Rozdział 6

15.8K 694 16
                                    

Obudziłam się koło dziesiątej. Zrobiłam to co każdego ranka i zeszłam na dół. Przywitałam się z wszystkimi i zjedliśmy razem śniadanie przygotowane przez Amandę.

Dzisiaj postanowiliśmy zostać w domu. Chłopcy zaproponowali basen. Zgodziłam się, bo w sumie czemu nie. Będzie fajnie, a bynajmniej tak sądzę.

Poszłam razem z Caroline przebrać się w nasze stroje. Weszłam do swojego pokoju, ubrałam swój dwuczęściowy, zielony strój i związałam włosy w kucyka. Ruszyłam do pokoju blondynki.

- Już jestem! - krzyknęłam.

Dziewczyna była w łazience. Usiadłam na jej łóżku i zatopiłam swoje dłonie w aksamitnej pościeli. Chwilę później z pomieszczenia wyszła Caroline. Miała na sobie śliczny, jaskrawo żółty strój. Była bardzo szczupłą osobą. Chude uda, płaski brzuch. Tylko pozazdrościć takiej figury.

- O matko! - krzyknęła, podchodząc do mnie. Wstałam, nie wiedząc co się dzieje. - Jaką ty masz figurę, kobieto! - zaśmiała się.

- Normalną. - przewróciłam oczami.

- Oho, ktoś tu jest mało pewny siebie. No proszę cię, nie jedna chciałaby wyglądać tak, jak ty. - uśmiechnęła się.

Dla mnie moje ciało było przeciętne. Nie było idealne. Zresztą wogóle nie uważałam się za idealną osobę. Miałam swoje zbędne kilogramy, których nie lubiłam. Widziałam to, czego inni nie widzieli. Tak to już jest, jak ma się niską samoocenę.

- Daj spokój. - mruknęłam.

- Dobra, ale nie odpuszczę ci tej rozmowy. - wskazała na mnie palcem.

- No idź już. - zaśmiałam się i popchnęłam ją lekko w stronę wyjścia z pokoju.

Poszłyśmy jeszcze do kuchni po wodę do picia. W pomieszczeniu była Amanda i Drake. Rozmawiali, uśmiechając się do siebie. Weszłyśmy do pomieszczenia, jak gdyby nigdy nic. Blondynka wzięła wodę, a ja oparłam się o ścianę i spojrzałam wymownie na Drake'a. Ten się do mnie tylko uśmiechnął.

Wiedziałam, że mu się podoba. Amanda była naprawdę miłą i ładną osobą, nie dało się jej nie lubić.

Caroline pociągnęła mnie za ramię w stronę wyjścia. Wyszłyśmy na dwór, gdzie byli już chłopcy. Chris i Matt pływali w basenie, a Jordan z Oliver'em siedzieli na leżakach i rozmawiali. Podeszłyśmy do chłopaków, uśmiechając się.

Oboje zmierzyli nas wzrokiem, co było dla nich typowe. Nie mogłam się powstrzymać od przewrócenia oczami.

- Jordan, kochanie, zrobiłbyś dla mnie trochę miejsca. - Caroline zatrzepotała rzęsami i uśmiechnęła się w stronę blondyna.

- Oh, oczywiście. - spojrzał na mnie, uśmiechając się od ucha do ucha.

Wiedziałam, że coś planował zrobić. Wstał z leżaka i gdy blondynka chciała usiąść, Jordan złapał ją w pasie i wskoczyli do basenu. Zaśmiałam się, słysząc niecenzuralne wyzwiska padające z ust Caroline.

Usiadłam na miejscu wcześniej zajętym przez blondyna. Znowu byłam zdana na towarzystwo Olivera. Nie będzie aż tak źle. Rozsiadłam się wygodniej i przymknęłam oczy. Czułam na sobie jego wzrok. Było to bardzo irytujące.

- Możesz przestać? - zapytałam, nadal mając zamknięte oczy.

Nie odpowiedział. Otworzyłam oczy i zobaczyłam, że mi się przypatruje.

- Halo, żyjesz? - machnęłam mu ręką przed oczami. Dopiero wtedy oprzytomniał.

- Przepraszam. - zaśmiał się. - Co mówiłaś?

- Prosiłam, żebyś przestał się na mnie tak patrzeć, denerwuje mnie to. - spojrzałam na niego zirytowana.

- Oh, onieśmielam cię? - uśmiechnął się i uniósł brew.

- Tak, oczywiście. - odpowiedziałam sarkastycznie. Zaśmiał się.

- A nie? - zapytał, coraz bardziej mnie irytując.

Spiorunowałam go wzrokiem. Znów się zaśmiał. Ten chłopak jest stasznie denerwujący. Jego zachowanie jest naprawdę irytujące, podnosi człowiekowi ciśnienie.

- Idź truć komuś innemu życie. - mruknęłam, zamykając oczy.

- Tobie bardzo przyjemnie jest je truć. - odpowiedział.

Otworzyłam oczy, z zamiarem kolejnego spiorunowania go wzrokiem. Ten tylko uniósł ręce w geście obrony. Wstał i spojrzał na mnie jeszcze raz.

- Idziesz popływać? - zapytał.

- Nie, dzięki. Preferuję ląd. - uśmiechnęłam się lekko, a on tylko kiwnął głową.

Zamknęłam oczy, mając nadzieję, że teraz będę mogła się zrelaksować chociaż na chwilę. Nie trwało to długo. Ktoś wskoczył do basenu, a cały strumień wody poleciał na mnie. Otworzyłam oczy i spojrzałam na sprawcę. Śmiał się, dopływając do brzegu basenu.

- Teraz chyba wejdziesz, co? - cały czas się śmiał.

O nie, nie odpuszczę mu tego. Oczywiście, że wejdę. Ale tylko po to, aby go utopić.

Kiwnęłam głową, uśmiechając się chytrze. Wstałam i usiadłam na brzegu. Wsadziłam nogi do wody, a chwilę później byłam już w basenie. Podpłynęłam do niczego nie spodziewającego się chłopaka. Posłałam mu niewinny uśmiech. W jednej chwili wskoczyłam na jego plecy, próbując go podtopić. Niestety, nie udało mi się.

Cholera, spodziewał się tego. Mówiłam już jaki on jest irytujący?

- Nie dzisiaj. - zaśmiał się.

Zeszłam z jego pleców i obrażona popłynęłam do Caroline.

Rozmawiałyśmy, śmiejąc się z byle czego. Chwilę później przyłączyli się do nas chłopcy. Piliśmy drinki, które zrobiła nam Amanda i dobrze się bawiliśmy.

Później wróciliśmy do domu, przebraliśmy się w normalne ciuchy i graliśmy w butelkę. Może i dziecinna gra, ale było naprawdę miło.

Z czasem chłopcy zmienili trochę reguły gry i graliśmy na rozbierane. Oczywiście nie obeszło się bez mojego i Caroline sprzeciwu, ale wkońcu odpuściłyśmy. Aktualnie każdy nie miał jakiejś części garderoby. Ja i Caroline siedziałyśmy w samej bieliźnie, Drake i Oliver mieli za sobie bokserki i bluzki, a Jordan i Matt mieli tylko bokserki. Pech dopadł Matt'a, ponieważ wypadło na niego i musiał on zdjąć resztę swojej garderoby, więc był on teraz nagi. Razem z Caroline zasłaniałyśmy sobie nawzajem oczy, śmiejąc się z zaistniałej sytuacji, a chłopacy nagrywali biednego Matt'a.

Po całej grze dochodziła godzina siódma wieczorem, więc postanowiliśmy udać się do jakiegoś klubu. Caroline postanowiła mnie "ulepszyć". Zrobiła mi makijaż, pożyczyła niesamowicie krótką, czarną sukienkę i bardzo wysokie, czerwone szpilki. A co mi tam, raz na jakiś czas mogę zaszaleć z wyglądem.

Ona sama też nie była inna. Miała krótką, obcisłą, białą sukienkę i czarne szpilki. Wyglądała olśniewająco. Sama się tak czułam. Pierwszy raz czułam się tak bardzo seksownie.

Cholera, muszę częściej dawać się szykować Caroline.

Zeszłyśmy na dół, gdzie chłopcy już czekali. Przeszłam koło Olivera, niby przez przypadek dotykając ręką jego dłoni. Wypuścił powietrze ze świstem. O to mi chodziło.

Chciał wojny, to ją dostanie. I niech nie myśli, że się poddam.

O nie, Hayley Withmore nigdy się nie poddaje.

Beside YouNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ