę, musieliśmy poruszać się pochyleni, gdyż zewsząd otaczały nas postrzępione gałęzie. Ścieżka pięła się raz w górę, a raz w dół, później skręcała i z powrotem szła prosto. Droga zdawała się nie mieć końca. Powietrze było tak suche, że ledwo można było oddychać. Kręciło nam się od niego w głowie i strasznie chciało się spać. Straciłam poczucie czasu, byłam strasznie zmęczona mimo, że wcale nie szliśmy tak długo. Miałam ochotę zatrzymać się, położyć i zasnąć, ale wiedziałam też, że jeśli tak zrobię to mogę już się nie obudzić. Po kilku długich chwilach znaleźliśmy most. Zniszczony most.

- Przepłyńmy. - zaproponował Bofur.

- Nie możemy. - odpowiedziałam mu.

- Słyszałeś co mówił Gandalf. - wtrącił Thorin. - Czarna magia opanowała ten las. Woda jest zaczarowana.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now