Rozdział 26

1.8K 62 3
                                    

Wojna. Głupia wojna o kilka klejnotów może ponieść okropne skutki, a jednak właśnie się zaczyna. Thorin kazał nam się przygotować. Zeszliśmy więc do zbrojowni, pozakładaliśmy zbroje i powybieraliśmy sobie broń. Wzięłam dwa sztylety - jeden schowałam z przodu, a drugi z tyłu pasa. Do tego miecz oraz łuk i strzały. Nie widziałam sensu by rozpoczynać wojnę o te klejnoty i reszta naszej Kompanii uważała tak samo z wyjątkiem Thorina. Momentami wydawał się być sobą, ale były to tylko chwilowe momenty. Dał naszemu włamywaczowi Mithril, który został zrobiony z szarego blasku. Żadne ostrze go nie przebije i prawdę mówiąc idealnie nadaje się dla naszego hobbita. Dębowa Tarcza odciągnął Bilbo na bok i zamienił z nim kilka słów, a ja poszłam do braci sprawdzić jak sobie radzą.

- Pomóc? - spytałam z uśmiechem Kiliego, który próbował pozapinać swoją zbroję. Obaj bracia zaśmiali się na co i ja również do nich dołączyłam. - Czyli pomóc. - dodałam i podeszłam do bruneta by mu pomóc.

- Rozmawiałaś z Thorinem? - spytał Fili.

- Nie. - odparłam. - On i tak nikogo nie słucha.

- Może ciebie by posłuchał. - Kili poparł brata.

- Wątpię. - powiedziałam ściszonym głosem.

- Zawsze warto spróbować. - powiedział Fili i uśmiechnął się do mnie.

Może i miał racje. Może faktycznie warto spróbować jeszcze raz.

Gdy już wszyscy byliśmy gotowi ustawiliśmy się jeden za drugim, przeszliśmy między Dębową Tarczą, a Bagginsem i poszliśmy na wojnę. A przynajmniej tak nam się wtedy zdawało.

*LEGOLAS*

Razem z Tauriel udaliśmy się do Gundabadu. Wiedziałem, że coś się szykuje, dlatego chciałem sprawdzić czy moje przypuszczenia są słuszne. Ojciec natomiast posłał po mnie jednego ze swoich ludzi. Na początku chciałem go posłuchać i wrócić wraz z Tauriel do królestwa, ale, gdy posłaniec powiedział, że Tauriel została wygnana, szybko zmieniłem zdanie.

Teraz wchodziliśmy właśnie na szczyt góry, a ku naszym oczom pokazała się twierdza. Było widać w niej światło i dało się dostrzec, że w środku ktoś jest.

- Co jest po drugiej stronie? - spytała Tauriel.

- Ziemia wroga. - odparłem. - Stare królestwo Angmaru. To była kiedyś jego główna twierdza. Mieli tam wielką zbrojownie. Tam wykuwali swój oręż.

- Spójrz. - Tauriel wskazała jedno z okien. - Coś tam się rusza.

- Poczekamy aż osłoni nas noc. - powiedziałem. - To jest złe miejsce. W dawnych erach wielu zginęło tutaj w bitwach... Moja matka także. - dodałem smutnie. Spojrzałem na Tauriel, a ona na mnie. - Ojciec nie chce o tym mówić... Nie ma grobu... Ani wspomnień. Nic...

***

Ściemniło się dość szybko. Czekaliśmy jeszcze przez kilka chwil aż nagle znikąd pojawiły się krwiożercze nietoperze.

- Te nietoperze hoduje się w jednym celu... - powiedziałem do Tauriel.

- To znaczy? - spytała.

- Do walki. - odparłem.

Nagle w oddali dostrzegłem orka, znacznie większego od pozostałych. Siedział na swoim wargu i zwoływał wojska. Był to Bolg, z którym walczyłem w Mieście na Jeziorze i w dodatku był on pomiotem Azoga Plugawego.

Wojsk, które wychodziły z podziemi było mnóstwo.

- Musimy ostrzec pozostałych. - powiedziała Tauriel po elficku.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now