Rozdział 3

2.9K 96 42
                                    

Czekaliśmy jeszcze chwilę zanim za krzaków nie wyskoczył ktoś jadący na zaprzęgu, które prowadziły króliki.

- Złodzieje! Mordercy! Bandyci! - krzyczał nieznajomy.

Naciągnęłam strzałę na cięciwę, ale Gandalf mnie zatrzymał:

- Czekajcie! - powiedział i kazał mi opuścić łuk.

Nieznajomy był mniej więcej wysokości krasnoluda czy hobbita. Miał długą szarą brodę, podobnie jak Gandalf. Ubrany był w ciemną tunikę, a na głowie miał kapelusz, który tak samo jak broda były brudne jakby po ptakach.

- Radagast! Radagast Bury! - zawołał wesoło Gandalf i podszedł do niego.

- Znasz go? - spytałam.

- Oczywiście. - odpowiedział. - To jeden z czarodziei, o których wam mówiłem.

Wymieniłam z Kilim spojrzenia.

- Co tu robisz? - spytał Gandalf Radagasta.

- Szukałem cię Gandalfie. - odparł. - Dzieje się coś złego, coś bardzo złego.

- Tak? - dopytywał nasz czarodziej.

Radagast miał właśnie coś powiedzieć, ale wstrzymał się. Zupełnie jakby zapomniał co miał do powiedzenia. Po chwili ponownie miał coś powiedzieć, ale znowu zapomniał.

- Daj mi chwilę. - mówił. - Miałem myśl i zapomniałem. Miałem ją na końcu języka.

Kili schował w międzyczasie łuk i strzałę.

- Starość nie radość. - szepnął do mnie na co się zaśmiałam.

- Oooo! - zawołał Radagast na co aż podskoczyłam. - To nie myśl... - mówił i zwinął język w rulonik. - To mały patyczak. - powiedział i wyjął go.

Było to dość dziwne. Z tego co Gandalf mówił to Radagast wolał towarzystwo zwierząt niż ludzi.

***

Zrobiliśmy chwilę przerwy by Gandalf mógł porozmawiać z Radagastem. Usiadłam obok Bilbo, który oglądał swój nowo zdobyty miecz.

- Piękny miecz. - powiedziałam.

- Dziękuję. - odparł.

- Mogę? - spytałam, a hobbit pozwolił mi go wziąć i obejrzeć.

Miecz był dość lekki, na pewno lżejszy od mojego. Wiedziałam, że zrobili go elfowie, więc znaczyło to, że świecił się na niebiesko, gdy w pobliżu znaleźli się orkowie, albo gobliny.

- Oby ci dobrze służył. - powiedziałam i oddałam hobbitowi miecz.

- Nigdy nie walczyłem. - zerknął na mnie.

- I obyś nie musiał. - odparłam i uśmiechnęłam się.

Nagle rozległo się wycie przypominające wycie wilka, lecz nie był to wilk, a coś o wiele gorszego.

- Tu są wilki? - spytał pan Baggins.

- Coś o wiele gorszego. - odpowiedział mu Bofur.

Nagle dostrzegłam zbliżającego się za krasnoludem warga.

- Bofur, padnij! - krzyknęłam, a gdy krasnolud się schylił, strzeliłam w zwierzę z łuku.

Trafiłam stwora w głowę. Padł na ziemię, a Thorin i Fili go dobili. Nie dostrzegli jednak kolejnego stwora, który był tuż za nimi. Wymieniliśmy z Kilim spojrzenia i oboje w tym samym czasie strzeliliśmy.

The Hobbit  | Kili (PL) Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum