Rozdział 39

8.5K 275 11
                                    

8 dni później...

To już dzisiaj. Ostatni dzień. Nie mogę uwierzyć, że minęły już cztery tygodnie. Za siedem godzin będę stała na lotnisku, czekając na samolot powrotny do Sydney. Te wakacje były najlepszymi, na jakich kiedykolwiek byłam.

Tyle się zmieniło. Nie czułam już psychicznego bólu, który doskwierał mi od bardzo dawna. Spotkałam tatę i poznałam moją nową rodzinę. W dodatku za kilka godzin Jordan będzie miał przy sobie narzeczoną, a bynajmniej taką mam nadzieję.

No i Oliver. Poprawa naszej znajomości i rosnące między nami uczucie. Wszystko wydaje mi się nierealne, ponieważ to tylko cztery tygodnie. Miesiąc, a tyle się zmieniło.

Wszystko było zaplanowane. "Impreza pożegnalna" ma się odbyć za dwie godziny. Zaproszeni zostali znajomi Jordana oraz Caroline. Oczywiście nie mogłoby się to odbyć bez obecności rodziców tej dwójki. Jordan wpadł również na pomysł, by zaprosić moją rodzinę. Długo mu za to dziękowałam, ponieważ wcale nie musiał tego robić. Uznał on jednak, że jestem dla niego bardzo ważna i osoby, na których mi zależy są mile widziane u niego w domu. Zaprosił on również Williama.

Wystrój ogrodu, w którym miał się wszystko odbyć został przydzielony Oliverowi, Mattowi oraz Chrisowi. Mieli oni za zadanie rozstawić stoły oraz krzesła, powiesić lampki na drzewkach i dodać kilka elementów, które dopełniłyby cały wygląd ogrodu.

Amanda oraz Drake byli od jedzenia. Przygotowaniami zajęli się od samego rana. Przyrządzili oni wiele potraw greckich, których nazwy ciężko zapamiętać. Co prawda Drake'a nigdy nie ciągnęło do kuchni i jedyne co potrafił to wstawić gotowe jedzenie do mikrofalówki, ale mimo to słuchał poleceń Amandy i starał się wszystko robić tak, jak ona mówi.

Jordan nie zajmował się niczym. Postanowiliśmy, że nasz przyjaciel odpocznie. Będzie miał czas, by przygotować się na tak ważny krok w jego życiu. Napewno jest to dla niego bardzo stresująca sytuacja.

Ja natomiast mam udawać, że o niczym nie wiem. Mam spędzać czas z Caroline i szykować się na "imprezę" jak gdyby nigdy nic. Dziewczyna do teraz nic nie podejrzewała. Nie wiedziała nawet, że dzisiaj spotka swoich rodziców, których nie widziała od bardzo dawna.
Wszytko było idealne zaplanowane.

• • •

- Myślisz, że powinnam zostawić rozpuszczone włosy czy je jakoś upiąć? - zapytała blondynka, podczas gdy nakładałam czarny cień na powieki.

Caroline miała na sobie niebieską sukienkę aż do ziemi. Na nogach miała białe sandałki na niewysokim koturnie. Makijażu nie miała dużo. Wytuszowała rzęsy oraz namalowała kreskę eyelinerem. Wyglądała pięknie.

- Zostaw rozpuszczone, ale weź lokówkę i je trochę zakręć. - odpowiedziałam i wzięłam do ręki tusz. Przejechałam nim parę razy po rzęsach i na tym skończyłam swój makijaż.

Wstałam z krzesła obok toaletki blondynki i podeszłam do łóżka. Leżała na nim złota sukienka, którą zdobyłam wczoraj jako prezent od dziewczyny. Tuż obok leżały czarne szpilki, których miałam nadzieję tutaj nie zobaczyć lecz na marne. Wzięłam rzeczy i weszłam do łazienki. Ubrałam je szybko na siebie i wróciłam do pokoju.

- No, no. Wiedziałam, że będziesz wyglądać lepiej ode mnie. - zaśmiała się blondynka, na co przewróciłam oczami. Spojrzałam szybko na zegar wiszący na ścianie i wiedziałam, że już czas.

Beside YouWhere stories live. Discover now