Rozdział 18

12.3K 540 10
                                    

Otworzyłam oczy i zamrugałam kilka razy, by przyzwyczaić się do światła. Sądząc po słońcu, które wdzierało się do pokoju przez okno, nie było późno.

Podniosłam się do pozycji siedzącej i przetarłam kilka razy twarz dłońmi. Wstałam z łóżka z zamiarem wyjścia z pokoju, po drodze zabierając swój telefon z szafki i przejeżdżając dłonią po włosach, by je trochę przygładzić.

Udałam się do kuchni, chcąc się czegoś napić. W pomieszczeniu jak zawsze była Amanda. Uśmiechnęłam się w jej stronę i wzięłam małą butelkę wody z blatu.

Zastanawiałam się, gdzie są moi przyjaciele. Nikogo z nich nie było w kuchni, ani nie minęłam ich w korytarzu. Postanowiłam o to zapytać dziewczynę.

- Gdzie są wszyscy?

- Ostatnio widziałam wszystkich w salonie. - odpowiedziała, na chwilę odrywając się od jedzenia, które przygotowywała - A jak nie będą tam, to pewnie siedzą nad basenem.

- Okej, dzięki. - dokończyłam pić wodę i udałam się do salonu.

W pomieszczeniu było cicho. Na dużej kanapie leżał Oliver. Podeszłam bliżej, by przyjrzeć się brunetowi. Oczy miał zamknięte, kosmyki włosów opadły mu na czoło, usta miał lekko rozchylone i oddychał miarowo. Spał.

Kucnęłam obok kanapy i westchnęłam, odgarniając lekko kilka pasemek brązowych włosów z jego twarzy.

Dlaczego tak musi być? Oliver nie jest złym człowiekiem. Jest uparty, denerwujący, momentami zapatrzony w siebie i egoistyczny, lecz potrafi być miły dla innych. On ma poprostu trudny charakter, ciężko go zrozumieć.

Właśnie tak teraz jest. Nie rozumiem, dlaczego się tak zachowuje. Czy on liczył na jakąś pozytywną reakcję z mojej strony, wtedy, gdy niósł mnie na rękach i chciał pocałować? Zdziwiło mnie to, że w tak krótkim czasie przeszliśmy z wrogów na przyjaciół. Nie potrafię myśleć o brunecie w ten sposób. Nie wyobrażam sobie, jak mogłabym czuć do niego coś więcej niż przyjaźń.

Gdy Oliver zaczął się ruszać, podniosłam się i wyszłam z salonu. Nie chciałam, żeby mnie zobaczył. Dzięki ostatniemu wydarzeniu raczej nie chciałby mnie widzieć.

Zauważyłam jedną, bardzo irytującą rzecz. Oliver zachowuje się jak typowa baba. Potrafi zmienić humor w ciągu kilku minut, obraża się praktycznie o byle co. Czasami jest to naprawdę denerwujące. Nie wiem jak długo jeszcze to zniosę.

Wyszłam z domu, udając się w stronę ogrodu. Moi przyjaciele siedzieli na brzegu basenu, z nogami zanurzonymi w wodzie do połowy łydek. Usiadłam obok Matt'a i zrobiłam to, co moi przyjaciele.

- Jak się czujesz? - zapytał, spoglądając na mnie - Słyszałem, że podczas podróży nie czułaś się najlepiej. - kiwnęłam głową.

- Trochę spałam i już jest lepiej. - uśmiechnęłam się, a chłopak to odwzajemnił.

Po jakimś czasie chłopcy poszli po picie. Zostałam tylko ja, Caroline, Drake i Chris. Ta ostatnia dwójka chlapała się wodą, a blondynka siedziała obok mnie. Po chwili dziewczyna postanowiła rozpocząć rozmowę.

- I jak sprawa z Oliverem?

- Nijak. - mruknęłam - Próbowałam z nim porozmawiać, a skończyło się na krzykach, które zresztą słyszałaś, bądź nie.

- Musiałam wtedy spać, a szkoda, zapewne było ciekawie. - zaśmiała się.

- Oh, pewnie. Miałam ochotę go rozszarpać. - westchnęłam na samo wspomnienie buzujących we mnie emocji w tamtym momencie.

- A co z ojcem? Masz zamiar się z nim spotkać? - zapytała niepewnie, jakby była się zacząć o tym rozmawiać.

- Nie wiem. Chciałabym się z nim spotkać i porozmawiać, ale nie mam jak się z nim skontaktować. - uniosłam głowę do błękitnego nieba, żałując, że nie mam jak się porozumieć z moim ojcem.

- Wydaje mi się, że Matt dostał jakąś karteczkę od niego. - odwróciłam głowę w jej stronę, wyraźnie zdziwiona. - Nie wiem co na niej było, ale podejrzewam, że coś, co pomoże Ci się z nim skontaktować. - posłała mi uśmiech. - No już! Wstawaj i idź do Matt'a. - zaśmiałam się i wstałam.

Wróciłam do domu i udałam się do kuchni, gdzie siedzieli Jordan, Matt i Oliver, i zawzięcie o czymś dyskutowali.

- Przepraszam, ale przerwę wam na chwilę rozmowę. - wszyscy trzej odwrócili głowy w moją stronę. - Matt, słyszałam, że dostałeś jakąś kartkę od mojego ojca.

- Oh, tak. Dał mi numer swojego telefonu w razie co, jakbyś chciała z nim się jakoś skontaktować. - chłopak podniósł się, włożył dłoń do jednej z tylnych kieszeni i wyciągnął małą karteczkę.

Podeszłam do niego i odebrałam ją, po czym podziękowałam mu skinieniem głowy. Wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam telefon i wpisałam dokładnie numer telefonu do mojego ojca.

- Tak? - odezwał się niski głos.

- Um, dzień dobry. Tu Hayley. - powiedziałam trochę niepewnie. Nie wiedziałam, jak mam rozmawiać z tym człowiekiem.

- Oh, Hayley! - krzyknął radośnie. - Dziękuję, że zadzwoniłaś.

- Nie ma za co dziękować. - od razu odpowiedziałam.

- Ależ jest. Czy umówiłabyś się ze mną na spotkanie? Proszę, chcę ci to wszystko wyjaśnić na spokojnie... - westchnął.

- Właśnie dzwonię w tej sprawie. Chcę się z Panem spotkać.

- Oh, to świetnie! - krzyknął tak głośno, że odsunęłam telefon od ucha, bojąc się, iż stracę słuch. - Może być jutro o piętnastej?

- Tak.

- Adres prześlę Ci w wiadomości, dobrze? - kiwnęłam głową, lecz chwilę później zorientowałam się, że przecież mężczyzna tego nie zobaczy.

- Dobrze.

- Dziękuję jeszcze raz za telefon.

- Również dziękuję za czas na spotkanie, do zobaczenia. - odpowiedział mi tym samym, po czym rozłączyłam się.

Od razu po tym dostałam sms'a z adresem, pod który będę musiała się jutro udać. Opadłam na łóżko i zamknęłam oczy.

Zaczęłam się denerwować. Nie wiem co się wydarzy, ale wiem jedno.

Jutro poznam prawdę...a bynajmniej mam taką nadzieję.

Beside YouOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz