Rozdział 19

1.9K 74 4
                                    

*MALIA*

Położyliśmy Kiliego na łóżku. Krasnolud dostał wysokiej gorączki i w dodatku rana dawała o sobie siwe znaki. Krasnolud aż krzyczał z bólu. Próbowaliśmy coś zrobić, ale nic nie pomagało. Potrzebne były zioła na zbicie gorączki, ale żadne z tych, które miał Bard nie były wystarczająco dobre. Potrzebowaliśmy królewskiego ziela. Bard powiedział, że to chwast, którym karmią świnie.

- Dobrze. - zawołał Bofur. - Nie ruszaj się. - zwrócił się do Kiliego i pobiegł po ziele. Brunet pokiwał tylko głową, przecież i tak nie dałby rady się ruszyć.

Krasnolud wiercił się i wciąż jęczał z bólu.

- Musimy go jakoś uspokoić. - powiedział Bard.

Fili tego już próbował, ale nic to nie dawało. Oin chciał podać brunetowi wody, ale Kili mu ją wytrącił. Podbiegłam szybko do bruneta i ujęłam jego twarz w dłonie.

- Szszszsz... - próbowałam go uspokoić. - Kili spójrz na mnie... Słyszysz? Spójrz na mnie. - po kilku chwilach krasnolud wykonał moją prośbę. - Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci. Wytrzymaj jeszcze chwilę... - mówiłam i pogładziłam delikatnie dłońmi jego policzki.

Kili wsłuchał się w mój głos i po chwili nieco się uspokoił. Przeczesałam mu ręką włosy, po czym usiadłam obok niego na łóżku i zaczęłam mu robić zimne okłady na czole.

- Lia... - wyszeptał Kili.

- Jestem przy tobie... - powiedziałam. - Wszystko będzie dobrze.

*BILBO*

Wiedziałem, że w całej tej wyprawie mam jakieś zadanie. Byłem włamywaczem, ale dopiero teraz dowiedziałem się, co tak naprawdę mam ukraść. Arcyklejnot, Serce Góry.

Niby nie było to aż tak trudne zadanie, ale wewnątrz Ereboru mógł znajdować się smok, co nie ułatwiało sprawy tylko znacznie ją pogarszało. Krasnoludy nie mogły zrobić tego same, bo ich zapach jest dobrze znany Smaugowi, a mój zapach jest mu obcy. Wcale nie byłem przekonany, że to dobry pomysł, ale obiecałem im, że w tym pomogę i zamierzałem dotrzymać słowa.

Balin poprowadził mnie przez korytarze w Ereborze i wyjaśnił jak klejnot wygląda. "Duży, biały klejnot" Taaa, bardzo pomocne, nie powiem.

- Takich klejnotów pewnie jest tam sporo. - powiedziałem jąkając się przy tym.

- Arcyklejnot jest tylko jeden. - powiedział Balin. - Poznasz go od razu. - dodał i ruszył dalej korytarzem, ale po chwili zatrzymał się ponownie. - Szczerze mówiąc... Nie wiem co tam odnajdziesz. - powiedział i spojrzał na mnie. - Nie musisz iść jeśli nie chcesz. To nie wstyd zawrócić.

- Nie, Balinie. - przerwałem mu. - Obiecałem, że to zrobię. Muszę spróbować. - dodałem, a Balin zaczął się śmiać. Spojrzałem na niego ze zdziwieniem.

- Zawsze będzie mnie zadziwiać odwaga hobbitów. - powiedział na co się uśmiechnąłem. - Idź, niech ci sprzyja szczęście. - dodał, a ja ruszyłem przed siebie, ale po chwili Balin jeszcze dodał: - Eeem, Bilbo... - zawołał, a ja spojrzałem na niego ponownie. - Jeśli na dole jest... Smok... Nie budź go.

Pokiwałem tylko głową i ruszyłem dalej.

***

Przez korytarze nie szedłem wcale aż tak długo. Gdy dotarłem do wejścia, do skarbca zapukałem tak, aby nie wchodzić tak po prostu, ponieważ to jest niegrzeczne.

Dźwięk odbił się echem po ogromnej sali z marmurowej posadzki i ścian. Uznałem, że smoka musi nie być w domu i wszedłem do środka. I dopiero wtedy dostrzegłem ogromne bogactwo krasnoludów. Sala była przeogromna, a złota było jeszcze więcej. Nie pomieściłbym go nawet w dziesięciu domkach w Shire.

The Hobbit  | Kili (PL) Where stories live. Discover now