Rozdział 36

8.5K 350 28
                                    

- Ty chcesz... co?! - krzyknęłam, wstając z łóżka.

Ale się cieszyłam! Caroline bardzo chciała, by Jordan w końcu zrobił krok w przód. Nareszcie!

- O mój Boże, to świetnie! - rzuciłam się na przyjaciela, ściskając go najmocniej, jak tylko potrafiłam. - Kiedy? - odsunęłam się od niego, pozwalając mu nabrać powietrza.

- Planuję to zrobić w ostatni dzień waszego pobytu tutaj. Dokładnie za jedenaście dni. - uśmiechnął się szeroko.

- Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedziałam. Chłopak zaśmiał się, siadajac na łóżku i spuścił wzrok na ziemię.

- Boję się, że się nie zgodzi. - mruknął. Złapałam za jego dłoń i mocno ścisnęłam.

- Zgodzi się, uwierz mi.

Byłam tego pewna. Pamiętam moją rozmowę z Caroline na ten temat. Dziewczyna chciała, by Jordan się jej w końcu oświadczył. Są ze sobą naprawdę długo i blondynka marzyła o kolejnym kroku w ich związku.

- Masz już pierścionek? - zapytałam.

- I tu jest problem. Chciałbym, żebyś pomogła mi go wybrać. - spojrzał na mnie, a ja kiwnęłam głową. - Pojedziemy jutro się rozejrzeć.

- Okej, ale co z Caroline? Jestem pewna, że będzie chciała z nami jechać. - przygryzłam wargę, myśląc jak mogłabym zataić to wszystko przed blondynką.

- Może przywiążemy ją do kaloryfera? - zapytał całkowicie poważnie. Wybuchnęłam śmiechem, uderzając go w ramię. - Nie wiem, do cholery. Ciężko będzie ją zatrzymać.

- Zostaw to mnie. - powiedziałam, a chłopak kiwnął głową.

Będę musiała pogadać z chłopcami. Ich chore pomysły mogą się przydać.

• • •


- Nie mam zamiaru pomagać ci szukać twojej bielizny w Batmana, Chris! - usłyszałam krzyk Caroline.

- Chyba tego do końca nie przemyślałam. - zaśmiałam się. Jordan i Oliver mi zawtórowali.

Postanowiliśmy, że blondynka zostanie z Amandą, Drake'iem, Matt'em i Chris'em. Ten ostatni bardzo się ucieszył z mojego pomysłu i przez resztę wczorajszego wieczoru rozmyślał jak skutecznie zatrzymać Caroline. Od samego początku wiedziałam, że to się źle skończy. Chris nigdy nie miał mądrych pomysłów. Poprosiłam więc Amandę, by to ona coś wymyśliła. Wierzę, że znajdzie idealne zajęcie dla blondynki.

- Lepiej chodźmy, zanim przebiegnie tutaj i dowie się, że ja to wymyśliłam. - powiedziałam i wyszłam na zewnątrz, a tuż za mną Jordan razem z Oliverem. Wskoczyliśmy do samochodu i ruszyliśmy w kierunku centrum miasta.

Na miejscu byliśmy dwadzieścia minut później. Było tutaj wielu ludzi, na co głośno westchnęłam. Nie lubiłam zatłoczonych miejsc. Ludzie w takich momentach nie myślą, przez co chodzą, jakby nie było tu nikogo innego oprócz nich. Jest to okropnie denerwujące.

- Hayley. - usłyszałam swoje imię. Spojrzałam na bok i ujrzałam Olivera, opierającego się o otwarte już drzwi auta. - Masz zamiar wysiąść? - uśmiechnął się, przeczesując dłonią włosy, co wyglądało zdecydowanie zbyt seksownie.

Zrób tak jeszcze raz, proszę.

Chłopak wyciągnął dłoń w moją stronę, więc złapałam ją i z jego pomocą opuściłam pojazd. W momencie, gdy chciałam puścić jego dłoń chłopak splótł nasze palce razem. Nie protestowałam.

Beside YouWhere stories live. Discover now